Towarzystwo Przyjaciół Hospicjum podczas Dni Opieki Paliatywnej przypomniało, że dobrze jest o tym mówić i wciąż się uczyć.
Dla Towarzystwa Przyjaciół Hospicjum, które prowadzi domową opiekę nad chorymi, to okazja, by przypomnieć, że stowarzyszenie nie ma kontraktu z Narodowego Funduszu Zdrowia i gdyby nie zastęp dobrych ludzi, nie mogłoby działać. - Zapewniamy profesjonalną opiekę, mamy świetnych wolontariuszy pod wodzą siostry Karoliny - mówiła w domu kultury prezeska Hanna Rucińska. - Ale brakuje nam siedziby i środków na działalność. Utrzymujemy się tylko z dobrowolnych datków.
Przeżyć ten ból
Na Dni Opieki Paliatywnej stowarzyszenie zaprosiło dwie prelegentki. Prof. Krystyna de Walden-Gałuszko, krajowy konsultant ds. opieki paliatywnej przybliżyła, jak jak różne są odcienie osierocenia i żałoby. - Nie ma co się okłamywać, że to nie boli - przekonywała. - Ale niebezpieczne jest na przykład tworzenie izb pamięci, trzeba sobie uświadomić realność straty i przeżyć ten ból.
Dr Aleksandra Modlińska, wojewódzki konsultant ds. opieki paliatywnej prostowała podczas wykładu potoczne wyobrażenia o tym, jak karmić chorych na nowotwory. A Małgorzata Kaczmarek z TPH apelowała, by nie czekać z podaniem im ręki, bo potem może być za późno.
Bukiety za datek
Wolontariusze pokazali, że także świetnie tańczą, a zrobione przez nich bukiety można było nabyć za symboliczny datek. Zespół Canto Allegro pięknie zaśpiewał, a po prelekcjach i występach wszyscy raczyli się ciastem i kawą.