Unia Leszno - Get Well Toruń 64:26
UNIA: Sajfutdinow 11+1 (3,3,3,2), Kurtz 5+1 (1,2,1,1), Hampel 9+1 (d,3,1,3,2), Kołodziej 14+1 (3,2,3,3,3), Pawlicki 11+1 (2,3,3,3), Smektała 8 (3,1,1,3), Kubera 6+1 (2,3,1,0).
GET WELL: Iversen 0 (0,w,0), Holta 9 (2,1,2,2,2), Ch. Holder 4 (2,2,0,0), Kościuch 3 (-,-,2,1,0), Doyle 5+1 (1,1,2,0,1), Kopeć-Sobczyński 0 (0,0,0), Bogdanowicz 1 (1,0,w), J. Holder 4 (1,d,2,1).
"Anioły" do tej pory szczyciły się mianem drużyny, która nigdy nie została zdegradowana. Od momentu debiutu w 1976 roku zawsze torunianie jeździli w gronie najlepszych polskich drużyn. W piątek, w meczu 13. kolejki rundy zasadniczej, ostatecznie stracili szanse na utrzymanie.
O meczu w Lesznie wiele nie da się powiedzieć. Pędzący po trzecie z rzędu mistrzostwo gospodarze przejechali się po "Aniołach" niczym walec. W pierwszych siedmiu wyścigach tylko Rune Holta raz zdołał pokonać seniora Unii, jeden remis gościom podarował defekt motocykla Hampela. Torunianie nie wygrali ani jednego wyścigu. Doyle'owi wystarczyły 4 punkty, żeby załapać się do 15 biegu.
Get Well Toruń - taki będzie skład w I lidze? Są pierwsze nazwiska!
Co zostało w Toruniu? Jedynie powalczenie o honorowe pożegnanie z najlepszymi. Za dwa tygodnie ostatni mecz z Falubazem Zielona Góra na Motoarenie. Warto powalczyć o zwycięstwo, żeby nie żegnać się z elitą z jednym z najgorszych bilansów w najnowszej historii Speedway Ekstraligi.
Spadek jest dramatem dla kibiców, wiąże się z ogromnymi stratami finansowymi żużlowej spółki, ale jest także szansą na nowe otwarcie. Nikt nie ma wątpliwości, że drużynę trzeba zbudować od początku, zostawić za sobą wszystkie błędy ostatni lat i przede wszystkim odbudować dobre imię i markę "Aniołów". Na początek - sięgając do źródeł, trenerów i zawodników z Torunia oraz awansując na torze do PGE Ekstraligi w przyszłym roku. Nikt w klubie i mieście nie wyobraża sobie, aby rozbrat z najlepszymi potrwał dłużej.
Motoarena ma dziesięć lat. Oto dziesięć najsłynniejszych mec...
Po meczu, jak zwykle od kilku tygodni, tylko Adam Krużyński miał odwagę stanąć przed kamerami. - Przepraszam, wstydzę się chyba bardziej niż zwodnicy. To podsumowanie naszego beznadziejnego, fatalnego sezonu, brakuje słów, żeby to opisać. Jestem długo przy drużynie, pamiętam lepsze i gorsze chwile, ale tak złych nigdy nie przeżyliśmy. Jestem kibicem "Aniołów" od blisko 40 lat i jest mi wstyd za to, co w całym sezonie zaprezentowaliśmy - powiedział menedżer toruńskiej drużyny.
