https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Zabił psa kolegi za butelkę wódki

Paulina Piotrowska, Piotr Rąpalski
fot. archiwum
59-letni Ryszard W. namówił znajomego, by ten za butelkę wódki zabił jego psa. Teraz obaj mężczyźni stanęli przed sądem. Grozi im do trzech lat więzienia.

Ryszard W. namówił swojego kolegę, 61-letniego Leszka M., by ten zabił jego psa. Właściciel nie chciał płacić za uśpienie swojego pekińczyka o imieniu „Bruno”. Kilkunastoletni pies poniósł śmierć wskutek wielokrotnych uderzeń młotkiem w głowę oraz w inne części ciała.

W Sądzie Rejonowym dla Krakowa-Podgórza odbyła się pierwsza rozprawa. Obrońca wnioskował dla Leszka M. o 10 miesięcy ograniczenia wolności poprzez wykonywanie prac społecznych w wymiarze 20 godz. miesięcznie, o zapłatę 500 zł nawiązki na rzecz organizacji zajmującej się ochroną praw zwierząt oraz o zakaz posiadania zwierząt na okres 1 roku.

Prokurator wnioskował o nieco wyższy wymiar kary: 10 miesięcy ograniczenia wolności w wymiarze 24 godz. prac społecznych miesięcznie, nawiązkę w wysokości 700 zł oraz zakaz posiadania zwierząt przez następne 6 lat.

Pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych - Michał Przybycień, reprezentujący Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami oraz Aleksandra Nędzi, reprezentująca Fundację Prawnej Ochrony Zwierząt Lex Nova- nie wyrazili zgody na poddanie się karze przez oskarżonego na takich warunkach. Jak twierdzili, nie byłaby ona adekwatna do wagi czynu. Zdaniem oskarżycieli posiłkowych za zabicie psa ze szczególnym okrucieństwem, z niskich pobudek oraz w poczuciu bezkarności, należy wymierzyć karę pozbawienia wolności bez zawieszenia.

Fundacja Lex Nova, zajmująca się poprawą losu zwierząt w Polsce, o sprawie dowiedziała się po opublikowaniu w listopadzie pierwszego artykułu w „Krakowskiej”, w którym przedstawiliśmy zdarzenie.

Mężczyznom grożą trzy lata pozbawienia wolności. Wszystko w związku z wyjątkowo okrutnym sposobem, w jaki zabili zwierzę. Leszek M., namówiony przez właściciela psa, Ryszarda W., zadał pekińczykowi wiele ciosów młotkiem, po czym zapakowane w worek zwierzę zostawił w zamkniętej piwnicy. Miał nadzieję, że nikt psa tam nie znajdzie. Kolega obiecał mu za tę „przysługę” butelkę wódki. Twierdził, że zwierzę było na tyle stare, że trzeba było się go już pozbyć. Sąsiedzi usłyszeli wyjące z bólu, umierające zwierzę i zawiadomili KTOZ oraz policję. Pekińczyka natychmiast przewieziono do lecznicy. Niestety, na ratunek było już za późno. Kilkunastoletni „Bruno”, z rozległymi obrażeniami, w tym pęknięciami czaszki, żuchwy i uszkodzeniami gałek ocznych, wkrótce został poddany eutanazji.

Obaj mężczyźni przyznali się do winy. Za wcześnie, by mówić o wnioskach co do wymiaru kary, postępowanie dowodowe dopiero się rozpoczęło. Kolejna rozprawa w lutym.

Komentarze 9

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

777
U PSA i człowieka BO AFIE BLIRZY DO WILKA.
G
Gość
WIENKSZY NIRZ JAK BY ZABIŁ POLACKO AFA.
G
Gość
WIENKSZY NIRZ JAK BY ZABIŁ POLACKO AFA.
z
zel
Zatłuc tych dwóch bandytów młotkiem i wrzucić do Wisły
a
ada
Obydwu bydlakow powiesilabym na kolczastym drucie wbitym w jaja moze wtedy wiedzieliby ci to cierpuenie. Mam nadxieje ze poniosa surowa kare. Wsiowe oszolomy.
h
hutas
Gnoje zasrane
a
abc
rzygać się chce na ten chory świat i tych wszystkich psycholi
o
ola
ja tych śmieci chętnie załatwię za dwie butelki wódy !!!
y
yyyy
psychopaci! Mam nadzieje ze wyrok będzie surowy
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska