- Do niebezpiecznego zdarzenia doszło dziś w centrum Lipienka, z udziałem traktora Spółdzielni Mieszkaniowej w Lisewie, kolizja z autobusem szkolnym. Kierujący traktorem prawdopodobnie nie posiadał uprawnień do prowadzenia ciągnika z przyczepą - czytamy na stronie facebookowej "Wieś Lipienek".
Przeczytaj także
Kolizja miała miejsce w poniedziałek (23.09.2024) w gminie Lisewo.
- Kierowca autobusu jechał i kierowca traktora z przyczepą również jechał. Pojazdy zderzyły się z sobą w Lipienku, będąc w ruchu - informuje podkom. Tomasz Zieliński, oficer prasowy KPP w Chełmnie. - Traktorzysta uszkodził bok autobusu. Obaj kierowcy byli trzeźwi. Kierowca ciągnika rolniczego nie posiadał uprawnień do kierowania tym pojazdem. Nie poczuwał się do winy, nie wykazał pokory, według niego brak uprawnień to nie problem. Twierdził, że wina leży po stronie kierowcy autobusu. Sprawa trafi więc do Sądu Rejonowego w Chełmnie i tam zostanie rozpatrzona. Kierowcy ciągnika grozi grzywna, a także zakaz prowadzenia pojazdów.
Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Lisewie twierdzi, że trzy tygodnie temu odszedł pracownik posiadający prawo jazdy na traktor. Zatrudnił więc kolejną osobę.
- Traktorem z przyczepą skierowałem dwóch pracowników, by pojechali przykryć stogi, od trzech lat mamy kotłownię na biomasę - mówi Sławomir Wojdyła, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Lisewie, a zarazem przewodniczący Rady Gminy w Lisewie. - Kierował pojazdem pracownik z uprawnieniami. Zatrzymał się i poszedł do sklepu. Drugi pracownik przestawił pojazd, zjechał nim tylko bardziej na pobocze. Autobus wyjechał z zakrętu i uderzył w naszą przyczepę.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, wspomniany pracownik, który miał wejść za kierownicę, to rodzina prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej w Lisewie.
- Tak, zgodnie z decyzją rady nadzorczej, od stycznia na stanowisku palacza pracuje mój brat - potwierdza nasze informacje Sławomir Wojdyła.
Dlaczego osoba bez uprawnień do kierowania usiadła za kierownicę i przestawiła pojazd?
- Moje 10-letnie dziecko też wsiada na podwórku za kierownicę - mówi Sławomir Wojdyła. I zapewnia, że jego pracownicy mają odpowiednie uprawnienia do wykonywanej pracy. - Mam trzech pracowników: traktorzysta - konserwator, gospodarczy i palacz. Z traktorzystą jechał palacz. Policjant nie wypisał mu mandatu, nie miał tak szerokich uprawnień, by to rozstrzygnąć mandatowo. Nasza przyczepa nie została uszkodzona, skruszyła się tylko zewnętrzna szyba autobusu. Kierowca autobusu wezwał policję, by się bronić, bo to on nie wyrobił na zakręcie. Nasz ciągnik stał prawymi kołami na poboczu. Widziałem to osobiście, bo dojechałem na miejsce niemal równo z policją.
Prezes podkreśla, że policjant zaproponował obu kierowcom podzielenie się winą.
- Na to nie mogliśmy przystać. Teraz kierowcy obu pojazdów mają stawić się w komendzie - mówi Sławomir Wojdyła. - Ja w to nie będę ingerował, ale świadkowie niech zeznają, co widzieli i czy silnik podczas kolizji był włączony. Według mojego pracownika, ciągnik stał, nie był odpalony. Możemy to wyjaśnić nawet w sądzie.
Policjant: Jedyny bez uprawień to sprawca kolizji
Oficer prasowy chełmińskiej KPP zapewnia, że policjanci, którzy pojechali obsłużyć tę kolizję mieli wszelkie potrzebne kompetencje, aby rozstrzygnąć sprawę na miejscu.
- To policjanci ruchu drogowego, uprawieni, po specjalistycznych szkoleniach. Jeśli kierowca, którego wskazali jako winnego nie chciał przyjąć mandatu, bo się do winy nie poczuwał, to mogli jedynie skierować sprawę na drogę sądową - informuje Tomasz Zieliński. - A jeśli chodzi o osobą, która nie miała uprawnień, to jedyną w tym zdarzeniu był sprawca kolizji, który kierował traktorem z przyczepą mimo braku uprawnień do tego.