Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Grządziel, producent nakrętek: Nie myślę o tym, że jestem bogaty

Adam Willma [email protected]
- Nie używam słowa robotnik. - Pan, sekretarz robotniczej partii... - Wie pan, ja nigdy nie lubiłem słowa "robotnik”. Mówiłem - pracownik.
- Nie używam słowa robotnik. - Pan, sekretarz robotniczej partii... - Wie pan, ja nigdy nie lubiłem słowa "robotnik”. Mówiłem - pracownik. Adam Willma
Kim jest były sekretarz partii z majątkiem szacowanym na 500 mln zł. Poczytaj, zanim odkręcisz butelkę.

Zrąbiec to koniec świata pomiędzy Kobielami Małymi, Drewnianą Hutą i Nowym Widokiem. Prawie tak samo daleko do Piotrkowa, Częstochowy i Kielc. Świat tu zaczyna się w powiatowym Radomsku.

Dobry rocznik 1954

Krzysztof Grządziel przyszedł na świat w Zrąbcu prawie rok po śmierci Stalina: - Bardzo dobry rocznik. Czy pan zauważył, że ludzie z tego rocznika osiągają dwa razy więcej niż ci z sąsiednich roczników? Więcej jest inżynierów, profesorów, dyrektorów, polityków, mądrych ludzi. Ludzie z 1954 roku są bardziej kreatywni, bardziej otwarci na świat. To dokładne zaprzeczenie dzieci urodzonych w 1991 roku, kiedy matki żyły w lęku i poczuciu niepewności. Wszystko dlatego, że w 1953 roku, gdy zmarł największy bandyta świata, w ludzi wstąpiła radość, nowa wizja.

Tamte czasy przypomina w Zrąbcu jeszcze kilka domów stojących szczytem do ulicy, szerokich na jedną izbę. Do Grządzielów należał jeden z nich - 2 pokoje i kuchnia oraz 5,5 hektara w kilkudziesięciometrowych paskach.

- Wieś mnie ukształtowała - wyznaje Grządziel. - Nauczyła mnie szacunku do pracy, do rodziców, do starszych ludzi. I do autorytetów w państwie.
Minęło pół wieku, zmienił się system, a tamte autorytety pozostały: - Gierek, Gomułka... - dziś takich autorytetów nie ma. Dziś we wszystkich obszarach robimy mniej niż Gierek i Gomułka. Znam błędy komunizmu. Dwóch moich wujów zostało zabitych za działalność w AK, ale okres po śmierci Stalina i Bieruta był najlepszym czasem dla Polski.

Sekretarz

W domu rodzinnym pierwsze skrzypce grała matka. Na jej wspomnienie biznesmenowi wilgotnieją oczy. Zorganizowana, o silnym charakterze, zapewne po niej Krzysztof odziedziczył żyłkę do interesów. Dla rodzeństwa drugą matką ciotka, która trzymała pozostałą czwórkę rodzeństwa w ryzach.
Pierwszym krokiem w świat była dla młodego Krzysztofa zasadnicza szkoła w Radomsku (-Szkoła w tamtym ustroju to był majstersztyk. Wszystko to rozmontował później Buzek). Z Radomska wyjechał Pedagogicznej Szkoły Technicznej we Włocławku, dyplom inżynierski zdobył na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Młodzieńcze marzenia?
- Powiem szczerze, gdy dorastałem, moją wizją był polityka.
- W politykę poszedł też Lech Wałęsa, który wychował się niedaleko stąd.
- W tamtych latach nie miałem okazji go spotkać. Wiadomo, był po przeciwnej stronie barykady. Ale po latach zmieniłem stosunek do Wałęsy, tak samo jak do Jaruzelskiego, którego w latach 80. również krytykowałem. Dziś obu oceniam pozytywnie.

Przeczytaj też: Ma miliardy i pałac. Szuka złóż na trzech kontynentach. Nazywa się Karkosik. Roman Karkosik

Marzenia młodego Grządziela się spełniły. Od razu po włocławskiej szkole dostał etat w Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej we włocławskiej Ceramice. W dwa lata podwoił liczbę członków.
Z opinią młodego ambitnego, w wieku 26 lat został sekretarzem partii w zakładzie (- W wieku 27 lat doprowadziłem do wywalenia dyrektora, który był umocowany w ambasadzie radzieckiej i w KC). Cztery lata później był już we władzach partyjnych miasta, a w wieku 32 lat stał się najważniejszą figurą we Włocławku - pierwszym sekretarzem komitetu miejskiego.

