Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Kamecki, urolog: - Czuję, że wkroczyliśmy w nową erę chirurgii

Grażyna Rakowicz
- Aby biegle poznać wszystkie funkcje robota da Vinci, ćwiczyliśmy na symulatorach i na tkankach zwierzęcych. Po to, żeby w czasie operacji nic nas nie zaskoczyło i nie sprawiało trudności - mówi dr Krzysztof Kamecki.
- Aby biegle poznać wszystkie funkcje robota da Vinci, ćwiczyliśmy na symulatorach i na tkankach zwierzęcych. Po to, żeby w czasie operacji nic nas nie zaskoczyło i nie sprawiało trudności - mówi dr Krzysztof Kamecki. nadesłane
- Wystarczy, że pacjent z nowym rozpoznaniem raka prostaty zgłosi się ze skierowaniem do naszych poradni, a mamy ich w Centrum kilka. Najlepiej, przed przyjazdem do nas jednak zadzwonić, umówić się na konkretną wizytę, aby uniknąć długiego czekania w kolejce. Dzwoniąc, do wielostanowiskowej rejestracji naszej Polikliniki ze wspólnym numerem telefonu 52 374 31 10. W trakcie spotkania z urologiem pacjent dowie się, czy jego sytuacja zdrowotna kwalifikuje go do leczenia chirurgicznego metodą da Vinci - mówi w rozmowie z „Gazetą Pomorską" dr n. med. Krzysztof Kamecki, urolog, dyrektor ds. medycznych w Centrum Onkologii w Bydgoszczy.

Panie doktorze, opadły już emocje po pierwszych zabiegach raka prostaty robotem chirurgicznym da Vinci, w bydgoskim Centrum Onkologii?
Teraz czuję ulgę, ale podczas – szczególnie tego pierwszego zabiegu w miniony czwartek, obawiałem się, że coś może nas zaskoczyć. Może jakiś problem sprzętowy, brak jakiegoś istotnego drobiazgu, usterka... Na różne sytuacje byliśmy przygotowani, na szczęście nie zdarzyło się nic niespodziewanego i teraz, jak analizuję te już trzy zabiegi, nie było w ogóle podstaw do tego, aby podejrzewać, że coś mogłoby pójść nie tak.

A jak na da Vinci zareagowali sami pacjenci?
Gdy pierwszemu z nich zaproponowaliśmy operację tym robotem, to początkowo niedowierzał, że taki zabieg - o którym dużo czytał, a potem analizował swoje możliwości finansowe, może mieć w Centrum Onkologii w Bydgoszczy nieodpłatnie. Ucieszył się, że nie musi już rozważać sprzedaży swojego samochodu, żeby zapłacić za taki sam zabieg, ale komercyjny w Warszawie. Podobnie reagowali kolejni pacjenci, którzy przeszli operacje w piątek. Im również, ta metoda leczenia raka prostaty kojarzyła się z dużymi wydatkami. Rzeczywiście, do niedawna takie operacje robotyczne dostępne były tylko w nielicznych ośrodkach w Polsce i były tylko odpłatne. Natomiast, w bydgoskim Centrum Onkologii dla pacjentów ubezpieczonych w NFZ, są one tylko nieodpłatne. I nie mamy żadnych limitów, gdy chodzi o te operacje. To bardzo ważne dla naszych pacjentów.

Jak długo pan przygotowywał się, wraz z zespołem do tego pierwszego innowacyjnego zabiegu?
Co najmniej przez kilka miesięcy. Szczególnie październik był bardzo intensywny, spędzaliśmy w szpitalu także wszystkie popołudnia i weekendy. Nierzadko wracałem do domu o północy. Aby biegle poznać wszystkie funkcje robota da Vinci, ćwiczyliśmy na symulatorach i na tkankach zwierzęcych. Po to, żeby w czasie operacji nic nas nie zaskoczyło i nie sprawiało trudności. Zespół operacyjny przeszedł odpowiednie szkolenie i przed pierwszą operacją zdał egzamin certyfikujący – to jest bezwzględny warunek, aby lekarz miał prawo takie zabiegi wykonywać.

Egzamin był w Londynie...
Zgadza się. W Londynie jest jeden z niewielu ośrodków certyfikujących operatorów da Vinci w Europie. W Polsce takiego jeszcze nie ma. Egzamin trwał ponad 8 godz. Zaczął się od luźnej rozmowy o naszym Centrum – egzaminatorzy chcieli wiedzieć, jakie mamy doświadczenie, ile wykonujemy operacji a tym samym czy nasz ośrodek liczy się w kraju, bo - ich zdaniem, roboty da Vinci powinny pracować w tych szpitalach, w których skupia się największa liczba pacjentów. Według nich daje to gwarancję, że roboty chirurgiczne będą odpowiednio wykorzystane a efekty leczenia - wysokie. Po rozmowie i pytaniach teoretycznych przeszliśmy do ćwiczeń na symulatorach. Tu oceniano takie parametry jak ergonomię ruchów, ich płynność, staranność i czas wykonywania poszczególnych zadań. Udało się, nie tylko na czas. W efekcie, ilość przyznanych punktów przekraczała - i to wyraźne tę liczbę, która wystarczała do tego, aby otrzymać certyfikat i zaliczyć egzamin na 100 proc. Ostatnim jego etapem były operacje, które wykonywaliśmy robotem da Vinci u świni.

