Agnieszka Makowska z Bydgoszczy studiuje politologię na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. - W domu nigdy się nie przelewało, więc złożyłam wniosek o kredyt studencki. W połowie lutego podpisałam umowę. Pożyczkę poręczył mi Bank Gospodarstwa Krajowego. Cieszyłam się bardzo, że już wkrótce pieniądze, wraz ze spłatą za ostatnie miesiące, będę miała na koncie. Zmartwiłam się bardzo, gdy w jednej ze stacji radiowych usłyszałam, że podobno banki wycofują się z wcześniej zawartych umów. Czy to prawda? - pyta Czytelniczka.
Wszystkiemu winien kryzys
Jak się dowiedzieliśmy, banki udzielające pożyczek w tym roku akademickim rozwiązały umowę o współpracy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego.
Jednak wcześniej przyznane kredyty będą wypłacane zgodnie z ustalonym harmonogramem.
Bartosz Loba, rzecznik Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, wyjaśnia: - Z informacji przekazanych nam przez BGK oraz z naszych konsultacji prowadzonych z bankami wynika, iż z uwagi na niskie oprocentowanie kredytów studenckich, utrzymywanie ich w obecnej formie w portfelach banków jest nieopłacalne. Na tę sytuację wpływ ma także kryzys gospodarczy. Zależy nam, żeby w ciągu najbliższych tygodni wypracować nową, atrakcyjniejszą dla studentów i dla banków formułę tej pożyczki. Nie zapominajmy, że na rynku pojawiło się wiele innych form kredytów dla ludzi młodych, co powoduje, że zainteresowanie studenckim kredytem spada.
Zmiany są niezbędne
Bartosz Loba dodaje, że obecnie kredyty studenckie otrzymuje 200 tysięcy żaków, czyli ponad 10 proc. ogółu studiujących.
- Zatem trzeba więc zrobić wszystko, aby banki taką ofertę nadal miały, tyle że w atrakcyjniejszej formie. Pewne uproszczenia przewidzieliśmy już w naszych założeniach reformy szkolnictwa wyższego "Partnerstwo dla wiedzy", ale zależy nam żeby już teraz w porozumieniu z bankami dokonać zmian - przed nowym rokiem akademickim i kolejną akcją kredytową - podsumowuje rzecznik MNiSW.