Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz Jerzy zasługuje na to, by mieć film o sobie

Rozmawiała Alicja Zielińska "Kurier Poranny"
fot. plejada.pl
Rozmowa z Rafałem Wieczyńskim reżyserem filmu "Popiełuszko. Wolność jest w nas".

Opinie o filmie

Opinie o filmie

Dramat "Popiełuszko. Wolność jest w nas" wchodzi do kin 27 lutego. Prymas Józef Glemp określił film Wieczyńskiego jako "wielki". - Bardzo się cieszę, że nagromadzono w nim tak wiele faktów, które przeżywaliśmy w ciągu długiego okresu. To nagromadzenie faktów pokazuje rzeczywistość od strony prawdy - powiedział po premierowym pokazie. Abp Kazimierz Nycz pytany, jaki obraz człowieka przedstawiono w filmowej opowieści o ks. Jerzym, odparł: - To ksiądz dobry i odważny, który uczył nas, jak zwyciężać zło. Człowiek, który nie bawił się w żadną politykę. Jeżeli była w jego życiu jakaś polityka, tą polityką była ewangelia - którą głosił w obronie człowieka, godności ludzkiej, w obronie prawdy. Matka ks. Jerzego, Marianna Popiełuszko, miała po premierowym pokazie łzy w oczach: - Jestem bardzo wzruszona. Przeżyłam to wszystko jeszcze raz.

- W zwiastunie filmu widzimy manifestacje, zomowców, którzy biją strajkujących i tłumy ludzi otaczające księdza. Lata 80, jak łatwo odgadnąć. Wielki zryw Solidarności i potem mroczny okres stanu wojennego. Aż do okrutnej śmierci ks. Jerzego Popiełuszki w 1984 roku.

- Film jest skoncentrowany oczywiście na latach 80., na tym najważniejszym i najtrudniejszym okresie życia księdza Jerzego, ale też pokazujemy jego dom rodzinny, dzieciństwo, lata 50, jak również okres pierwszej próby jego powołania do kapłaństwa w specjalnej jednostce wojskowej, dla kleryków w Bartoszycach. Tam już kształtował swój kapłański kręgosłup. Chociaż, jak wynika z jego listów do ojca duchownego w seminarium, jeszcze nie do końca uzmysławiał sobie znaczenie tego, co się działo. Jest to więc i biografia księdza Jerzego, ale i film historyczny.

- Dlaczego postanowił Pan zrobić film o ks. Jerzym Popiełuszko?

- To oczywiste. Taki film już dawno powinien powstać. Ksiądz Jerzy zasługuje na to, by mieć film o sobie zrobiony z rozmachem, rzetelnie, w ówczesnym kontekście historycznym. Myśleliśmy o takim filmie z małżonką od dawna. Sam pomysł pojawił w 1997 roku, kiedy rozpoczął się proces beatyfikacyjny księdza Jerzego. Musieliśmy jednak dojrzeć do tematu, żeby zacząć pracę nad scenariuszem, a teraz z różnych przyczyn biegnie już siódmy rok pracy nad filmem. Z perspektywy czasu widzę jednak, że wszelkie trudności służyły temu projektowi, formowały go i przygotowywały nas. I oto premiera filmu rozpoczyna obchody 25 rocznicy śmierci ks. Jerzego. Dziś mam przekonanie, że nie mogło być inaczej.

- Postać ks. Jerzego była dla Pana wyzwaniem?

- Wyzwaniem było wniknięcie w tę postać, jej zrozumienie, jak również decyzja o tym, z jakiej perspektywy przedstawimy jego historię. Jaki zastosujemy klucz. Dlatego dużo jeździliśmy po Polsce, rozmawialiśmy z ludźmi, czytaliśmy wiele dokumentów, oglądaliśmy zdjęcia z tamtych czasów.

- A czy w ubeckich aktach znalazł Pan jeszcze coś, co Pana zaskoczyło?

- Stopień inwigilacji osoby księdza Jerzego. Byłem pod wrażeniem, że w tym ogromie zła, które go otaczało, on nigdy nigdzie nie zgubił się jako człowiek. Zawsze był naturalny, zawsze wierny sobie i Bogu. Nie udawał. Jednocześnie uderzyło mnie, że w relacjach osobistych ksiądz Jerzy starał się chronić innych. Młodzież, studenci niewiele wiedzieli o niebezpieczeństwach, które mu groziły. Jeszcze mniej wiedziała jego rodzina. Dla artystów, aktorów, osób z laickiego świata nie narzucał się ze swoją duchowością. A tak naprawdę on swoją siłę czerpał z modlitwy, ze wszystkim zwracał się do Ducha Świętego, czego nie widać było na pierwszy rzut oka.

- To jego słynne hasło "Zło dobrem zwyciężaj".

- Tak, ale to jest piekielnie trudne, jak się weźmie dosłownie i przełoży na konkretne sytuacje. Bo on się różnił od wielu innych tym, że to nie było tylko hasło. On nie tylko to mówił, ale i z uporem realizował, co nie zawsze spotykało się ze zrozumieniem nawet wśród przyjaciół. Jest to naprawdę heroiczna postać, ale zwycięska. Dzięki niemu wielu ludzi przestało się bać, wielu się nawróciło, dostało nadzieje, a cały system zła ostatecznie się skompromitował. Ksiądz Jerzy przyciągał swoją autentycznością, ludzie garnęli się do niego, bo wiedzieli, że sam postępuje według tego co głosi. Widziano w nim człowieka wyjątkowego, nie widziano wielkiego. Lubił słuchać. Aktorów, inteligencję. Uczył się od nich, a zarazem oni uczyli się od niego. Dlatego, że miał mądrość życiową, którą wyniósł z domu rodzinnego na Podlasia, z Okopów pod Suchowolą.

- Aktor Adam Woronowicz opowiadał, że przygotowując się do roli ks. Jerzego spotkał się m. innymi z matką ks. Jerzego, Marianną. A ponadto spędził tydzień w seminarium. Pan też był w domu ks. Popiełuszki?

- Tak, oczywiście. To było bardzo wzruszające spotkanie i silne przeżycie, ale dodające siły. Pani Marianna jest wyjątkową osobowością, zasługuje na olbrzymi szacunek i również upamiętnienie. Poznając ją i całą rodzinę, zrozumiałem lepiej księdza Jerzego i jego powołanie.

- Które ze scen w filmie były najtrudniejsze do nakręcenia?

- Najtrudniejsza była scena zbiorowa z udziałem setek statystów na placu Zamkowym w Warszawie, kiedy nasza ekipa zablokowała pół Starego Miasta, albo nocna pacyfikacja huty z udziałem czołgów, realizowana w przejmującym chłodzie.

Jednak również sceny męczeństwa księdza Jerzego, trudne emocjonalnie i fizycznie były dla nas dużym wyzwaniem. Zdjęcia realizowaliśmy w wielu miejscach w Polsce - Krakowie, Zakopanem, Bartoszycach, Gdańsku, Dębkach, na Jasnej Górze, we Włocławku, w Bydgoszczy, Bytomiu, Katowicach, Suchowoli - i każda scena w nowym miejscu była na swój sposób trudna.

Ale były też i zabawne momenty. Na przykład, kiedy kręciliśmy w miejscu zamieszkania księdza Jerzego, na ulicy Chłodnej w Warszawie, gdzie nadal mieszkają jego dawni sąsiedzi. Gdy Adam Woronowicz, który jest do niego bardzo podobny, czekał na ujęcie, do budynku wchodziła jedna z mieszkanek. Ujrzała Adama i zamarła. Przez moment była przekonana, że stoi przed nią prawdziwy ksiądz Jerzy. Dopiero po chwili dostrzegła kamery wokół i zrozumiała, co się dzieje.

- Dla pokolenia współczesnej młodzieży, PRL i lata 80. to już historia. Mało znają ks. Jerzego. Czego się dowiedzą o nim z filmu?

- Tego, jakim był naprawdę. Zależało nam na tym, by sprowadzić ks. Jerzego na ziemię, żeby był tu i teraz, stał się nam bliski. Bo rzeczywiście na hasło "Ksiądz Jerzy Popiełuszko" młodzi prawie nie reagują. Kojarzy się on z martyrologią, z męczeństwem, z tematem lekcji, którą trzeba odrobić. A to nie cała prawda, ksiądz Jerzy całkowicie wymyka się tego rodzaju skojarzeniom. Miał swoją pasję i odwagę, którą pociągał innych, ale i słabości. Lubił samochody. Palił papierosy, choć nigdy nie w sutannie, bo bardzo szanował swój kapłański stan. To wszystko składa się na obraz człowieka normalnego, a jednocześnie posiadającego świadomość znaczenia tego co robił i poczucie odpowiedzialności.

- Plakat zapowiadający film o ks. Popiełuszko jest podobny do reklamy "Cassino Royale" z Jamesem Bondem. Internauci już skomentowali, że ks. Popiełuszko wygląda jak agent 007. Dobry chwyt marketingowy. O to chodziło?

- Hm. Plakat miał na celu zainteresowanie filmem i ściągnięcie uwagi młodych na osobę ks. Jerzego. Ale jest kolosalna różnica między tymi dwoma bohaterami. Nawet biorąc pod uwagę poczucie humoru i zbieżne elementy artystyczne filmów.

Przyznam, że ta dyskusja mnie trochę zaskoczyła i zdziwiła. Plakat to hasło. Ten podobny do Bonda mówi, że w filmie jest dużo akcji drugi, plakat z portretem księdza Jerzego wskazuje że nie tylko, że można spodziewać się w tym filmie głębi. Dystrybutor chciał wskazać różne walory tego filmu. Mam wrażenie, że ta forma swoistej prowokacji spełniła swoje zadanie.

- Film wchodzi na ekrany w ważnym momencie, mamy bowiem coraz więcej odgłosów z Watykanu zapowiadających szybkie zakończenie procesu beatyfikacji ks. Jerzego. Będzie na niego zwrócona szczególna uwaga. Nie obawia się Pan tej odpowiedzialności?

- Nie obawiam się tego. To może osobiste wyznanie, ale mam poczucie, że film jest tylko jednym z elementów jakiegoś wyższego planu, którego nie do końca rozumiem. To, że to tak wszystko się zbiega. Chcieliśmy zrobić ten film już parę lat temu, ale z różnych względów wszystko się przedłużało. Jak na to patrzę teraz, to myślę, że tak miało być.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska