Ostatnio spada liczba osób zainteresowanych kredytami w euro i frankach, a rośnie bardzo biorących w złotówkach.
Co na to wpływa? - Zawirowania na rynku walutowym, ale również naciski Narodowego Banku Polskiego i starania Komisji Nadzoru Finansowego - wyjaśnia Halina Kochalska z Open Finance. - Kredyty te tracą na znaczeniu w błyskawicznym tempie.
Bankom coraz bardziej przeszkadzały koszty zakupu walut, a także większe ryzyko udzielania takich pożyczek. Stąd placówki albo się z nich wycofały, albo podniosły ceny i wymagania.
Wraz z podwyżką marż dla takich kredytów odpadł też główny powód, dla którego decydowano się na nie - duża różnica w wysokości rat.
We wtorek kurs euro według NBP wynosił 4,18 zł, a franka 3,46 zł. Według analityków stan ten powinien utrzymać się przez najbliższych kilka miesięcy. Zagrożeniem mogą być jedynie problemy krajów strefy euro.
- Frank szwajcarski jest najtańszy od połowy października, a unijny pieniądz od początku września - przekonuje Marcin Krasoń, analityk Open Finance. - To dobre wiadomości dla osób spłacających kredyty w obcych walutach. Ich raty tylko przez miesiąc spadły odpowiednio o 5 i 8,5 procent. Na przykład rata kredytu zaciągniętego w 2010 roku na 30 lat w euro spadła o około 45 zł na każde 100 tys. zł kredytu.
