
Krwawe porachunki wrocławskich gangsterów!
W latach 90. Wrocław był areną krwawych porachunków przestępców. Przestępczy półświatek stworzyli wtedy ludzie wywodzący się ze sportów walki. Zostali ochroniarzami dyskotek i agencji towarzyskich. „Żołnierze” wrocławskiego półświatka pilnowali interesów biznesmenów branży hazardowej. W połowie lat 90. podzielili się na dwa, ostro zwalczające się obozy. Latem 1997 roku w mafijnych porachunkach we Wrocławiu zginęła pierwsza osoba, a media obiegły informacje o „liście śmierci”. Potem były kolejne strzelaniny, zaczęły wybuchać bomby. Choć pierwsza osoba, która zginęło od eksplozji nie miała nic wspólnego z mafijnymi porachunkami. W ostatnich dniach policja i prokuratura ujawniły, że przestępcze porachunki stały za pożarem mieszkania w lutym 2007 roku, w którym zginęły cztery osoby. Choć docierają do nas i takie informacje, że to ostatnie zdarzenie to dramatyczna pomyłka, zamordowano niewinne osoby, a zginąć miał ktoś inny. Ale po kolei.
Czytaj na kolejnych slajdach - posługuj się klawiszami strzałek, myszką lub gestami.

Rok 1994 – bitwa, do której nie doszło
Wrocławski półświatek nie był jeszcze wtedy podzielony. Jego najważniejszym liderem był Leszek C., były Mistrz Polski w boksie. Rządy we wrocławskim półświatku chcieli zaprowadzić przedstawiciele grup przestępczych ze Szczecina, Warszawy i Katowic.
Przyjechali pod dyskotekę w Pałacyku przy ul. Kościuszki, należącą m. in. do Leszka C.
- Gdyby doszło do strzelaniny, tobyśmy ich pozabijali. Było nas więcej i byliśmy bardzo dobrze uzbrojeni, sam miałem dwa pistolety – opowiadał kiedyś jeden z uczestników tych wydarzeń. Ostatecznie – po negocjacjach – gangsterzy spoza Wrocławia wycofali się.
Czytaj dalej na kolejnych slajdach

Rok 1996 – z odsieczą do Włocławka.
Wrocławscy gangsterzy pojechali do Włocławka wspomóc jednego z tamtejszych gangsterów. Ta akcja później stanie się jednym z ważniejszych dowodów na istnienie w naszym mieście zorganizowanej grupy przestępczej.
We Włocławku wojowały grupy kontrolowane przez trzech różnych „bossów”. Ludzie Leszka C. z Wrocławia wspomogli jednego z nich. Doszło do strzelaniny pod hotelem należącym do człowieka, którego wrocławianie pojechali wspierać. Nigdy do końca nie wyjaśniono wszystkich okoliczności tej sprawy.
Czytaj dalej na kolejnych slajdach

Rok 1997 – lista śmierci
Wrocławski półświatek podzielił się. Leszkowi C. posłuszeństwo wypowiedział niejaki „Kapeć” i powiązani z nim ludzie. Zaczęła się rywalizacja o wpływy: kto będzie ochraniał więcej agencji towarzyskich, kto będzie miał więcej „bramek” czyli kontraktów na ochronę pubów i dyskotek.
W 1997 roku spłonął "Kapciowi" samochód. Napadane były agencje towarzyskie ochraniane przez jego ludzi. W czasie jednego z ataków na agencję ABC przy ul. Wyścigowej pobity został Krzysztof S. "Dragon". Jeden z domniemanych napastników na „Dragona” - niejaki "Paralita" - zginął przy ul. Jedności Narodowej w lipcu 1997 - po pierwszej fali "powodzi tysiąclecia". Media obiegła wówczas informacja, że powstała „lista śmierci” czyli lista osób, które należy zlikwidować.
Czytaj dalej na kolejnych slajdach