Do pracy dojeżdżał maluchem (później dostał talon na dużego fiata) z 48-metrowego mieszkania w bloku sąsiadującym z kościołem.
- Denerwuje mnie, gdy słyszę o nomenklaturze. Ja zarabiałem tyle, co mistrz w Azotach.

Imieniny

W partii był do końca. Na ostatnim zjeździe wyprowadził sztandar: - Łza mi poleciała, ale nie wstydzę się tego.
W gabinecie pierwszego sekretarza urzędował do stycznia 1990 roku. Z gabinetu na pamiątkę zabrał tylko kilka pustych legitymacji partyjnych.

- Gdy dziś myślę o tamtych czasach, dochodzę do wniosku, że władza w partyjnych gabinetach była nieco iluzoryczna. Partia była jedynie sztafażem, a ogromny wpływ na rządy miała Służba Bezpieczeństwa.
Budynek komitetu przekazał Urzędowi Miasta i zaczął tworzyć struktury Socjaldemokracji RP. W wyborach 1992 roku, jako szefowi komitetu wyborczego, udało mu się wprowadzić do Senatu aż dwóch swoich kandydatów.

Sam nie startował, choć gdyby chciał, nie miałby kłopotu ze zdobyciem mandatu. Ale w 1991 roku Grządziel miał już inny scenariusz na życie. W 1990 roku założył z kolegą ze szkoły plantację czarnej porzeczki na 6 hektarach Gdy sadzili krzaki, za roczny zbiór można było kupić cztery Fiaty 125p, ale gdy przyszło do zbiorów, ceny w skupie spadły na łeb i z trudem zebrali na pół samochodu. Gdy nie wyszło z porzeczkami, próbowali z kapustą.

W lutym 1991 roku na imieninach, brat opowiedział Krzysztofowi historię o tym jak pojechał sprzedać drut plombowniczy do Łodzi, a odbiorca namawiał go, żeby zaczął produkować zakrętki do butelek, których wszędzie brakuje. Konkurencji z Zachodu nie było, a jedyny krajowy dostawca nie nastarczał z produkcją.
- Brat opowiedział to jako anegdotę, ale ja ją sobie dobrze zapamiętałem. I poszedłem w tym kierunku.
Gdy interes z zakrętkami zaczął się rozwijać. Krzysztof zapisał bratu 10 procent udziałów w firmie: - Tak byliśmy wychowani, bez łapczywości.

Wszystkie barwy czerwieni

Włocławski biznesmen twierdzi, że kariera partyjna pomogła mu w biznesie: - Byłem jednak inżynierem, interesowały mnie techniczne rzeczy. Nie bardzo zajmowały mnie wykłady o marksizmie i leninizmie. Odwiedzając zakłady pracy interesowałem się technologią, wydajnością, liczbami. Trzeba pamiętać, że były to rządy Messnera i Rakowskiego, gwiazdą tamtych czasów był minister Wilczek, który zaczął wprowadzać wolny rynek. To wszystko mi się później przydało.

Pomysł na zakrętki był kuszący, ale za pieniądze z kapusty trudno było marzyć o nowoczesnych maszynach. Pojechali ze wspólnikiem do Warszawy.
- Znaleźliśmy grupę inwestycyjną...
- Dawni koledzy z partii?
- Koledzy kolegów, ludzie z tamtego ustroju. Zajmowali się m.in. nieściągalnymi kredytami PKO BP i leasingiem. Dla nich byliśmy wiarygodni. I nie mylili się - spłaciliśmy wszystko, wraz z odsetkami - 23 proc. rocznie, w dolarach.

Zobacz: Polonia na sprzedaż. Deresiński działał na szkodę spółki?

Pierwsze nakrętki pojechały do starogardzkiego Polmosu. Stare znajomości przydały się jeszcze raz. Przy pierwszej partii nakrętek ktoś zapomniał wymieszać lakier, więc zakrętki miały ze sto różnych odcieni złota. Szefowa jakości przymknęła jednak oko. Dopiero później przyznała, że urodziła się w Lubrańcu i chciała pomóc krajanom.

Wynajęli magazyny od Instalchemu. W drugim roku biznes rozkręcił się do tego stopnia, że mogli pozwolić sobie na zakup hal. Po 6 latach firma Grządziela była już największym producentem w Polsce. Dawny państwowy monopolista przetrwał, ale kontroluje dziś ledwie 20 procent polskiego rynku.
Żeby zrobić kolejny krok, Grządziel zaoferował partnerowi z Holandii 49 procent udziałów za pożyczkę na nowe maszyny. Opłaciło się - dzięki tym pieniądzom DGS jako pierwszy w Polsce zaczął produkować tzw. długą zakrętkę, a później zaczął również budować maszyny do produkcji zakrętek.

Połowa setki

Dziś firma której szefuje Grządziel (zatrzymał sobie 30 proc. akcji, reszta należy do światowego giganta Guala Closures International) jest największym producentem metalowych zakrętek na świecie, z produkcją 2,3 mld. sztuk rocznie. Również co szósta nakrętka na butelkach wina pochodzi z Włocławka.
- Moim celem jest co czwarta - Grządziel wskazuje wystawkę nakrętek w witrynie stoi tam m.in. historyczna butelka oklejona markami alkoholi, które wieńczyła zakrętka z Włocławka. - Wierzę, że będę żył długo. Chcę pracować do końca życia, nawet 200 lat. Dopóki człowiek może pracować, powinien to robić.

Uchodzi za człowieka, któremu pieniądze (szacowane na pół miliarda złotych, co daje mu miejsce w połowie pierwszej setki najbogatszych Polaków) nie poprzestawiały w głowie. Wystrój gabinetu przy Al. Kazimierza Wielkiego nasuwa wspomnienie lat 90.

- Nie myślę o tym, że jestem bogaty - zarzeka się Krzysztof Grządziel. - Znajomi wiedzą, że nie przewróciło mi się w głowie. Nie mam nawet własnego samochodu, jeżdżę siedmioletnim A8. Nie lubię przepychu. Gdy słyszę, że ktoś kupił sobie jacht za 400 milionów, uważam, że to chore. Jak chce się napić mleka, nie muszę kupować krowy. To zwykła pycha i głupota. Dziś mam na sobie garnitur za 1000 złotych, ale normalnie noszę takie za 400. Wystarczy mi, że jestem schludnie ubrany.

- Z portierem, z którym 30 lat temu byłem po imieniu, do dziś mówimy sobie per ty - podkreśla Grządziel - Z pracownikami również. Nie używam słowa robotnik.
- Pan - sekretarz robotniczej partii...
Wie pan, ja nigdy nie lubiłem słowa "robotnik". Mówiłem - pracownik.

Czytaj także:

Głodowa praca na godziny

Choć małżeństwo Krzysztofa Grządziela nie wytrzymało próby czasu, pozostał mu wpojony w rodzinnym domu szacunek do kobiet. Dla fundacji wspierającej samotne matki wybudował we Włocławku ogromny pałacowy budynek "jako hołd fundatora dla swojej i wszystkich Mam".

Grządziel wynegocjował z włoskim partnerem, że 1 proc. zysków firmy przeznaczony będzie na fundację. Do tego ze swojego portfela wydaje na cele charytatywne około 800 tys. zł rocznie. W budowanym właśnie w Wieńcu sanatorium ma zamiar stworzyć około 250 miejsc pracy, głównie dla kobiet.
- Nie mogę patrzeć na los kobiet, bo one zostały przez nowy ustrój najbardziej pokrzywdzone. Za PRL kobieta była partnerem, dziś traktuje się ją przedmiotowo.
Koledzy z Włocławka mówią, że jest jedyną znaną im osobą, która ideały lewicy realizuje za własne pieniądze.

Premier

10 lat temu znalazł się na rozdrożu.
- Miałem ochotę rzucić biznes i pójść do polityki. W ciągu 5 lat zostanę szefem partii i premierem i zacznę tym krajem rządzić . Znajomi mnie popierali, ale potem, gdy zacząłem myśleć, czego mogę się spodziewać, darowałem sobie.

Wsparł za to finansowy pomnik budowy pomnika Edwarda Gierka. Ale po kilku latach komitet budowy się rozpadł, młodemu pokoleniu nazwisko pierwszego sekretarza nic nie mówi.

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska