Koronowo: Łańcuch przewodniczącego? Już legalny

Burmistrz Stanisław Gliszczyński łańcuch przekazał przewodniczącemu Grzegorzowi Mykowi w grudniu 2008 roku na uroczystej sesji jako prezent z okazji 640-lecia nadania praw miejskich. Grzegorz Myk założył i szybko schował go do szuflady, bo brakowało uchwały rady w tej sprawie i opinii komisji heraldycznej.
Radni podjęli uchwałę dopiero w tym roku. I w ubiegłym tygodniu, na sesji Grzegorz Myk uroczyście łańcuch założył. - Teraz jest już legalny - powiedział.
Miał go także uroczyście otrzymać burmistrz Stanisław Gliszczyński. Ale - jak powiedział Grzegorz Myk - nie dopełnił warunków.
Czyli nie znalazł dotąd dostatecznej liczby sponsorów. Obecni na sesji brakiem łańcucha byli zaskoczeni. - Dlaczego jeden łańcuch kupiony został za pieniądze podatników, a na drugi mają się złożyć sponsorzy? - zapytał mnie jeden z bywalców obrad sesyjnych Rady Miejskiej. - Przecież szukanie sponsorów to nic innegom jak najzwyklejsze... dziadowanie. Radni podjęli uchwałę w sprawie insygniów władzy, a teraz nie chcą swej własnej uchwały zrealizować, wyłożyć na łańcuch 7-8 tysięcy złotych, bo tyle przecież kosztuje?
- Burmistrz obiecał, że znajdzie sponsorów, twierdził, że nie chce nadwyrężać budżetu gminy - powiedział nam przewodniczący Grzegorz Myk. - I do tej uroczystej sesji sponsorów nie znalazł. Szkoda, bo była to znakomita okazja do przekazania insygniów władzy.
Okazało się, że przewodniczący rady przed jedną z sesji zrobił nieoficjalne głosowanie wśród radnych: dołożyć czy nie dołożyć do łańcucha burmistrza? Opinie były niejednoznaczne, uchwała przeszłaby zaledwie jednym głosem.
- Nie rzucam słów na wiatr - mówi burmistrz Gliszczyński. - Znajdę sponsorów. Zebrałem już połowę kwoty potrzebnej do zakupu łańcucha.