https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ks. Dariusz Iwański

Kamila Mróz
Najpierw siedem lat studiował w Rzymie, gdzie zrobił licencjat  i doktorat. Potem przez dwa kolejne lata pracował w Stanach  Zjednoczonych.
Najpierw siedem lat studiował w Rzymie, gdzie zrobił licencjat i doktorat. Potem przez dwa kolejne lata pracował w Stanach Zjednoczonych. Lech Kamiński
Jest wychowawcą w Bursie Akademickiej w Przysieku koło Torunia, zna siedem języków i uwielbia biegać.

Pochodzi z Torunia, ale przez dziewięć lat nie było go w Polsce.

Najpierw siedem lat studiował w Rzymie, gdzie zrobił licencjat i doktorat. Potem przez dwa kolejne lata pracował w Stanach Zjednoczonych.

- Od zawsze wiedziałem, że będę księdzem. Ale byłem bardzo żywym dzieckiem i kiedy coś zbroiłem moja babcia mówiła: "ksiądz się tak nie zachowuje!". A ciocia nawet stwierdziła: "kaktus mi na dłoni wyrośnie, jak ty, z takim zachowaniem, zostaniesz księdzem". W liceum, choć o kapłaństwie nadal poważnie myślałem, to już nikomu o tym nie mówiłem. Oficjalna wersja była taka, że idę na weterynarię. Wszystko pasowało, bo byłem w klasie biologiczno-chemicznej, a w domu w pewnym momencie miałem nawet 22 chomiki - opowiada.

O tym, że zwalnia się miejsce wychowawcy w bursie w Przysieku ks. Dariusz Iwański dowiedział się w lipcu, telefonicznie od biskupa, który spytał go czy nie zechciałby zająć się pracą z młodzieżą. - A ja zawsze chciałem robić coś, co się nazywa duszpasterstwem akademickim, a to wydawało mi się bardzo podobne - odpowiada ksiądz.

Wychowawcą w bursie w Przysieku został od września. Chwali młodzież, którą ma pod opieką za zaangażowanie w życie internetu: - Zależało mi, żeby sami przejęli maksymalnie dużo odpowiedzialności, i tak też się stało.

Ks. Darek ma 36 lat, ale wygląda na dwudziestoparolatka. - To dlatego, że nie jem mięsa - śmieje się. Jaroszem został z wyboru, ale też nigdy za mięsem nie przepadał.

Uwielbia biegać, podczas studiów wziął nawet udział we włoskim maratonie.

- Byłem chyba 3620 - mówi z uśmiechem. Sam przygotowywał się do maratonu i w tym czasie dużo nauczył na temat fizjologii człowieka. Żałuje, że od powrotu do Polski ma mało czasu na bieganie, czasami za to gra z młodzieżą z bursy w piłkę.

Jego hobby to także języki obce, zna ich siedem, w tym język hebrajski. Uczy go zainteresowanych studentów III roku wydziału teologicznego.

- Wprawdzie 30 godzin w ciągu roku to nie jest wiele, ale mogą przynajmniej poczuć klimat tego języka i zabawić się w proste tłumaczenia - uważa. Poza tym uczy trzech innych przedmiotów i bardzo to lubi.

- Myślę, że wykładam metodą nowatorską, jest show, chodzi o to, by zainteresować studentów. Na każdym spotkaniu, poza hebrajskim i ćwiczeniami jest też prezentacja multimedialna - opowiada. Ponieważ multimedia to kolejna pasja księdza Darka.

I nie można zapominać o podróżach. - Na moją pierwszą wycieczkę pojechałem jeszcze w liceum, z wymianą młodzieżową, do Dolnej Saksonii, gdzie zobaczyliśmy hipermarket, w którym, co stwierdziliśmy ze zdziwieniem można było wszystko kupić - wspomina z sentymentem.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska