Była niedziela, godzina 18. Krystyna Drewniok i Grzegorz Malczyk, rodzice 11-letniego Konrada, którzy razem z synem mieszkają od niedawna w domku przy ul. Nakielskiej w Bydgoszczy, rozpalili w piecu drewnem. Chwilę później wyszli na zakupy do pobliskiego sklepu. Po powrocie przygotowali kolację. Była już 20.
- Syn zapytał, czy może jeszcze pograć na komputerze - opowiada pani Krystyna. - Zgodziłam się.
Jak sama przyznaje, ta decyzja znacząco wpłynęła na dalszy rozwój wydarzeń. Chłopiec poszedł do pokoju i zamknął drzwi, aby nie przeszkadzać rodzicom.
- Zaczęłam oglądać film - mówi mama młodego bohatera. - Nagle poczułam bardzo silny ból głowy. Do tego doszły jeszcze wymioty.
Identyczne dolegliwości odczuwał pan Grzegorz. - Pamiętam tylko, że położyłam się na kanapie - wspomina pani Krystyna. - Nawet przez myśl mi nie przeszło, że w mieszkaniu ulatnia się tlenek węgla.
Rodzice Konrada stracili przytomność. Chłopiec, na dźwięk niepokojących odgłosów, wyszedł ze swojego pokoju. - Sprawdziłem, czy rodzice oddychają - mówi 11-latek. - Wiedziałem jak to się robi, bo kiedyś byłem skautem - dodaje z uśmiechem. - Próbowałem ocucić ich wodą, ale nie reagowali.
Konrad zadzwonił na pogotowie. Następnie otworzył okna i drzwi od domu. Wybiegł na zewnątrz. - Poprosiłem o pomoc pana, który akurat przechodził obok - opowiada młody bohater.
Po chwili na miejsce przyjechało pogotowie. Pani Krystyna została przewieziona do szpitala. Na obserwację trafił tam również Konrad. Pan Grzegorz, po interwencji lekarza, odzyskał przytomność i został w domu.
Więcej informacji z Bydgoszczy na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz
- Postawa tego chłopca była mądra i rozważna - komentuje Tadeusz Stępień, kierownik działu usług medycznych w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy. - Nie wpadł w panikę. Przejętym i drżącym głosem poinformował pogotowie o sytuacji. Podał też adres posesji.
Jak podkreśla, w podobnej sytuacji niejedna osoba dorosła nie wiedziałaby, co zrobić. - Konrad zasługuje na uznanie - kwituje Stępień.
Takiego samego zdania jest Maciej Osiński z zespołu prasowego bydgoskiej policji. - To był naprawdę bohaterski czyn - mówi. - Chłopiec zachował się profesjonalnie. Od razu pootwierał okna i wezwał pogotowie. Mimo tak młodego wieku, dokładnie wiedział, co robić.
Dumy z Konrada nie kryje Aleksandra Delik, wychowawczyni klasy, do której chodzi chłopiec. - Uczymy dzieci, jak należy się zachowywać w takich sytuacjach - wyjaśnia nauczycielka. - Naprawdę bardzo się cieszę, że nauka nie poszła w las.
Jednocześnie zapowiada, że podczas najbliższej godziny wychowawczej Konrad opowie uczniom o swoim wyczynie. - Chcemy, aby inne dzieci brały z niego przykład - tłumaczy wychowawczyni.
Czytaj e-wydanie »