Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kroił w piwnicy mięso, zabił nożem żonę. Wyrok w listopadzie

Anna Klaman
Henryk P. był na wczorajszej rozprawie wyciszony. Nie zadawał pytań, miał niewiele do powiedzenia. Prosił tylko sąd o zwolnienie z aresztu. Mówił, że syn go potrzebuje.
Henryk P. był na wczorajszej rozprawie wyciszony. Nie zadawał pytań, miał niewiele do powiedzenia. Prosił tylko sąd o zwolnienie z aresztu. Mówił, że syn go potrzebuje.
Wczoraj miał zapaść wyrok w sprawie Henryka P., 60-letniego czerszczanina, który jest oskarżony o zabójstwo żony. Nie stawił się jednak ostatni świadek: Anna B., pielęgniarka.

Anna B. jest ważnym świadkiem. Jej policyjne zeznania były szczegółowe, opisywała, co zastała w niedzielę 8 lutego po przybyciu do domu na ul. Polną.

Czy ściągną pielęgniarkę?

Sąd przesłuchał wczoraj lekarza Tomasza O. To on przedstawił zwolnienie lekarskie pielęgniarki i powiedział, że ze względu na jej ciążę do końca tego roku sąd nie zdoła jej do siebie "ściągnąć". Ostatecznie przewodniczący składu sędziowskiego Robert Rzeczkowski zdecydował, że w ciągu siedmiu dni kobieta ma dostarczyć zwolnienie od lekarza biegłego. Dlaczego? Sąd chce ustalić, czy może do Słupska mimo wszystko przyjechać. Jeżeli nie będzie to możliwe, to któryś z sędziów wybierze się do niej osobiście. Kolejna rozprawa odbędzie się dopiero 10 listopada.

Co zeznał lekarz? Powiedział, że gdy wszedł do piwnicy domu przy Polnej, Bożena P. nie żyła od co najmniej dwudziestu minut (kolor zwłok, temperatura, źrenice niereagujące na światło). Przypomnijmy, Bożena P. zmarła wskutek głębokiej rany zadanej kuchennym nożem w okolice serca (małżonkowie kroili wołowinę na niedzielny obiad). W sądzie odtworzono nagranie wezwania z pogotowia. Henryk P. mówił: "Żona wpadła na nóż, chyba nie żyje, ...ale chyba jeszcze oddycha". Wczoraj zeznawały też dwie córki. Alicja P. powiedziała, że ojciec zadzwonił do niej 8 lutego o 11.25 i powiedział, że mama nadziała się na nóż. Chciał, by zadzwoniła na pogotowie. Była w pracy w sklepie, nie mogła rozmawiać, podała mu więc numer 112. Gdy później przybiegła na Polną, ojciec siedział na schodach, trudno było z nim rozmawiać: - Był załamany, mówił, że nie będzie bez mamy żył - relacjonowała.

"Kochali się, to był wypadek"

Ona, i jej siostra Aleksandra, przyznały, że rodzice nadużywali alkoholu, ale obie zapewniły, że byli wzorowym małżeństwem. - Były sprzeczki, ale nie musieli się godzić. Kochali się i myślę, że to był nieszczęśliwy wypadek - stwierdziła Alicja P.

Sędzia odczytał jej zeznania z policji: - "Ojciec mówił, że kroił mięso, a mama coś od niego chciała, następnie się przewróciła i nadziała na nóż". Druga z córek, Aleksandra, mówiła, że gdy rozmawiała telefonicznie z ojcem (jako druga), nie była w stanie wydobyć z niego, co się stało. - Chciałabym, aby moje małżeństwo układało się tak samo dobrze, jak moich rodziców - wyznała. - Nie mieli dni milczenia. Wszystko robili razem, jak się nie widzieli pięć minut, to już się szukali. Mieli alkoholowe ciągi, takie tygodniowe kliny, ale to nie było zalewanie się w trupa.

Mimo iż, jak zauważył adwokat Mirosław Krauze, oskarżony w poniedziałek obchodził 60. urodziny, a jego 16-letni syn potrzebuje ojca, sąd nie zgodził się na uchylenie aresztu. Przeciwnie, przedłużony będzie do 8 grudnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska