Koniec wojny burmistrza z KDSH

Konflikt burmistrza z prezesem dotyczył punktów wynajmowanych przez Kujawsko-Dobrzyńską Spółdzielnię Handlową.
Umowa lokalu mieszczącego się przy ul. Kościuszki wygasła już dwa miesiące temu. Miasto dzierżawiło go Grzegorzowi Filipskiemu, ale nie czerpało z interesu zbyt wielkich profitów. KDSH płaciło zaledwie 9 zł za m kw.
- Wynajem lokalu położonego w centrum Rypina kosztował KDSH niewiele ponad 1 tys. zł. - stwierdza burmistrz. - Miasto mogłoby zarobić o wiele więcej. Miałem w planach sprzedaż, ale niestety, nie otrzymałem na nią zgody od radnych.
Po negocjacjach podjętych przez Błaszkiewicza, udało się ostatecznie zmienić warunki umowy wynajmu.
- Miasto będzie dostawać od sieci KDSH 30 zł za każdy m kw. lokalu - informuje burmistrz. - Do tego dochodzi 15 zł za m kw. piwnicy.
Błaszkiewicz liczył jednak na znacznie więcej.
Problem był również z lokalem mieszczącym się przy ul. Warszawskiej. W wyniku porozumienia, spółdzielnia będzie teraz płacić 20 zł za jego m kw.
Wbrew licznym zapowiedziom, sprawa jatek znajdujących się przy ul. Mławskiej nie trafiła do sądu. Błaszkiewiczowi i Filipskiemu udało się zakończyć spór o zapis w umowie. Dotyczył on możliwości wypowiedzenia, wynajmowanego przez KDSH lokalu, przed czasem jego wygaśnięcia. Zapis ten nadal widnieje w umowie, ale w zamian miasto przedłużyło dzierżawę do 10 lat.
Spacerując po Rypinie, trudno nie zauważyć dominację spółdzielni nad resztą handlu.
- Można śmiało stwierdzić, że KDSH to tutejszy monopolista - mówi pani Jadwiga, mieszkanka Nowego Rynku. - Do wyboru mamy tylko Biedronkę, ale jest zawsze pełna klientów. Filipski dość skutecznie blokuje wszelką konkurencję.