https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krótki kurs parkowania w gabinecie

Dariusz Knapik [email protected]
Wicemarszałek obsadził  stanowiska z ponad 8-tysięczną pensją
Wicemarszałek obsadził stanowiska z ponad 8-tysięczną pensją Fot. Lech Kamiński
Co trzeba zrobić, by zostać dyrektorem? Zapisać się do PiS i wejść do okręgowego zarządu partii. Reszta przyjdzie sama.

Tadeusz Kondrusiewicz

- dyrektor WORD w Bydgoszczy
- dyrektor WORD w Bydgoszczy Fot. Wojciech Wieszok

- dyrektor WORD w Bydgoszczy
(fot. Fot. Wojciech Wieszok)

Trudno sobie dziś wymarzyć bardziej ciepłą posadkę niż fotel dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego. Chętni na prawo jazdy pchają się drzwiami i oknami, płacą z góry za egzaminy, a potem pokornie czekają tygodniami na swoją kolejkę.

Sam bydgoski WORD w 2006 roku zarobił na czysto dwa miliony. Szef tego interesu dostaje co miesiąc 8,5 tysiąca pensji, plus premie, która rocznie wynoszą 8-10 tysięcy złotych. Po jesiennych wyborach samorządowych w sejmiku zawiązała się koalicja PO, PiS, Samoobrony i PSL. Partii braci Kaczyńskich dostał się m.in. fotel wicemarszałka, na którym posadzono Macieja Eckardta. Przy podziale rządów przypadł mu nadzór nad WORD-ami w Bydgoszczy, Toruniu i Włocławku.

Zwyciężyła legitymacja
Miesiąc temu dopełnił się los dyrektora włocławskiego WORD Barbary Dombrowskiej. Trudno było kwestionować jej kompetencje i doświadczenia, przez lata pracowała m.in. w Wydziale Komunikacji dawnego Urzędu Wojewódzkiego we Włocławku, miała też uprawnienia egzaminatora. Na jej miejsce wicemarszałek Eckardt namaścił Jacka Kowalewskiego, katechetę z Lubrańca i zarazem pełnomocnika PiS w ziemskim powiecie włocławskim. Na lutowym zjeździe partii został członkiem zarządu okręgu toruńsko włocławskiego. Nikt nie zawracał sobie głowy żadnymi konkursami.

Kowalewski, absolwent wydziału teologii, pracował od 1994 roku w lubranieckiej bibliotece. Jego związki z prawem i sprawiedliwością sięgają już końca lat dziewięćdziesiątych. W 2001 roku, po długim procesie włocławski sąd skazał go na 9 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata: za to, że wspólnie z kilkoma nieustalonymi do dziś osobami skatował uczestnika dyskoteki.

Do zajścia doszło przed lubranieckim Domem Kultury. Napastnicy kopali leżącą na ziemi ofiarę, potem poszły w ruch kije, kantówki i metalowy pręt. Gdyby nie interwencja ludzi, może doszłoby do tragedii. W kwietniu 2002 roku sąd apelacyjny utrzymał wyrok w mocy.

Nie przejmując się wyrokiem Kowalewski wystartował w wyborach do lubranieckiej rady i jakimś cudem zdobył mandat. Uczestniczył też w kampanii przyszłego prezydenta Włocławka Władysława Skrzypka. Niebawem zaczął pracować jako katecheta w jednej z włocławskich szkół ponadpodstawowych. Świadomie złamał tym samym przepisy Karty Nauczyciela, zabraniające wstępu do szkół osobom z wyrokami. Już po paru miesiącach został zatrudniony w ratuszu, jako inspektor wydziału oświaty nadzorujący szkoły podstawowe.

Inspektor z wyrokiem
W 2005 roku w Lubrańcu znaleźli się odważni, którzy zaczęli protestować, że wśród radnych zasiada człowiek z wyrokiem. Ale ponieważ człowiek popierał miejscową władzę, burmistrz Krzysztof Wrzesiński i szef rady Ryszard Czynszak schowali głowę w piasek. Sygnały dotarły też do włocławskiego ratusza, ale nad Kowalewskim roztoczono parasol ochronny. Sielanka skończyła się jesienią ubiegłego roku, gdy po wyborach zmieniły się władze. Raptem okazało się, że jest wiele zastrzeżeń do pracy i kwalifikacji inspektora Kowalewskiego, wtedy już liczącego się działacza PiS.

Ale od czego są partyjni koledzy?
Raptem sam dyrektor generalny Urzędu Wojewódzkiego wystąpił do ratusza, by za porozumieniem stron Kowalewski przeszedł do włocławskiej delegatury urzędu. Sprawę szybko załatwiono i w lutym katecheta zaczął karierę, jako inspektor podległej wojewodzie policji pracy. Celował jednak wyżej. Na stronie internetowej Urzędu Marszałkowskiego ukazały się w ubiegłym tygodniu dwie uchwały zarządu województwa: o dymisji dyrektora WORD Barbary Dombrowskiej i powołaniu na jej miejsce Jacka Kowalewskiego.

Nowy dyrektor miał odebrać nominację w minionym tygodniu. Ale wszystko pomieszał marszałek Piotr Całbecki, do którego w ostatniej chwili dotarły informacje o hakach w życiorysie działacza PiS. Raptem odwołano Kowalewskiego, który nadal musi się zadowolić posadą w policji pracy. Zaczęto szybko szukać nowego kandydata. Gdzie? W sprawdzonej kuźni kadr, zarządzie toruńsko-włocławskiego okręgu PiS. I znaleziono.

