- To był bardzo dobry mecz, jak na żeńską koszykówkę. Osiem razy zmieniało się prowadzenie, dwanaście razy był remis. Niestety, znów nie udało się nam pokonać Lidera. Powód? Zbyt duża liczba prostych strat, po których rywalki zdobywały łatwe punkty i kilka przestrzelonych rzutów spod kosza przez wysokie - przyznał Adam Ziemiński.
Zespół gości miał jeszcze jeden problem. Nazywał się Adrianne Ross. - Amerykanka grała niesamowicie, trafiała z nieprawdopodobnych pozycji. Zmienialiśmy sposoby obrony, ale nie mogliśmy jej zatrzymać - dodaje Ziemiński. Ross trafiła 5 z 6 wolnych i 10/14 rzutów z gry, dołożyła też 4 asysty.
Reszta zespołu trafiła 16 z 43 rzutów. Dodatkowe atuty Lidera to Bednarek, która aż 6 razy przechwyciła piłkę, Amerykanka Hughes - 9 pkt. i 4 asysty, która trafiła "trójkę" na 52:53 oraz w 4. kwarcie Bednarczyk, która także "trójką" dała Liderowi prowadzenie 55:52.
Wcześniej Artego prowadziło nawet 20:12 i 51:47 na początku 4. kwarty, ale wspomniane rzuty za 3 pkt. i akcje Ross pozwoliły Liderowi odskoczyć na 61:56. Jeszcze po wolnych i "trójce" Szott było 65:64, ale Hughes z wolnego podwyższyła na 66:64. Potem Mrozińska przestrzeliła ważny rzut spod kosza, a Ross dorzuciła kolejne 2 punkty z wolnych. Niestety, rzuty Tisdale i Sibory z dystansu nie doszły celu, a na koniec Tisdale zgubiła piłkę, popełniając 20. stratę drużyny Artego. To był główny mankament, bo bydgoszczanki wygrały tablice, a skuteczność była na zbliżonym poziomie.
Lider Pruszków - Artego Bydgoszcz 69:65 (21:20, 15:13, 9:14, 24:18).
Lider: Ross 26 (1), Mosby 8, Bednarek 7 (1), Denson 6, Putorak 2 oray Hughes 9 (1), Bednarczyk 5 (1), Koc 3, Chomać 2, Skorek 1, Cymmer 0.
Artego: Szott 17 (1), Crisman 11, Tisdale 11, Raymond 8 (1), Sibora 7 (1) oraz Mrozińska 9, Tierney 2, Parus i Urbaniak 0.