Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komunijne szaleństwo. "Zamiast do sakramentu dzieci i rodzice przygotowują się na bankiet"

Rozmawiał Roman Laudański, [email protected]
Ojciec Paweł Kozacki, dominikanin: - Należy katechizować rodziców i błogosławić dzieci!
Ojciec Paweł Kozacki, dominikanin: - Należy katechizować rodziców i błogosławić dzieci! Roman Laudański
Rozmowa z ojcem Pawłem Kozackim, przeorem dominikańskiego Konwentu Świętej Trójcy w Krakowie.

- Dla rodziny przeciętnych Kowalskich w Polsce pierwsza komunia to już małe, wystawne wesele czy jeszcze sakrament?
- Katecheza przygotowująca do sakramentu Pierwszej Komunii Świętej trwa w szkole przez rok. Może poziom przygotowania jest różny, ale dziecko ma szanse poznać modlitwy i dowiedzieć się trochę na temat istoty tego sakramentu. I Komunia może zatem być przeżyciem sakramentalnym. Niestety, w myśleniu dzieci i rodziców równolegle do przygotowania sakramentalnego trwa myślenie bankietowe i prezentowe. Czasami wręcz ono dominuje. Trzeba wszystko zorganizować, odpowiednio podjąć gości. Dorośli myślą, jakie kupić prezenty, a dzieci: co dostanę na komunię?

- Niektórzy pytają, czy pierwsza komunia nie jest za wcześnie, bo co zrozumie małe dziecko z takiego sakramentu?
- Mamy dużo starszych katolików niewiele więcej pojmujących od dzieci. I są dzieci, które doskonale chwytają - niekoniecznie intelektualnie - czym jest Eucharystia. Sam nie ogarniam tej rzeczywistości - mamy przecież do czynienia z wielką tajemnicą wiary, której nie da się objąć rozumem. Ale jeśli chodzi o przybliżenie sercem, to przygotowując dzieci do pierwszej komunii byłem pod dużym wrażeniem tego, jak one potrafią komunię przeżywać. Wszystko zależy od otoczenia: od rodziców, którzy wspierają dzieci, atmosfery domu, w którym ono wzrasta. Nie można powiedzieć, że ten sakrament jest udzielny za wcześnie, tylko, że dzieci nie dostają należytego wsparcia.

Przeczytaj także: Wydatki pierwszokomunijne. Dużo dla ciała, mało dla ducha
- Pojawiają się głosy o bardziej świadomie uczestnictwo w sakramentach.
- W kościele prawosławnym pierwsza komunia połączona jest z chrztem. Jeśli dziecko patrzy na rodziców przystępujących do komunii św., wzrasta w eucharystycznej atmosferze rodzinnej, chce w niej uczestniczyć, to jest to wystarczający zaczątek. Mam taką utopijną wizję, żeby możliwość przystępowania dzieci do pierwszej komunii zależała od wiary i życia sakramentalnego ich rodziców. Dziecko dobrze przystąpi do sakramentu wtedy, kiedy sensownie podchodzą do niego rodzice. Jeśli rodzice raz w roku - przy okazji wielkanocnych porządków - idą do spowiedzi i komunii, to ich dziecko nie ma szans na świadome przeżycie tego sakramentu. Dlatego myśląc o przygotowaniu do komunii nie kładłbym nacisku na pracę z dziećmi, ale z rodzicami.

Jak chrzestny nie ma kontaktu z chrześniakiem, to chce to nadrobić - najlepiej szalonym prezentem

- A z nimi - nami chyba jest coraz większy kłopot?
- My, dorośli mamy kłopot z żywym i głębokim przeżywaniem wiary, z wyrażaniem jej we współczesnym świecie. Jeśli rodzice czują się niepewnie w sprawach wiary, to jak wymagać tego od dzieci? Dzieci potrafią bardzo dużo zaczerpnąć, jeśli mają od kogo. Jeśli są otoczone sensownymi rodzicami, katechetami i wychowawcami, to nie obawiałbym się przystępowania siedmiolatków do komunii. Ale jeżeli w rodzinie nie ma żadnej praktyki eucharystycznej, a dzieci idą do komunii, bo wszyscy tak robią, to z tego nic nie będzie. To nie z dziećmi mamy problem. Nieważne, czy mają 7 czy 10 lat. Jak będą miały 15 lat, to też nie chwycą, o co w tym chodzi. Bez sakramentalnego życia rodziców dla dzieci komunia pozostanie rytuałem.

