https://pomorska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Krzysztof Fiedorek z Torunia chce być najszybszym rowerzystą świata

(MJ)
na swoim codziennym rowerze rozpędza się do 85 km/h
na swoim codziennym rowerze rozpędza się do 85 km/h autorka
Gdy omija samochody stojące w korkach, śmiga "pięćdziesiątką". Ale to dopiero początek. Krzysztof Fiedorek chce rozpędzić się na rowerze do 300 km na godzinę! I pobić rekord świata.

Brzmi niewiarygodnie? Owszem. Ale taki wyczyn jest możliwy. Od 1995 r. rekord należy do Holendra Freda Rompelberga, który jadąc na dwóch kółkach rozwinął zawrotną prędkość 268 km na godzinę.
Jak torunianin wpadł na pomysł, by zmierzyć się z tym wynikiem?

- Zawsze miałem pociąg do sportów ekstremalnych - mówi Krzysztof Fiedorek, 38-letni informatyk z Torunia. - Kiedyś próbowałem skakać ze spadochronie. To sport, który daje dużo wrażeń, ale jest trudno dostępny. Z rowerem jest prościej, wystarczy wsiąść i już można dostarczyć organizmowi zastrzyk adrenaliny.

Z czasem przyszła mania prędkości. Pan Krzysztof szybko doszedł do wniosku, że każdy rower, który można kupić w sklepie, z czasem przestaje wystarczać. - Pedałuje się szybko, a jedzie wolno - uśmiecha się Fiedorek. - Zacząłem więc kombinować i udoskonalać sprzęt. Aż w końcu pomyślałem: przecież można pobić rekord.

120 km/h z górki? Każdy potrafi

Wyniki, jakie osiągają profesjonalni kolarze, nie robią na nim większego wrażenia. - Co to jest 120 km na godz. z górki! - mówi całkiem serio pan Krzysztof. - Z górki można zjechać bez pedałów i bez łańcucha, bo działa grawitacja. W internecie dostępny jest filmik, w którym jakiś gość zjeżdża z bardzo stromego wulkanu. Na początku dwa razy zakręcił, a potem jechał już sam. To żadna sztuka.

Aby pobić rekord świata, Fiedorek będzie potrzebował specjalnej maszyny. Rower, na którym od dziewięciu lat porusza się po mieście, na pozór wydaje się zwykłym jednośladem. Ale jest to już namiastka pojazdu, na którym można osiągać zawrotne prędkości.

Cały sekret to odpowiednia zębatka. - Chodzi o to, by przy jednym obrocie pedałami uzyskać jak największą liczbę obrotów koła - wyjaśnia torunianin. - W przeciętnym rowerze to cztery obroty. W moim - ok.sześć i pół. W rowerze Rompelberga - aż 21! Pojazd, na którym chciałbym pobić rekord, będzie wzorowany na rowerze Holendra.

Ramę da się zrobić w Toruniu, zębatkę - w Warszawie. Koła nie muszą być specjalne. Mogą pochodzić z "masowej produkcji", muszą jednak być wyjątkowo trwałe. Trzeba będzie jeszcze poprawić kondycję i za rok, półtora można startować. - Dwa lata temu wróciłem do Torunia po sześcioletnim pobycie w Warszawie i trochę mniej teraz jeżdżę - mówi Fiedorek. - Zdarza się, że gdy "podczepię się" pod tira lub autobus (chodzi o jazdę w bardzo niewielkiej odległości od zderzaka), to on mi ucieka! Muszę więc potrenować.

W USA lub w Polsce

Krzysztof Fiedorek nie wie jeszcze, gdzie i kiedy zmierzy się z rekordem świata. Potrzebuje roweru, funduszy, znakomitej kondycji i odpowiedniego miejsca. - Moi poprzednicy jechali w Stanach Zjednoczonych - mówi. - W Utah jest takie wyschnięte słone, superpłaskie jezioro, tam można takie cuda robić. Ale nie wykluczam, że mógłbym spróbować także w Polsce, gdyby znalazł się gładki i prosty odcinek autostrady.

Rowerzysta z Torunia stara się nie myśleć o strachu i niebezpieczeństwach, jakie wiążą się z planowanym wyczynem. W całej "procedurze" martwi go tylko jedno - do pierwszych 120 km na godzinę rower jest ciągnięty przez samochód, aby pokonać opór powietrza. Do wymarzonych 300 pan Krzysztof będzie już pedałował sam.

Czytaj e-wydanie »

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

f
fred
Autostrade juz masz.
K
K...
@Artur zdecydowanie nie jesteś specjalistą. Jest to możliwe, tylko rekord ten osiąga się w trochę 'oszukany' sposób. Otóż przed rowerzystą będzie jechał specjalny samochód, który będzie 'ciągnął' za sobą powietrze. Rowerzysta będzie musiał pokonać jedynie tarcie kół i przekładni, a od powietrza jedynie w minimalnym stopniu.
A
Artur
Specjalistą nie jestem, ale obawiam się, że 300km/h rowerem jest nimożliwe. I to jeszcze na seryjnych kołach? a opony? To brzmi jak jakiś żart.
f
fiwao
mam nadzieje ze bedzie mial wypadek, rower to nie jest jakas nie wiem zabawka zeby na nim odstawiac cyrki na chodnikach
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska