Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ks. Daniel Adamowicz: - Teraz trzeba wspierać tych, którzy pozostali w Ukrainie

Grażyna Rakowicz
Adam Zakrzewski
- Skala potrzeb jest teraz inna. Trzeba wspierać tych, którzy pozostali w Ukrainie, to jest teraz nasz priorytet. Bo tam nie mają oni tak naprawdę niczego – mówi ks. Daniel Adamowicz, dyrektor Caritas Diecezji Toruńskiej.

Jak czują się dzisiaj uchodźcy z Ukrainy, którzy zamieszkali w ośrodku Caritas w Przysieku?

Kiedy na początku tej wojny przyjechało do nas z Ukrainy blisko 70 uchodźców, w tym wiele dzieci, to myśmy – pomimo tak dużej ilości osób w naszym domu - w ciągu dnia słyszeli tylko… ciszę. Ale gdy dzieci poszły spać, dom zaczęły wypełniać ich krzyki, wrzaski, bo śniły one o tym, co na tej wojnie przeżyły. O tym, co wywiozły ze swojej Ukrainy, na którą Rosjanie zrzucali bomby. Dzisiaj te same dzieci swoją radością i zabawami wypełniają każdy nasz dzień, a teraz noce wypełnia… cisza. Dom stał się normalny. Po tych trzech miesiącach jest już lepiej, ale cały czas to wsparcie psychologiczne przybyłym do nas Ukraińcom jest potrzebne, bo nie wszyscy sobie jeszcze tutaj tak dobrze radzą jak te dzieci. Dwie mieszkanki naszego domu zostały wdowami, ich mężowie zginęli na wojnie i taka doszła teraz potrzeba wsparcia. Na szczęście mamy na miejscu panią psycholog, również z Ukrainy, więc zajmuje się ona wszystkimi bolączkami uchodźców, bezpośrednio i na bieżąco.

Patrząc na naszą pomoc uchodźcom, ale globalnie, potwierdzają się wcześniejsze obawy i faktycznie zaczyna być ona coraz słabsza?

Jak w każdej innej sytuacji, tak i tutaj, ta krzywa emocji - tym samym tej pomocy - nieco się obecnie spłaszcza. Ale według mnie jest to zjawisko normalne. Natomiast trzeba zwrócić uwagę na to, że dzisiaj uchodźcy w naszym kraju są już w innym miejscu aniżeli byli na początku tej wojny. Teraz, oprócz instytucji charytatywnych i Kościoła, zajmują się nimi instytucje państwowe i samorządowe. I co jest fenomenem - Polacy przyjęli ich do swoich domów i nikt nikogo – o tym bynajmniej nie wiem - do tej pory z tych domów nie wyprosił. Jeśli chodzi o Caritas, w tym nasz toruński, to staramy się przede wszystkim usamodzielniać uchodźców, bo to jest dla nich bardzo ważne. Jest taka potrzeba, aby oprócz tego wsparcia materialnego i duchowego umożliwić im po prostu samodzielne życie, podjęcie tak ważnej dla nich pracy. To sformalizowanie pobytu Ukraińców w Polsce jest teraz ułatwione, bo przecież wszyscy nasi mieszkańcy mają PESEL, dzięki naszej pomocy mają założone konta w banku. Cały czas pojawiają się też firmy, które oferują im pracę, więc te możliwości usamodzielnienia są, tylko trzeba te osoby odpowiednio wesprzeć.

Na ile to usamodzielnienie się udaje?

Z tym jest różnie, bo i różne osoby trafiają do nas z Ukrainy. W ośrodku w Przysieku pierwszą grupę stanowią uchodźcy, którzy w miarę otrząsnęli się z tej wojennej traumy, apatii i są już aktywni zawodowo. Z kolei grupę osób, która nie jest nigdzie zatrudniona stanowią głównie kobiety z dziećmi. Wśród ponad 90 uchodźców jest ich 60 proc. Oferują nam pracę na terenie naszego ośrodka, dbają o czystość obiektu. Są też osoby, które trafiają do nas na chwilę, bo emigrują dalej do Europy albo chcą niebawem wrócić do swojego kraju. I takich ostatnio jest więcej. Chociaż te powroty do Ukrainy bywają różne. Była u nas pani, która miała tam swój zakład usługowy. Po kilkunastu dniach pobytu w Przysieku pojechała do siebie, ale okazało się, że tak naprawdę nie było już do czego wracać więc jest u nas z powrotem. I są jeszcze takie osoby, które trudno zaktywizować, ale ważne jest to, że chcą z nami rozmawiać i nie ma z nimi żadnych kłopotów. Jeśli chodzi o komunikację, która jest tu bardzo istotna, to większość uchodźców mówi po rosyjsku. Zaangażowaliśmy panią, która jest dla nich takim menedżerem i która także komunikuje się w tym języku. Tak więc cały czas pomagamy i to na wielu obszarach. Przypomnę, że w całej Polsce Caritas ma także ponad 20 Centrów Pomocy Migrantom i Uchodźcom, w których cały czas niezmiennie wsparcie znajdują przybysze z Ukrainy.

Jaka pomoc jest teraz najbardziej Ukraińcom potrzebna?

Tutaj, na miejscu, mamy już wszystko poukładane. Zaczyna się to wszystko normalizować. Uchodźcy mają zapewniony spokój, byt socjalny, mają pracę, wsparcie na poziomie medycznym... Teraz skala potrzeb jest inna. Trzeba wspierać tych, którzy pozostali w Ukrainie. To jest nasz priorytet, bo tam nie mają oni tak naprawdę niczego – ani jedzenia, ani środków czystości, lekarstw, ani dachu nad głową. Wojna im wszystko odebrała. Dlatego ostatnio zorganizowaliśmy kolejną akcję pomocy dla Ukrainy – rozprowadziliśmy po diecezji toruńskiej ponad 4 tys. pustych kartonów po to, aby powróciły do nas pełne. I tak też się stało, za co mieszkańcom bardzo dziękuję. Wzoraj, w środę, wyjechał z naszej Caritas ósmy tir załadowany paletami z tymi darami. Trafią do centrum logistycznego w Leżajsku, gdzie zostaną przepakowane i rozwiezione po całej Ukrainie. W tej pomocy naszym poważnym problemem staje się brak paliwa tam na miejscu, ale jak na razie jakoś udaje się te dary dostarczyć. Także i Caritas kupuje żywność, środki pierwszej potrzeby i dołącza się do tego wsparcia. I cały czas czeka na kolejnych darczyńców…

Minęło już ponad 100 dni wojny w Ukrainie, jakie jest to zaangażowanie Polaków w pomoc uchodźcom?

W wywiadzie dla jednej z niemieckich fundacji zapytano mnie, jak myśmy to zrobili, że w tak krótkim czasie zorganizowaliśmy taką pomoc uchodźcom z Ukrainy. Odpowiedziałem, że to nieprawda, że „w tak krótkim czasie”, bo ta pomoc jest także efektem naszej bliskości z tradycją chrześcijańską, co widać chociażby po Kościołach, w których jest dużo osób. Ten przekaz ewangeliczny objawia się w praktyce, dlatego nie mieliśmy oporu z przyjęciem uchodźców pod własny dach, nie budowaliśmy żadnych obozów… Mamy z czego uczyć się tolerancji, wrażliwości, aby pomagać innym. To wszystko owocuje. I do tego momentu, gdy ta wojna się skończy, wszyscy mamy świadomość, że trzeba Ukraińcom pomagać, żeby byli przygotowani – także od tej strony ekonomicznej - na powrót do siebie. Pomagać wytrwale, na ile jest to możliwe. Tak też czyni Caritas. Gdy ksiądz biskup zarządził, aby udostępnić uchodźcom wszystkie ośrodki jakie są w naszej diecezji, tak się od razu stało. W sumie przyjęliśmy około 200 osób, tyle ile było miejsc. Kilkaset osób z Ukrainy znalazło schronienie w kilkunastu parafiach. Poza tym cały czas dostarczamy na miejscu setki paczek żywnościowych i wydajemy codziennie w jadłodajni setki posiłków. Mamy świadomość, że te wszystkie osoby straciły tam w Ukrainie wszystko, cały swój dobytek i wspieramy je tak, aby miały z powrotem z czym do siebie wrócić. Nie w trampkach i z plecakiem. Chcemy, aby tu u nas mogły budować swoją przyszłość.

Jak zapowiedział ks. Marcin Iżycki, dyrektor Caritas Polska, dojdą kolejne formy wsparcia Ukraińców, choćby program „Rodzina Rodzinie”, za 1 mln euro. Pilotaż tego pomysłu ma się odbyć już w lipcu

Ta idea była także realizowana parę lat temu dla rodzin w Syrii. I to się sprawdziło. Wtedy wiele, wiele polskich rodzin odpowiedziało swoją wrażliwością. A konkretnie chodzi o to, aby polskie rodziny objęły wsparciem rodziny. Tym razem ukraińskie. Do tej akcji jak najbardziej się włączymy, bo dla polskich rodzin nie jest to duży wysiłek, a dla tych z Ukrainy to jest po prostu życie. W tym roku w Polsce Caritas zorganizuje także wakacje dla 12 tys. dzieci, w tym 2 tys. dzieci uchodźców. Także dla sporej grupy dzieci, które przyjadą do naszego kraju bezpośrednio z okupowanej przez Rosję Ukrainy.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska