Byli razem siedem lat. I ona, i on, to bezdomni. Przed laty stracili za długi mieszkania. - Wtedy miasto skierowało nas tutaj - opowiada pani Lusia. - Mieliśmy tu przebywać kilka miesięcy. A minęły cztery lata.
Brzydko tutaj. W miejscu powybijanych szyb - tektura. W środku graty. Pety. Butelki. Smród. Robactwo kręci się między naczyniami ustawionymi na podłodze. Niektóre kubki tak dawno nie były myte, że pleśń się pojawiła. Prąd i woda są. Większość wejść do pokoi zamurowano.
- Oficjalnie powinien mieszkać tutaj tylko jeden pan. Ma opuścić lokal do końca czerwca - mówi Jacek Dober, komornik. To on eksmitował lokatorów mieszkających na dziko.
Przeczytaj także: Pani Irena z Bydgoszczy od trzech lat jest bezdomna. - Syn mnie domu pozbawił - mówi [wideo]
Eksmitował ich przynajmniej pięć razy. Pierwszy raz w lipcu zeszłego roku. Nielegalni lokatorzy za każdym razem, gdy tylko komornik odjedzie, wracają. Trzech bezdomnych koczuje na piętrze. Dwóch - na parterze. W tym pan Krzysztof, który do końca czerwca ma prawo tutaj przebywać. I pani Lusia. Jej łóżko stoi na korytarzu, tuż przy schodach. - Wcześniej z Leszkiem mieliśmy pokój, ale krótko przed jego śmiercią zamurowali nam wejście. Meble wynieśli - dodaje bezdomna.
Siedzi na łóżku. Wpatruje się w świeczkę. Od tygodnia ciągle ją pali. - W tym miejscu przewrócił się Leszek. Sąsiadka: - Pani Lusiu, pani pozwoli sobie pomóc. Nie może przecież pani tak żyć. A ona na to: - Po co mam żyć, skoro mój Leszek nie żyje Do końca tygodnia wyniosę się na pokój za 300 złotych miesięcznie - mówi. - Mam pieniążki. 1300 złotych renty rodzinnej. Może i lepiej, bo tu wszystko przypomina Leszka.
I ona, i pozostali bezdomni, muszą się wyprowadzić. Komornik za chwilę znowu do nich zawita.
Administracja Domów Miejskich o dzikich lokatorach wie. Magdalena Marszałek, rzeczniczka ADM: - Pomimo kratowania i zamurowywania opróżnianych pomieszczeń, oni włamują się. Mamy nadzieję, że problem się rozwiąże, gdy budynek zostanie zupełnie opróżniony. Będzie go można całkowicie zabezpieczyć
Czytaj e-wydanie »