- Coraz więcej dzieci potrzebuje darmowych obiadów w szkole, bo rodzice wypuszczają głodne dzieci na zajęcia - alarmują nauczyciele. Tak jest nie tylko wśród dzieci mieszkańców Starówki, gdzie dochód na osobę nie przekracza w wielu przypadkach stu złotych na osobę. Są też rodziny, w których pracuje tylko jedno z rodziców i zarabia kilkaset złotych.
Wniosków więcej
W toruńskim MOPR realizowany jest program rządowy "Pomoc państwa w zakresie dożywiania". Podobnie jak w latach ubiegłych, zgodnie z tym programem, dochód na osobę w rodzinie nie może przekroczyć 474 zł netto. Ceny rosną, a kryteria pozostały bez zmian - denerwują się rodzice. W ustawie nie ma też mowy o tym, aby robić wyjątki, jeśli dochód jest tylko niewiele wyższy. Rodzic nie może także starać się o częściowe dofinansowanie obiadów w szkole. I mimo, że obiady w szkołach są bardzo tanie (około 2 zł), coraz mniej osób może zafundować je swoim dzieciom.
- W tym roku 8950 osób skorzystało z rządowego programu dożywiania - mówi Kazimiera Janiszewska, zastępca dyrektora w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie. - 2500 dzieci je darmowe osoby w szkołach. Oczywiście wniosków jest więcej, ale__kryterium jest sztywne i nie możemy go naginać.
Bez kuchni
Są również placówki, gdzie nie ma stołówek. W SP 3, 5 oraz Gimnazjum nr 26 problem rozwiązano poprzez zorganizowanie cateringu, ale wielu rodziców narzeka, że obiady są przez to droższe niż w normalnych stołówkach.
Problemem jest też brak kuchni w niektórych szkołach. Od siedmiu lat ZS 34 nie ma miejsca, gdzie dzieci mogłyby zjeść ciepły posiłek. Beata Jędrzejewska, dyrektor ZS 34 przy ul. Włocławskiej już nie ma nadziei, że władze postarają się o wybudowanie kuchni, nawet jeśli w tej szkole uczy się wiele dzieci mieszkających w TBS-ach. Władze nie podejmują żadnych decyzji o budowie stołówek. Stawiają na katering.
Antoni Napierski, dyrektor SP 15 ma w szkole 133 dzieci, które jedzą obiady finansowane przez MOPR.
- Niektórzy nie spełnili kryteriów, bo mieli kilka złotych za dużo - rozkłada ręce. - Sześciu osobom zafundowaliśmy więc obiady. Jak się naje 133 uczniów, to i sześciu więcej nie stanowi różnicy.
- Dla tych uczniów, ktorzy nie załapali się na pomoc z MOPR, ale są w złej sytuacji materialnej, mamy darmowe zupy - mówi Bożena Rzemieniuk, dyrektor SP 32. Pedagog Maria Janus z tej szkoły twierdzi, że dodatkowo 10 dzieci je obiady fundowane przez prywatnych sponsorów. - Gdyby nie ludzie dobrej woli, byłoby krucho - zapewnia. - To bardzo ważne, aby dziecko nie było głodne w szkole. Kiedy ma pełny brzuch, łatwiej radzi sobie w innych dziedzinach życia.