- Nie miałeś ani razu ochoty, żeby rzucić ten żużel po wydarzeniach w Zielonej Górze.
- Nigdy, choć rzeczywiście cała żużlowa Polska przejechała się po moim nazwisku. Po raz drugim przydała mi się duża odporność, wcześniej oczywiście w 2011 roku. Kocham żużel i nie wiem, co musiałoby się zdarzyć, żebym to zostawił.
- Stałeś się jednak mimowolnym symbolem finałowego skandalu.
- Pracuje w Unibaksie i to ja podpisałem dokument w Zielonej Górze. Takie są konsekwencje bycia kierownikiem drużyny i to ja ponoszę odpowiedzialność reprezentowania zawodników. To już przeszłość.
- Stan zdrowia Tomasza Golloba możecie kontrolować na bieżąco, ale Chris Holder i Emil Sajfutdinow to już zagadka.
- Nie do końca. Mogę powiedzieć, że Chris jest już po czterech treningach na torze i przesyła nam filmiki z tej jazdy. Nie czuje żadnego bólu, czuje się na motorze bardzo dobrze. Także Emil rozpoczyna treningi przed kolejnym sezonem. Zgadzam się jednak z tym, że prawdziwą formę tych zawodników poznamy dopiero po pierwszych startach spod taśmy.
- Tomasz Gollob planuje 32 starty w przyszłym sezonie. Nie za mało, żeby utrzymać stabilną formę?
- On sam najlepiej wie, czego potrzebuje. Zaplanował 32 imprezy na żużlowym torze, ale te starty uzupełni motocrossem i innymi zajęciami. To na tyle doświadczony zawodnik, że sam najlepiej wie, czego potrzebuje.
- Klub miał wpływ na jego decyzję o rezygnacji z Grand Prix?
- Sam rozmawiałem z nim na ten temat kilka razy. Nie ukrywa, że jako menedżerowi drużyny bardzo mi to odpowiada, ale nie było z naszej strony nacisków. Gdyby chciał jechać w Grand Prix, to nie byłoby problemu.
- Układ spotkań w nowym sezonie ma duże znaczenie?
- Na pewno dobrze byłoby zacząć rozgrywki na własnym torze. Nie będę jednak zdziwiony, jeśli w czterech pierwszych kolejkach trzykrotnie pojedziemy na wyjeździe. Poradzimy sobie z każdą sytuacją.
- Czeka was siedem bardzo trudnych wyjazdów. Po tegorocznym finale na każdym stadionie będzie witani z jawną niechęcią.
- Presja jest nieodzownym elementem sportu. Mamy na tyle doświadczony zespół, że będzie potrafił sobie z nią radzić. Nie raz byliśmy w takiej sytuacji, choćby w ostatnim półfinale w Częstochowie. Nie tam było lekko, ani sympatycznie, a jednak awansowaliśmy do finału.
- Nie brakuje także opinii, że Unibax będzie lokomotywą całej ekstraligi.
- Niemcy nienawidzą Bayernu Monachium, Hiszpanie Realu czy Barcelony, a jednak uwielbiają oglądać ich mecze. Zachowując skalę, tak samo będzie w ekstralidze. Każda liga potrzebuje mocnych i czasami kontrowersyjnych drużyny. Co ważne, jesteśmy klubem silnym, wypłacalnym. To inni powinni równać do nas, a nie my do słabszych.
- Nie obawiasz się układów pomiędzy konkurentami w rundzie zasadniczej?
- Nie wierzę w takie rzeczy. Środowisko żużlowe nie jest zjednoczone i nawet wspólny wróg tego nie zmieni. To nie będzie proste, bo kandydatów jest sześciu i dla kogoś zabraknie miejsca w play off. Myślę, że każdy zespół będzie dbał o swój interes.