Spis treści
10 kwietnia na wieść o 90-dniowym zawieszeniu amerykańskich ceł mocno drożało euro, a złotówka osłabiła się względem europejskiej waluty.
Tyle kosztują waluty w największych miastach regionu - mamy ceny skupu i sprzedaży
- Dawno aż tyle się w walutach nie działo, podobnie jak na giełdach - skomentował pracownik kantoru. - Jak zawsze, najbardziej stabilna jest szwajcarska waluta. Dodajmy, że CHF w obliczu międzynarodowych zawirowań i finansowej niepewności, jak obecnie, zawsze jest uznawany jako bezpieczny i stabilny pieniądz.
Oto kursy walut (z 10 kwietnia 2025 roku) w inowrocławskim kantorze: dolar amerykański kosztował 3,84 zł (skup) i 3,96 zł (sprzedaż), frank szwajcarski 4,48 zł i 4,58 zł, euro 4,22 zł i 4,28 zł, funt brytyjski 4,90 zł i 5 zł.
W Grudziądzu frank był za 4,48 zł (w skupie) i 4,62 zł (w sprzedaży), dolar za 3,80 zł i 4 zł, euro - 4,17 zł i4,34 zł, zaś funt - 4,87 zł i 5,07 zł.
Tyle z kolei trzeba było zapłacić w kantorze w centrum Bydgoszczy: 3,83 zł i 3,88 zł za USD, 4,53 zł i 4,58 zł za CHF, 4,23 zł i 4,27 zł za EUR 4,93 zł i 4,98 za GBP.
We Włocławku ceny kształtowały się następująco: dolar kosztował 3,80 zł i 3,97 zł, euro 4,20 zł i 4,33 zł, funt 4,85 zł i 5,05 zł, frank 4,47 zł i 4,62 zł.
I na koniec kursy z Torunia, gdzie za dolara trzeba było zapłacić 3,82 zł (skup) i 4 zł (sprzedaż), euro - 4, 20 zł i 4,35 zł, funta - 4,87 zł i 5,07 zł, franka szwajcarskiego - 4,48 zł i 4,65 zł.
90-dniowe zawieszenie wyższych ceł. Cisza przed burzą? - komentuje ekspert
- Na giełdzie zaś ostatnio bywa jak na rollercoasterze. Zanim wagonik z impetem spadnie w dół, musi najpierw mozolnie wspiąć się na szczyt - komentuje Paweł Majtkowski, analityk e-Toro na polskim rynku. - Ten spokojny moment, gdy wydaje się, że wszystko wraca do normy, to może być cisza przed burzą.
Donald Trump ogłosił 90-dniowe zawieszenie wyższych ceł wobec większości krajów. Decyzja zapadła kilka godzin po tym, jak weszły w życie nowe stawki celne na towary z blisko 60 państw.
- Czy to odwilż w wojnie handlowej? Na pierwszy rzut oka może tak być, ale gdy przyjrzymy się szczegółom, okaże się, że to raczej taktyczny manewr, a nie zmiana strategii - dodaje analityk.
Administracja USA utrzymała bazowe cła w wysokości 10 proc. na wszystkie importowane towary, w tym towary z UE i Polski. Wyjątkiem są Kanada i Meksyk. To oznacza, że taryfy nie znikają całkowicie a jedynie została zawieszona ich najbardziej kontrowersyjna i pogrążająca rynki część. Chiny, będące głównym przeciwnikiem USA w tej rozgrywce, nie zostały objęte żadną ulgą. Wręcz przeciwnie: nowe cła na chińskie towary sięgają aż 125 proc. To odpowiedź na 84-proc. chińskie taryfy odwetowe na import z USA.
Wojna handlowa wciąż trwa
- Mamy do czynienia nie z rozejmem, ale z dalszą eskalacją napięcia. Zawieszenie ceł dotyczy tylko tych krajów, które nie odpowiedziały retorsjami, m.in. UE Wietnamu czy RPA.Wojna handlowa trwa nadal. Chiny są i pozostaną głównym celem działań administracji Trumpa. To właśnie ten front może wywołać największe konsekwencje i dla globalnych łańcuchów dostaw,i dla wycen spółek przemysłowych, technologicznych czy motoryzacyjnych - podsumowuje Majtkowski.
