https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Koniec drogi

Adam Lewandowski
Fot. ADAM LEWANDOWSKI Podkomisarz Wojciech Kośmider: - Tu wpadli do  Wdy
Fot. ADAM LEWANDOWSKI Podkomisarz Wojciech Kośmider: - Tu wpadli do Wdy
Wczoraj w nocy strażacy wyciągnęli z Wdy fiata 126p ze zwłokami Moniki i Jacka. - Ktoś ich musiał do rzeki wepchnąć - twierdzą rodzice chłopaka.

     Jacek mieszkał w Osiu. Na początku grudnia okazyjnie kupił "malucha", by dojeżdżać nim do pracy. W wieczór sylwestrowy wyjechał z domu o godz. 18.30. Powiedział rodzicom, że jedzie po Monikę, a potem Nowy Rok będzie witał przy ognisku.
     Jego nieobecnością rodzice zaniepokoili się dopiero w poniedziałek. Bo sądzili, że po sylwestrze jest w Jaszczu u swej narzeczonej - Moniki. Jej rodzice z kolei sądzili, że córka jest u Jacka...
     Poszukiwania
     
Ojciec chłopaka zaczął pytać jego kolegów. Dowiedział się, że Jacek i Monika witali Nowy Rok na prywatce w Osiu. Jedni mówią, że opuścili towarzystwo tuż po północy, drudzy - że po godz. 1. Mieli jechać na ognisko. Albo do Orlego Dworu, albo do Zwalonego Mostu. - Sami? - zdziwił się ojciec.
     Telefonował do Orlego Dworu, ale o ognisku w noc sylwestrową nikt nie słyszał. Poszedł więc po sąsiada i wspólnie ruszyli do Zwalonego Mostu. Było już ciemno, gdy tam dotarli. Po starym nasypie zeszli nad rzekę. W świetle księżyca zobaczyli wystające z wody koła samochodu.
     Policjanci meldunek o aucie we Wdzie otrzymali o godz. 20. Natychmiast ruszyli na miejsce. Wezwali strażaków z OSP, strażników z Nadleśnictwa Osie. - Trzeba było ściągnąć specjalny sprzęt, wyciąć kilka drzew - opowiada Zbigniew Marek, komendant strażników leśnych. - Najpierw zobaczyliśmy dziewczynę. Rozpoznano ją po kurtce. Kiedy po północy wyciągnięto auto okazało się, że jest w nim również chłopak.
     **_Byli sami?
     Zwalony Most to uroczysko leśne, 2-3 km od drogi. Trudno tam dojechać. I jescze trudniej trafić. Zwłaszcza w nocy. Jacek, jak twierdzi jego ojciec, był tam tylko raz.
- Jak więc mógł tamtrafić z Moniką w nocy? - zastanawia się. - _Czy naprawdę byli tam sami?
     - Jadąc tam przejeżdżali przecież obok naszego domu
- płacze matka Jacka.
     Do Zwalonego Mostu dotarłem wczoraj w południe. Policyjnym land roverem, bo żaden osobowy, po deszczach tam nie dojedzie. Stary nasyp prowadzi nieco w górę. Dalej zniszczony przez wycofujące się w roku 1939 polskie wojsko most nad Wdą. Rosną nam nim 60-letnie sosny i jałowce. Miejsca na jazdę "maluchem" na wprost niewiele. Nawet jeżeli Jacek i Monika dojechali do skraju tego zarwanego mostu i siedzieli w samochodzie, to auto samo nie było w stanie stoczyć się do rzeki. Bo nasyp pnie się w górę, a nie w dół.
     Ślady ogniska
     
Obok ślady po ognisku. Ani jednego niedopałka papierosa czy butelki. - Za czysto tam - uważa ojciec chłopaka. _- Przecież na ognisku coś się je, coś
się pije.
     Takich pytań ojciec stawia więcej. -
No bo po co mieli jechać sami taki kawał w las?_Bo to ładne miejsce? Przecież w nocy i tak urody tego miejsca nie widać.
     _Policja dopowiada:
- Tu, w tych stronach, w noc sylwestrową była ciężka mgła. Może nie zauważyli, że kończy się droga i wpadli pędem? Ale wtedy auto leżałoby nie tuż przy brzegu, tylko dalej. Nie było też żądnych śladów hamowania. Tylko ziemia na urwisku została nieco otarta.
     **Dlaczego zginęli?
     - Jak i dlaczego zginęli? - Na to pytanie próbują w Osiu odpowiedzieć ci, którzy ich znali. A znali, zwłaszcza Jacka, wszyscy. Samobójstwo? Skądźe! Przecież chcieli się pobrać! Kochali się. Jacek technikum skończył. I cieszył się, że pracę dostał. A może to fatum, które krąży nad klasą VIIIrocznik 1980?
     Czwarta ofiara
     Z tego jednego rocznika, z tej samej klasy szkoły w Osiu, nie żyją już cztery osoby. Kasia stała na dworcu, za blisko toru i porwał ją za rozpięta kurtkę przejeżdżający pociąg. Tomek zginął w wypadku samochodowym. Mariusz utonął w Wiśle. I teraz - we Wdzie - Jacek ze swą dziewczyną...
- Czy to nie jakieś fatum? _- pyta młody mieszkaniec wsi. A co za tragedia w domu dziewczyny Jacka. Z trojga dzieci zostało tylko jedno. Najpierw w wieku 16 lat zmarł brat Moniki, teraz ona zginęła. Co za tragedia!
     Na miejscu wypadku w Zwalonym Moście był prokurator. Śledztwo trwa. Rozbity samochód Jacka - czerwony fiat 126 p - stoi na podwórzu jego rodziców.
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska