I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie ogromny widok pałacu, który wyhaftowała krzyżykiem. - Trzy zimy krzyżykowałam, ale udowodniłam sobie, że potrafię - mówi Halina Piotrowska. - I mam coś oryginalnego, czego nie ma nikt na świecie. Mój ukochany pałac po oprawieniu będzie wisieć w domu.
Podpatrzyła u mamy
Pani Halina haftem krzyżykowym zainteresowała się dziesięć lat temu. - Mama leżała po wylewie w szpitalu, a obok niej hafciarka Alicja Młodzik robiła poduszkę - wspomina. - Lekarza zalecił mamie ćwiczenia ręki i pomyślałam, że krzyżykowe robótki będą w sam raz.
I tak Zofia Bąkowska krzyżykiem się rehabilitowała, a przy okazji przekonała do tego haftu córkę. Najpierw były kanwy z nadrukowanym krajobrazem albo reprodukcjami, potem pani Halina nauczyła się czytać wzory z czasopism. Obrazów powstało przynajmniej kilkadziesiąt. Trochę sprzedała, ale więcej trafiło jako prezenty do rodziny i przyjaciół.
Nici za 200 zł
Gdy w Bibliotece w Więcborku zobaczyła obraz olejny pałacu w Runowie, postanowiła "namalować" go sobie krzyżykiem. Reprodukcję litografii Aleksandra Dunckera kuzynka kilkanaście razy powiększyła w komputerze i wykorzystując gotowy program, ułożyła wzór i dobrała nici. - Robię tańszą "Ariadną", ale i tak wyszło mi muliny za 200 zł - mówi. __
Teraz kolejne wyzwanie, chorej mamie, która dźwiga się po kolejnym wylewie, robi "Białego Pasterza", czyli portret Jana Pawła II.