To efekt "zaszłości" - tak komentuje się w Lipnie nieprzyznanie wojewódzkich grantów na organizację majowych imprez w Lipnie. MCK założyło, iż w tym miesiącu w weekendy miasto będzie tętniło rozrywką na dobrym poziomie. - Złożyliśmy projekt do Urzędu Marszałkowskiego opiewający na sześćdziesiat tysięcy złotych - mówi Krzysztof Kowalewski, impresario z MCK.
- _Zrobiliśmy to już mając no-wą osobowość prawną, bowiem od stycznia funkcjonujemy jako Miejskie Centrum Kulturalne. Dostarczyliśmy między innymi pełną dokumentację projektu i zapewnienie, że _dysponujemy własnym wkładem.
Niestety, jeśli zmiana osobowości prawnej miała być jakimś wyjściem z impasu, to zabieg nie udał się. Urząd Marszałkowski dotacji nie przyznał. Zdaniem wielu zainteresowanych to wina niesławnej schedy, jaka pozostała po poprzedniej ekipie, rządzącej MCK. Były dyrektor dostał wyrok za posługiwanie się fałszywymi fakturami, a faktury dotyczyły wydatków z dotacji Urzędu Marszałkowskiego. Kowal zawinił, Cygana powiesili - mówi się nieoficjalnie w środowisku związanym z MCK. Zdaniem Krzysztofa Kowalewskiego trudno obrażać się na takie a nie inne decyzje urzędników.
- Po prostu będziemy robić swoje, ale z mniejszym rozmachem - mówi impresario MCK. Lipnowianie mogą więc liczyć na majówki, ale trudno orzec, na ile ich organizatorom uda się, zgodnie z planami, bez gwiazd estrady (m.in. Ewy Kuklińskiej i Jacka Wójcickiego) oraz bez fajerwerków, wskrzesić klimat lat dwudziestych.