Na czym polega jego fenomen?
Da Vinci wyznacza nowe standardy w chirurgicznym leczeniu nowotworów. Fenomenalna jest jego dokładność, precyzja. To chirurgiczne narzędzie pozwala zobaczyć takie struktury anatomiczne, o których istnieniu - my chirurdzy wiemy, ale podczas operacji klasycznych czy nawet laparoskopowych, możemy się czasem tylko domyślać, gdzie są zlokalizowane. Robot gwarantuje doskonałą widoczność operowanych narządów, ma niezwykle precyzyjne narzędzia chirurgiczne oraz metody ułatwiające - w czasie operacji, odróżnienie tkanek zdrowych od tych podejrzanych o naciekanie nowotworowe. Na przykład, dzięki wykorzystaniu fluorescencji podczerwieni, przy jednoczesnej fuzji światła widzialnego. Operacje onkologiczne wykonywane za pomocą tego robota, są mniej inwazyjne a jakość życia pacjentów wyższa niż po operacjach klasycznych. Najważniejszy jest tu efekt przeciwnowotworowy - oczekujemy, że precyzja operacji robotycznych istotnie poprawi wyniki leczenia, a więc radykalność usunięcia nowotworu, ryzyko wznowy raka i jego przerzutowania. Dla pacjenta, choćby z rakiem prostaty, ma to kluczowy wpływ na jego dalsze życie.

Co daje pacjentowi z rakiem prostaty to, że zabieg jest mało inwazyjny...
To jest niesamowite, że po każdym takim zabiegu pacjenci bardzo szybko wracają do swojej aktywności fizycznej – także pierwszy operowany przez nas mężczyzna, po sześciu godzinach po niej, usiadł sam na łóżku i był w bardzo dobrej kondycji. A jest tak dlatego, bo robot da Vinci wycina tylko te tkanki, które są zbędne i nieprawidłowe a oszczędza te niezbędne do dalszego funkcjonowania. Te, które odpowiadają za jakość życia, za trzymanie moczu czy za sprawność seksualną. To właśnie daje nam technologia da Vinci. Pacjenci po takich operacjach odzyskują szybciej siły, wcześnie mogą opuścić szpital, rzadziej potrzebują leków przeciwbólowych. I bardzo szybko wracają do sprawności fizycznej. Natomiast, po operacjach klasycznych często spotykałem się z tym, że pacjenci planowali przejść na wcześniejszą emeryturę lub rentę. Tak bardzo skutki leczenia onkologicznego zmieniały jakość ich życia. Czuję, że wkroczyliśmy w nową erę operacyjnego leczenia nowotworów i trudniej mi będzie teraz kwalifikować pacjentów do tych tradycyjnych zabiegów. Ale dalej będą one potrzebne, zwłaszcza w przypadkach bardziej zaawansowanych, kiedy podejrzewamy nacieki na sąsiednie narządy, przerzuty nowotworowe. W takich sytuacjach z operacji robotem da Vinci, taki pacjent nie odniesie korzyści.

Ta nowa era dotyczy też lekarza – operatora. Jakie wnioski, po tych pierwszych zabiegach?
Takie, że nie było to kilkugodzinne stanie przy stole operacyjnym, w ciągłym pochyleniu tylko praca z robotem w wygodnej, komfortowej pozycji więc nie czuje się zmęczenia. A jeśli operator jest w dobrej kondycji, to i sam zabieg przebiega sprawniej, szybciej i dokładniej. Z drugiej strony - ze względu na wysoką czułość robota da Vinci, trzeba panować nad każdym swoim ruchem - głowy, ręki, nogi, bo każdy ten ruch może natychmiast przełożyć się na pracę narzędzi, w ramionach robota.

Takie centrum szkolenia jak to londyńskie może powstać w Polsce, w bydgoskim Centrum?
Takie są plany. Dzięki wsparciu prof. Janusza Kowalewskiego, dyrektora Centrum Onkologii w Bydgoszczy myślę, że uda się je zrealizować. Tym bardziej, że pod względem kwalifikacji kadry medycznej, liczby i rodzaju wykonywanych operacji nasz szpital przoduje w kraju. Także tych urologicznych, jak operacje raka prostaty, pęcherza moczowego i nerek. W tym roku, do tej pory wykonaliśmy około 200 zabiegów u mężczyzn, z rakiem prostaty. Teraz, wykorzystując da Vinci, w listopadzie i grudniu możemy zoperować jeszcze 50 mężczyzn, z tym rozpoznaniem. Planujemy, aby na początku przyszłego roku wykorzystać tego robota także do innych operacji urologicznych - raka nerki i raka pęcherza moczowego. A w przyszłym roku, również w trakcie operacji pacjentów z rakiem jelita grubego, macicy i płuca.

Tak więc obecnie w Centrum Onkologii w Bydgoszczy, robot chirurgiczny da Vinci czeka teraz na mężczyzn z rakiem prostaty...
Jak najbardziej. Wystarczy, że pacjent z nowym rozpoznaniem raka prostaty zgłosi się ze skierowaniem do naszych poradni, a mamy ich w Centrum kilka. Przed przyjazdem do nas jednak lepiej zadzwonić, umówić się na konkretną wizytę, aby uniknąć długiego czekania w kolejce. Do wielostanowiskowej rejestracji naszej Polikliniki, ze wspólnym numerem telefonu 52 374 31 10. Na miejscu, w trakcie spotkania z urologiem pacjent dowie się, czy jego sytuacja zdrowotna kwalifikuje go do leczenia chirurgicznego metodą da Vinci, czy odniesie jednak większą korzyść z innej metody leczenia – tego radykalnego.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska