Cała rozmowa tylko w dzisiejszej "Gazecie Pomorskiej" - wydanie chojnickie.
- Jak się czujesz w Chojnicach? Przeprowadzka ze stołecznej metropolii bywa dla niektórych bywa traumą...
- Nie mam powodów do narzekań. Bardzo pozytywne przyjęcie mnie przez kolegów wpłynęło na pewno na szybką aklimatyzację. A i Chojnice to fajne miasteczko. Nie miałem dotąd jakoś sposobności na bliższe poznanie, bo zima trochę odstraszała. Ale z nadejściem wiosny odrobię tę zaległość. Już oczarowała mnie starówka.
- Zdradzisz, co popchnęło ciebie w te strony?
- Przede wszystkim nie traktuję przeprowadzki do Chojnic jako zsyłki. Przyszedłem do Chojniczanki zdobywać doświadczenie. W Legii młodym graczom, szczególnie bramkarzom, trudno jest się przebić do pierwszej drużyny. W swoim skromnym CV mogę się dotąd pochwalić obecnością na ławce rezerwowych w meczach T- Mobile Ekstraklasy przeciwko Lechowi i Widzewowi.
Chojniczanka Chojnice - artykuły, zdjęcia, relacje
- Także wyszedłeś spod ręki Krzysztofa Dowhania?
- Moim pierwszym trenerem na Łazienkowskiej był Bogdan Wójcik. Ale marzeniem każdego kandydata na bramkarza w Legii jest trafić do pana Dowhania. To już jest marka w Polsce, jeżeli nie w Europie. "Wyprodukował" Boruca, Fabiańskiego, Szczęsnego. Współpraca z nim to czysta przyjemność. Poza znakomitym warsztatem trenerskim ma wyjątkowe podejście do swoich podopiecznych.
- To wyjaśnij dlaczego w pierwszej Legii grają obcokrajowcy; wcześniej Mucha obecnie Kuciak?
- To proste, jak odeszli Fabiański, a potem Szczęsny, okazali się najlepsi. Kuciak fantastycznie krzepł w Legii, awansował do reprezentacji Słowacji, zaczęły interesować się nim kluby z Wysp.