Kto majstrował w uchwale
Na nowego dyrektora marszałek Eckardt namaścił Jarosława Chmielewskiego, magistra administracji, włocławskiego rajcę i szefa niewielkiej agencji reklamowo-marketingowej. A także członka zarządu okręgowego PiS oraz partyjnego pełnomocnika na włocławski powiat grodzki. Zrobiono to w ciekawy sposób.
W minionym tygodniu raptem tajemniczo wyparowały gdzieś ze strony internetowej Urzędu Marszałkowskiego uchwały o dymisji Dąbrowskiej i nominacji Kowalewskiego. Na tym samym miejscu pojawiły się za to dwie nowe uchwały, o tych samych numerach: 16/157/07 i 16/158/07, ale już całkiem innej treści.

Tym razem Dąbrowska odwołana została nie z dniem 8, ale 20 marca, zaś nazwisko Kowalewskiego zastąpiono Chmielewskim, a datę jego nominacji ustalono na 21. Kto tu nabroił, to już pytanie nie do dziennikarza, lecz prokuratora.

Okazało się jednak, że włocławska Platforma też ma ochotę na kawałek tego tortu. Zawarto więc kompromis: PO dostanie się fotel zastępcy dyrektora WORD. Sęk w tym, że we włocławskim ośrodku, poza krótkim okresem, nie ma takiej posady. Miejscowy WORD jest bowiem najmniejszy z trzech działających w regionie i stanowisko to jest po prostu niepotrzebne. Taką właśnie strukturę przewidziano w ramach zatwierdzonego niedawno dla ośrodka certyfikatu ISO.

Uradzono więc, że czas najwyższy, by zmienić krępujący statut. Na przyszłe stanowisko zastępcy czeka już gotowy kandydat. Jak wiemy nieoficjalnie, jest to włocławski radny PO, właściciel warsztatu elektroinstalacyjnego Marek Stelmasik.

Politolog wyciąga teczki
Postanowiono też przewietrzyć bydgoski WORD. Jesienią ub.r., gdy zmarł nagle jego dyrektor, powstał problem. Mało kto był na tyle odważny, by na 1,5 miesiąca przed wyborami, które zapowiadały się na porażkę rządzącego dotychczas SLD, przyjmować nominację z rąk lewicowego marszałka. Prawie z łapanki posadzono więc na tym fotelu Romana Skibickiego, szefa egzaminatorów.

W ośrodku mówi się, że wyszedł na tym, jak Zabłocki na mydle, bo musiał zlikwidować swoją firmę doradztwa transportowego. I się doigrał. W lutym wezwano go do wicemarszałka Eckardta i bez ceregieli wręczono dymisję oraz wypowiedzenie z pracy.

I tu wicemarszałek nieco się zagalopował. Skibickiemu zostało bowiem tylko 15 miesięcy do emerytury i każdy sąd przywróciłby go do pracy ze słonym odszkodowaniem na dodatek. Szybko anulowano więc decyzję, przywracając będącego w okresie ochronnym Skibickiego na dawne stanowisko kierownika.

Tak jak we Włocławku nowy szef bydgoskiego WORD powołany został bez konkursu. Marszałkowscy urzędnicy mówią o jakichś rozmowach kwalifikacyjnych z kilkoma kandydatami. A skąd się wzięli ci kandydaci, były jakieś ogłoszenia? - Nie, wszystko odbywało się na zasadzie konsultacji ze środowiskami - mówi dyrektor Departamentu Administracji UM Marek Smoczyk. - To był wewnętrzny konkurs rozpisany wśród działaczy PiS - twierdzi oburzony radny, były wicemarszałek Jan Szopiński, który złożył w tej sprawie interpelację i czeka na odpowiedź.

"Środowiska" doradziły marszałkowi Eckardtowi nominację Tadeusza Kondrusiewicza, pełnomocnika PiS na bydgoski powiat grodzki i członka zarządu okręgowego. Jest politologiem, ale wcześniej skończył technikum samochodowe i pracował w wielu firmach transportowych. Posada trafiła się jak znalazł, bo od blisko roku Kondrusiewicz był bezrobotny. Ponieważ bydgoski WORD to sprawna maszyna do robienia pieniędzy, nowy szef szybko znalazł sobie zajęcie: przegląda osobowe teczki pracowników.

Ojcze chrzestny, wystąp!
Wicemarszałek Eckardt odesłał mnie do dyrektora Smoczyka. Usiłuję m.in. dociec, kto rekomendował kandydaturę Jacka Kowalewskiego, a potem Jarosława Chmielewskiego? - To środowisko włocławskie, osoby związane ze środowiskiem włocławskim - odpowiada dyrektor. Jakie środowiska, kogo ma na myśli, polityków? Marek Smoczyk stwierdza, że w tym akurat momencie nie jest w stanie odpowiedzieć na moje pytanie.

W czym nowy dyrektor Chmielewski jest w stanie dorównać kwalifikacjami poprzedniczce? Smoczyk przyznaje, że na pewno ma mniejsze doświadczenie, ale jego kwalifikacje są wystarczające. A jak wyjaśni podmianę uchwał w internecie? Przyznaje, że teoretycznie można to nazwać błędem w sztuce.

Do wymiany został jeszcze szef toruńskiego WORD. - Na pewno będzie to decyzja zarządu województwa. Na dziś trudno mi powiedzieć, czy będzie zmiana, kiedy i na kogo - oświadcza dyrektor Smoczyk. Tymczasem w Toruniu mówi się, że to kwestia najbliższego czasu. Oficjalnego kandydata podobno jeszcze nie ma. Ale wiadomo gdzie go szukać.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

R
Rysio Lubicz z Klanu
To sie nazywa DEMOKRACJA w zle pojetym tego slowa znaczeniu. Czy tak musi byc?
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska