Polska szkoła w Mejszagołe na Wileńszczyźnie powstała w 1773 roku. Obecny budynek został oddany do użytku w 1939 roku. Patronem placówki jest 105 letni ksiądz prałat Józef Ob-rembski, o którym mówi się, że to Patriarcha Wileńszczyzny Niegdyś był proboszczem mejsza-golskiej parafii.
Do polskiej szkoły w Mej-szagołe chodzi 188 uczniów. Wszyscy pochodzą z polskich rodzin, które zostały w swoich domach po powojennym ustalaniu granic. Młodzi Polacy uczą się i żyją w skromnych warunkach, co potwierdza Alfreda Jankowska, dyrektorka szkoły. Dzieciom brakuje książek, przyborów szkolnych, ubrań.
Z inicjatywą wsparcia tej placówki w 2007 roku wyszedł ksiądz Jan Andrzej Radaszewski, proboszcz parafii w Konecku.
- Po raz pierwszy pojechaliśmy tam czterema samochodami, zawieźliśmy siedem ton żywności. Kolejny konwój z darami był na Wieleńszczyznie kilka dni temu. Akcja pomocy tamtejszym Polakom cieszy się dużym odzewem wśród naszych parafian. Każdy w mniejszy lub większy sposób ją wspierał - podkreśla ks. Radaszewski. W tym roku udało się zebrać ponad 5 ton darów, w tym 1,5 tony owoców i warzyw, które przeznaczone zostana na dożywianiem uczniów.
Od przedszkola po klasę maturalną Polaków kształci kadra 30 polskich nauczycieli. Mieszkańcy podkreślają, że nie są Polonią, ale Polakami. Nie brakuje im patriotyzmu i tęsknoty za Ojczyzną.
- Przywozicie nam amunicję, bo my tu walczymy w obronie polskości i wiary - podkreślał podczas ostatniej wizyty konecczan ks. Józef Aszkiełowicz, proboszcz parafii w Mejszagołe.
- Trzeba przyznać, że tam patriotyzm i miłość do Polski są większe niż w naszym kraju. Nasi rodacy na Litwie zawstydzali nas także piękną polszczyzną. Byłam tam po raz drugi i wiem, jak oni czekają na każdy gest z naszej strony, na każdy kontakt z rodakami. Dlatego mimo okropnej pogody, nie wahaliśmy się pojechać - mówi Iwona Smardzewska, katechetka w koneckim Zespole Szkół i uczestniczka konwoju charytatywnego.
W akcję pomocy dzieciom włączyli się aktywnie uczniowie z koneckiego Zespołu Szkół.
- Zorganizowaliśmy kilka akcji zbierania funduszy. Była dyskoteka katarzynkowa, na której sprzedawaliśmy upieczone przez rodziców ciasto. Była też Mikołajkowa loteria, a podczas Dni Otwartych szkoły uczniowie sprzedawali ozdoby świąteczne. Łącznie zebraliśmy ponad tysiąc pięćset złotych, za które kupiliśmy przybory szkolne i słodycze. Dodatkowo Rada Rodziców ufundowała szkole na Litwie radioodtwarzacz z CD, a Urząd Gminy przekazał przybory szkolne warte tysiąc złotych - mówi pani Iwona.
- Tamtejszej szkole brakuje nawet kredy, potrzebne jest dosłownie wszystko. W ogóle ludziom żyje się
tam ciężko.Jest duża bieda. Za serce ścisnęła mnie wypowiedź jednego z mieszkańców, który powiedział: - Na zimę mamy dwa worki kartofli, do wiosny dożyjemy - opowiada proboszcz z Konecka. Mówi, że nasi rodacy tłumaczyli im, że chcieliby podziękować za wszystko, wysyłając kartki z życzeniami, ale nie stać ich na znaczki.
Akcja charytatywna dla Polaków mieszkających na Wileńszczyźnie możliwa była dzięki pomocy wielu osób, które wsparły ją nie tylko rzeczowo, ale i finansowo. Dzięki temu możliwe było wykupienie winiety i ubezpieczenia dla delegacji, która udała się na Litwę.
Proboszcz parafii w Konecku nie ukrywa, że za rok wraz z parafianami też zorganizują zbiórkę dla szkoły w Mejszagołe. Każdy może się do niej przyłączyć z darami lub finansowym datkiem.