- Czy to nie jest tak, że przez ateizujące się coraz bardziej społeczeństwo, dzieci będą miały coraz mniejszy wzorzec?
- Rodzice, którzy żyją eucharystią, podejmują czasem wielki wysiłek dobrego przygotowania dziecka do pierwszej komunii. Tacy rodzice potrafią stworzyć osobne grupy dla dzieci. Starają się oderwać od komercyjnego sztafażu, ale to jest trudne, bo w ten sposób stają poza tłumem. Doprowadzenie dziecka do stanu, w którym na pytanie kolegów: "co dostałeś na komunię?", odpowie: "Pana Jezusa", wymaga wielkiego wysiłku.

- W wielu parafiach próby przedkomunijne ograniczają się do trenowania podejścia - wstawania - siadania i klękania. I tak co najmniej przez pół roku. Jak w wojsku.
- Jeżeli ma się to ograniczać wyłącznie do musztry przed ołtarzem, to mamy do czynienia z sekularyzacją, która dotyka Kościół od środka. Jeśli pierwsza komunia ogranicza się do przygotowania wystroju kościoła, strojów dzieci i równego przystępowania w rzędach do komunii, to jest to złe rozłożenie akcentów. Przy okazji narzekania znam inne zjawiska: proboszcz próbuje wprowadzić duchowe przygotowanie, minimalizując stronę zewnętrzną, a rodzice na to narzekają i patrzą niechętnie!

- Kiedyś wprowadzono dla dzieci jednolite alby, a i tak pod nimi dziewczynki mają sukienki niewiele ustępujące ślubnym. Do tego fryzjer (loki!!!) i kosmetyczka.
- Proszę pamiętać, że mamy również do czynienia z presją grupy. Nawet jeżeli rodzice tego nie chcą, to córka mówi, że Kasia i Basia będą miały sukienki, a ja tylko albę. I stawia pytanie: dlaczego mnie nie kochacie? Alby zostały wprowadzone, żeby nie było tego konkursu piękności. Jedni rodzice bardzo chcą się pokazać przed sąsiadami i rodziną - w myśl zasady: zastaw się, a postaw się, a inni nie mają dość siły, by nie ulegać presji dzieci, które już ze sobą konkurują.

- Rodzice chcą też zaszaleć z prezentami?
- Ta sytuacja sięga czasów wybierania rodziców chrzestnych. Nie szukamy tych, którzy pomogą dziecku wejść w przestrzeń wiary, tylko dobrego, zamożnego znajomego, najlepiej z Ameryki lub innego miasta. A jak chrzestny nie ma kontaktu z chrześniakiem, to chce to nadrobić - najlepiej szalonym prezentem.

- Niedawno dostaliśmy ofertę z mennicy, że najlepszym prezentem komunijnym jest sztabka złota! Już nie komputer, quad, operacje plastyczne, lokaty bankowe, tylko sztabka złota, która zyska na wartości. Czy z prezentami nie bijemy kolejnych absurdów?
- Jeśli przyłożymy to do sakramentu, to mamy do czynienia z absurdem, ale jest to racjonalne marketingowo. W dzisiejszych czasach we wszystkich firmach specjaliści zastanawiają się, jak najlepiej sprzedać swój produkt. A co roku w maju są komunie święte, więc trzeba wmówić ludziom, że my robimy najlepsze prezenty komunijne! Dzieci pierwszokomunijne są znakomitym targetem. Najważniejszy jest zysk firmy, a sakrament czy duchowość dzieci mało kogo obchodzi.

- Może brakuje nam protestanckiej wstrzemięźliwości?
- Brakuje nam położenia akcentu na to, co najważniejsze. Wstrzemięźliwość może stać się zewnętrzną strukturą - pustą formą, tak jak dzisiaj stroje czy prezenty. Istotą jest położenie akcentów i na komunię, i na świętą! Musimy pamiętać, po co dzieci przystępują do tego sakramentu! Spojrzeć na wszystko w perspektywie wiary.

- Praca duszpasterska z małymi dziećmi wymaga dużych umiejętności?
- Tak. Wyznaję jednak zasadę duszpasterską, że należy katechizować rodziców i błogosławić dzieci. A praktyka polskiego Kościoła jest odwrotna: błogosławi się rodziców, a katechizuje dzieci. Pierwszymi duszpasterzami dzieci są ich rodzice. Jeśli chodzą do kościoła, przystępują do komunii, to najwięcej przekażą swoim dzieciom. Wtedy rola duszpasterza jest porządkująca. Wtedy możemy mówić o idealnym przygotowaniu do komunii świętej.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska