Poniedziałkowe przedpołudnie. Świdnicka kuria biskupia. Na korytarzu siedzi kilka osób. Czekają na wizytę u księdza egzorcysty. Większość nie chce rozmawiać o tym, dlaczego tu przyszła. - Jak ksiądz mi nie pomoże, to zwariuję - mówi cicho jedna z kobiet. Wygląda na 40 lat, bardzo szczupła, pełne lęku duże niebieskie oczy. Przyszła tu za namową rodziny. Przyznaje, że potrzebuje, by ksiądz ją wysłuchał, by pokazał sens życia. - Nie wiem, co mi jest, ale wierzę, że ta wizyta pomoże mi nabrać sił - dodaje.
Obok niej siedzi, ściskając kurczowo rękę swojej mamy ładna nastolatka. - Dwa lata temu bawiłam się z koleżankami w wywoływanie duchów, to były tylko wygłupy, ale od tamtej pory dzieje się ze mną coś złego - twierdzi i opowiada, że ciągle czuję, że ktoś jest obok niej, a kiedy próbuje się modlić robi jej się słabo. - Szatan chyba nie lubi, kiedy się modlę - szepcze. - Dlatego kiedy tylko zaczynam modlitwę, plączą mi się słowa.
- Obserwujemy coraz większe zainteresowanie naszą posługą, ale przychodzą do nas ludzie zagubieni, rzadziej naprawdę opętani - tłumaczy ksiądz Stanisław Przerada, egzorcysta diecezji świdnickiej.
W ciągu ostatnich lat kilkukrotnie zwiększyła się liczba osób, które trafiły do niego po pomoc. Kiedyś były to dwie, trzy osoby w tygodniu, dziś zdarza się, że jest ich nawet kilkanaście. Z tego powodu biskup Ignacy Dec zdecydował o powołaniu drugiego egzorcysty. Został nim ksiądz Wojciech Drab.
Twierdzi on, że bycie egzorcystą to bardzo ważna posługa. Lekarz nie pomoże bowiem naprawdę opętanym przez złe duchy (psychiatrzy twierdzą, że w naszej kulturze opętanie to nie choroba). Dlatego ludzie, którzy wierzą, że ich życiem rządzi szatan przychodzą do świdnickiej kurii. - Miałem ostatnio przypadek człowieka naprawdę opętanego - mówi ksiądz Drab. - Był opętany przez szatana i nie potrafił z nim walczyć. Tracił przytomność, a kiedy ją odzyskiwał w domu była przerażona rodzina i często pogotowie. Opowiadali mu, że chwilę wcześniej rozbijał się po ścianach, ciął nożami i chciał wyskoczyć przez okno, a on nic nie pamiętał. Był tylko cały pobijany i poraniony.
Ksiądz Drab twierdzi, że naprawdę opętani to ludzie, których zachowanie staje się niewytłumaczalne i oni sami czują, że mają obok siebie jakiegoś „towarzysza”, który zmusza ich, by działali wbrew swej woli.
Takie osoby do uleczenia dusz potrzebują sakramentu egzorcyzmu (wypędzenia z duszy złych duchów za pomocą modlitwy, krzyża i wody święconej). Udzielany on jest zawsze z dokładnym zachowaniem obrzędów i formuł zatwierdzonych przez kościół. - To jest jednak ostateczność. Osobiście bardzo rzadko odprawiam egzorcyzmy - mówi ksiądz Drab.
Prof. Jacek Bomba, z katedry psychiatrii Uniwersytetu Jagiellońskiego:
- Medycyna zna przypadki opętania oraz transu i jest to, cytując definicję, rodzaj zaburzenia zachowania. Nieznane są nam jednak przyczyny takiego stanu. W religii katolickiej istnieje opętanie przez złe duchy i szatana, dlatego takie przypadki nie mogą być zdiagnozowane jako zaburzenie psychiczne, ani leczone przez psychiatrę, a tylko przez księdza egzorcystę.
