Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krwiożerczy handel atakuje!

Rozmawiali Alicja Polewska i Marek K. Jankowiak Fot. Wojciech Wieszok
Pracują u nas dziewczyny, które przeszły tu z nami ze sklepu przy rogu ul. Pięknej i Gołębiej. Niektóre już są babciami - mówią Kryśkiewiczowie
Pracują u nas dziewczyny, które przeszły tu z nami ze sklepu przy rogu ul. Pięknej i Gołębiej. Niektóre już są babciami - mówią Kryśkiewiczowie
- Za chwilę wyginą do ostatni handlowcy. Także dlatego, że po prostu dziś cały handel jest inny. Nie ma osobowości, jednostek, tylko zespoły ludzi. I z tymi zespołami trudno konkurować. Szczególnie wtedy, gdy się nie ma dość kapitału - rozmowa z Jerzym i Krzysztofem Kryśkiewiczami, właścicielami sklepu „Bucle”przy ul. Gdańskiej w Bydgoszczy.

 

- Jakim cudem ten sklep jeszcze tu trwa?

Jerzy Kryśkiewicz (tata):

- Czasem pytają nas też o to niektórzy nasi klienci. Odpowiadamy wtedy, że jego największą wartością jest tradycja! A największym atutem - jakość. Tu zawsze był produkt najwyższej jakości, tu można było kupić coś, czego inni nie mieli w Bydgoszczy. Był taki czas, że tu na 18 sklepów w woj. bydgoskim robiliśmy jedną trzecią wszystkich ich obrotów. Handlowaliśmy materiałami, które przywoziliśmy z giełdy w Bielsku, Krakowie, Łodzi czy Szczecina. Poza tym - tu także klient naprawdę zawsze miał rację. Jak przyszedł z reklamacją materiału, to czasem nawet ze stratą, ale sprawę załatwialiśmy pozytywnie. Bo wiedzieliśmy, że musi wyjść ze sklepu zadowolony. I tak jest do dzisiaj! Między innymi również dlatego, że pracują tu dziewczyny, które przeszły tu ze mną ze sklepu przy rogu ul. Pięknej i Gołębiej. Niektóre już są babciami. Ale wciąż pamiętają o tym, o czym mówiłem zawsze: jeśli się nie umiesz śmiać i boisz się klienta, to do pracy w handlu się nie nadajesz. Nawet Dżul III Krzywonogi, siódmy jamnik w rodzinie, już to wie...

Krzysztof Kryśkiewicz (syn): - Młodzi tu rzadko zaglądają, bo wolą kupić gotowe. Szybko i taniej. Oni jednak przywykli do takiego kupowania. Nie zastanawiają się nad tym, że krócej takie ubranie czy płaszcz ponoszą. Tymczasem tu przychodził i przychodzi klient, który delektuje się znakomitą wełenką na garnitur, płaszcz czy sukienkę z najlepszej polskiej przędzalni. A czy naprawdę przywiązuje wagę do tradycji? Mamy w sklepie piękne fotogramy Jerzego Riegla, znakomitego bydgoskiego artysty fotografika. Podczas jednego z remontów dekoratorzy zamienili je na jakieś kolorowo ubrane lalki - że niby dodadzą kolorytu sklepowi. Nie musieliśmy długo czekać, by klienci przyszli i zagrozili: jeśli tego nie przywrócicie, to my przestaniemy tu przychodzić - grozili. No i Riegiel teraz już na stałe kojarzy się z tym sklepem, o którym starsza generacja bydgoszczan mówi: ten „po schódkach”, przy Gdańskiej.

- Gdy się słucha tego co mówicie, nasuwa się pytanie: dziś prawdziwych handlowców już nie ma?

- Za chwilę wyginą do końca. I już ich nie będzie. Także dlatego, że po prostu dziś cały handel jest inny. Nie ma osobowości, jednostek, tylko zespoły ludzi. I z tymi zespołami trudno konkurować. Szczególnie wtedy, gdy się nie ma dość kapitału, a my przecież nigdy nie mieliśmy go w nadmiarze. Pamiętam dobre czasy w tym sklepie, Sprowadzaliśmy tu blisko 2 tysiące nowych koszul od bardzo poważnego polskiego producenta. Ale nagle, któregoś dnia ten producent oświadczył, że już nam nic nie sprzeda, bo... ma puste magazyny. A puste miał dlatego, że pojawiła się u niego duża sieć i zaproponowała: sprzedajecie nam koszule po 20 złotych i dajecie 240 dni na zapłatę faktury. Ale bierzemy od was wszystko! Nam nikt nigdy koszuli po 20 złotych nie zaproponował. Ona u nas kosztowała prawie 100 złotych, a w tej sieci - nawet nie 40.

- Serce się kroi na myśl o tym, że ten stary handel umiera?

- Trudno się z tym pogodzić, ale nie tylko u nas tak się dzieje. Ostatnio podróżowaliśmy trochę wspólnie po Europie, podglądaliśmy duże miasta w 11 dużych krajach. I tam też takich sklepów „metrażowych” już nie widać. Ten inny rodzaj handlu, taki krwiożerczy, wszędzie atakuje.

- Co jest was w stanie wyprowadzić z równowagi?

- Kłamstwo

- Obłuda i zakłamanie.

- A gdy już komuś się to uda, to jak wtedy reagujecie?

- Zamykam się w sobie, przemyślę, a dopiero po jakimś czasie wracam do sprawy. A gdy trzeba - do błędu przyznać się potrafię.

- Gdy się komuś nagromadzi takich nieprzychylnych mi działań, to zdarza się, że krzyczę...

- Której z domowych czynności najbardziej nie lubicie wykonywać?

- Odkurzania.

- A ja prasowania.

- Czym można wam zrobić dużą przykrość i dużą przyjemność?

- Przykrość - kłamstwem, a przyjemność - kaczką z czerniną w „Panu Tadeuszu”.

- Przyjemność - czymś nowym do zjedzenia, a przykrość - brakiem lojalności. Nie lubię też, gdy ktoś mnie lekceważy i trwoni mój czas.

- Dokąd chcielibyście pojechać?

- Zobaczyć fiordy norweskie.

- Które cechy u kobiety mają dla was największą wartość?

- Lubię kobiety z przybytkiem, posagiem i dobrym wykształceniem. Musiałbym to pokazać, ale w gazecie się nie da...

- Dla mnie ważne jest, by była miła, sympatyczna i wesoła.

- A gdyby oczy miały wybierać?

- Najważniejsza jest buźka, potem walory.

- Zaczęłyby od nóg.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska