Koncerny i przewoźnicy już nawet nie zgłaszają takich przestępstw, bo dla nich to dopuszczalny margines.
Kiedy cysterna z paliwem przyjeżdża na stację paliw albo jest dostarczana do firmy zajmującej się jego dystrybucją, to po przepompowaniu benzyny lub oleju na dnie zostaje zwykle od kilkudziesięciu do stu litrów.
- Spisanych na straty, bo przecież cysterny muszą być czyszczone - mówi pracownik jednej z większych stacji paliw w Bydgoszczy.
Po co się przyznawać?
Kilkadziesiąt litrów benzyny, choćby przelanych do wiadra z zaworów na dole zbiornika, czy "zaciągniętych" plastykowym wężem ogrodowym (na takiej samej zasadzie jak wino z butli) to dla złodzieja cenny łup i szybki zarobek. Klientów na paliwo tańsze o złotówkę nie trzeba szukać.
Mimo to policja ma niewiele zgłoszeń od koncernów i przewoźników. - Firma transportowa nie będzie przyznawała się koncernowi, że coś zginęło, skoro paliwo już zostało przepompowane zgodnie z planem - tłumaczy jeden z naszych policyjnych informatorów.
Jest kradzież, ale nie ma zgłoszenia
Jak się dowiedzieliśmy, w tym roku w okolicach bazy paliwowej w Nowej Wsi Wielkiej, doszło zaledwie do dwóch udokumentowanych przez mundurowych kradzieży. - Sprawdziliśmy - włamania były, ale nie było zgłoszeń o popełnionym przestępstwie - informuje Ewa Przybylińska, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy.
Na cysterny, przewożące benzynę i olej do bazy w Nowej Wsi Wielkiej, zazwyczaj czyhają zorganizowane szajki złodziei. Wiedzą, w jakich miejscach lokomotywa, ciągnąca wagony, zwalnia. Wtedy podbiegają z wiadrami i wężami i błyskawicznie przelewają paliwo do przygotowanych zbiorników. Straż Ochrony Kolei twierdzi, że radzi sobie z tym problemem.
Las się rusza
- Znamy godziny przejazdów cystern, znamy też najczęstsze miejsca, w których do kradzieży dochodzi. Las przed Nową Wsią Wielką aż się rusza, kiedy nadjeżdża paliwo. Złodzieje próbują się mścić na nas za to, że nie dajemy im zarobić. Rzucają zza drzew kamieniami w nasze samochody. Musieliśmy na autach zamontować specjalne siatki ochronne. Nie boimy się takich ataków. W kwietniu zatrzymaliśmy w Emilianowie na gorącym uczynku trzech mężczyzn, podejrzanych o naruszenie przesyłek - mówi Bogdan Babiak, komendant SOK w Bydgoszczy.
Dla koncernów kradzieże to niezauważalna strata. - Kilkadziesiąt litrów to margines, który akceptujemy. Coraz lepsza jest nasza współpraca z służbami mundurowymi, więc nie widzę problemu - zaznacza Dawid Piekarz, rzecznik PKN Orlen SA.