- Postaramy się dostarczyć pojazdy do połowy listopada - zapewniał nas wczoraj Michał Żurowski, rzecznik Pesy.
16 pojazdów jest dopiero na etapie montażu
Jednak dotrzymanie tego terminu, według informacji "Gazety Krakowskiej", też stoi pod znakiem zapytania. Tymczasem najpóźniej do grudnia władze miasta muszą rozliczyć się z unijnych pieniędzy. Nie zrobią tego, jeśli pojazdy nie będą gotowe. Gdy krakowskie MPK wysłało 20 swoich pracowników na bezpłatny urlop, Pesa zatrudniła ich do składania tych tramwajów.
Chodzi o dostawę 36 "Krakowiaków". Umowę na ich produkcję władze miasta podpisały w lipcu zeszłego roku. Zgodnie z nią, wszystkie powinny być dostarczone do połowy września. W zamian za to Pesa ma otrzymać 291 mln zł, z czego 171 mln zł pochodzi z dotacji UE. Natomiast już z dostawą pierwszego były problemy. Bydgoska fabryka miała trudności z dostarczeniem go na czas. Miał być gotowy w maju. Nie był, a władze Krakowa zastanawiały się nawet czy nie zerwać umowy. Ostatecznie postawiły ultimatum: jeśli Pesa nie dostarczy tramwaju do końca czerwca, kontrakt zostanie zerwany. Pojazd trafił do Krakowa kilkanaście godzin przed upływem ultimatum - 28 czerwca - i wymagał poprawek.
- Chodziło o szerokość poręczy, które zostały zastosowane jako stojaki do roweru, elementy związane z możliwością korzystania z komputerów, tablice elektroniczne. Trzeba też było poprawić szerokość zewnętrznego spychacza - wymienia Tadeusz Trzmiel,wiceprezydent Krakowa ds. inwestycji.
Pesa ma również kłopot z dostarczeniem pozostałych maszyn. Na etapie montażu jest dopiero 16 z nich. Nie wiadomo, kiedy ruszą prace nad pozostałymi.
20 pracowników MPK pomaga dotrzymać terminu
- Kontrakt nie jest zagrożony - przekonuje zaś Michał Żurowski. - Zakończenie dostaw odbędzie się w terminie, by miasto rozliczyło dotację. Dlatego skorzystaliśmy m.in. z pomocy przebywających na urlopach elektryków i mechaników z Krakowa. Jesteśmy otwarci na wykwalifikowane kadry, więc uwzględniliśmy ofertę jednej z firm pośredniczących na rynku pracy. Korzyści są obustronne. My wzmocniliśmy załogę, a pracownicy z Krakowa poznają od podszewki zupełnie nowe dla ich miasta pojazdy, które przecież będą w przyszłości obsługiwać.
Przypomnę też, że przetarg został rozstrzygnięty na początku grudnia 2013 roku, natomiast podpisanie umowy nastąpiło dopiero w lipcu 2014. Ta znacząca zwłoka spowodowana była oczekiwaniem na finansowanie tej inwestycji przez Kraków. Nie zawinił ani zamawiający, ani tym bardziej my, jednak czas na realizację umowy bardzo się skurczył. Mimo to podjęliśmy się budowy tych tramwajów, licząc się z tym, że dostawy pierwszych z nich mogą być nieco opóźnione. Najważniejsze jest teraz, by Kraków mógł rozliczyć unijną dotację.
