Marek Muc i Grzegorz Bednarowicz IV rok zarządzania ze specjalnością rachunkowość na UMK, Beata Mikusz V rok - rachunkowość i finanse na tym samym wydziale i uniwersytecie.
W listopadzie - jak już wspominaliśmy - pojechali do Sopotu i zdobyli I miejsce na Ogólnopolskim Konkursie Amatorów Rachunkowości Uczelniada 2005.
Jak się wygrywa?
- Marek miał wiedzę, ja ogromnego fuksa, a Beata ładnie wygląda - mówi Grzesiek, za co dostaje od Beaty kuksańca. - No to przecież dla żartu - wyjaśnia.
Beata jest nie tylko ładna, ale też zdolna. Jedyna z tej trójki ma stypendium naukowe, a do zespołu dołączyła zaledwie kilka tygodni przed konkursem. Chłopcy materiał do przerobienia mieli już wtedy dawno podzielony, więc jej zostały podatki od osób prawnych, VAT i Międzynarodowe Standardy Rachunkowości.
Grzesiek interesuje się rachunkowością zarządczą, która - jak sam mówi - polega na kombinowaniu, a on jest w tym dobry. Marek skupił się na rachunkowości finansowej, czyli tradycyjnej.
- Ja zacząłem poczytywać w czerwcu, a Grzesiek po przyjeździe na konkurs - żartuje. - No bo dopiero wtedy dowiedziałem się, że mam też analizę ekonomiczną - ripostuje Grzesiek.
- Pojechaliśmy na konkurs do Sopotu, ponieważ chcieliśmy podtrzymać dobrą tradycję - opowiada Beata. W ubiegłym roku I miejsce na Uczelniadzie zdobyli również studenci z UMK. Beata, Marek i Grzesiek cieszą się, że udało im się pokonać reprezentacje wszystkich liczących się uczelni, szkół ekonomicznych i politechnik.
Deszcz nagród
Przyznają, że Marek od samego początku był nastawiony na wygranie. - A my pojechaliśmy dla towarzystwa, żeby nie czuł się samotny - żartują pozostali. - Grzesiek głównie dlatego, bo wiedział, że będzie darmowe piwo - docina Marek.
A czy wgrana wiąże się z jakąś fajną nagrodą? - Uuuu i to jaką - opowiadają chórem.
I wymieniają: konsultacje w firmie Price Waterhouse Coopers i praktyki w Sage Symfonia, talony na 3 tys. zł na kursy księgowe, po 2 tys. zł na szkolenia w Gdańsku oraz zaproszenie na bal księgowego.
Najbardziej cieszą się ze szkoleń, które są kosztowne i trudno byłoby im wydać na nie pieniądze z własnej kieszeni.
Wesołe towarzystwo
Wszyscy pochodzą z małych miejscowości na Warmii i Mazurach, gdzie bezrobocie jest duże, a perspektywa pracy właściwie żadna.
Grzegorz miał zamiar studiować matematykę lub ekonomię w Olsztynie albo w Białymstoku, ale w Regionalnym Konkursie Wiedzy o Ekonomii i Gospodarce im. prof. Kazimierza Sokołowskiego w Toruniu wygrał indeks na UMK. Chciałby w swojej przyszłej pracy mieć kontakt z ludźmi, a nie tylko z papierkami. Jest optymistą, bo optymiści żyją dłużej. - A coś ci się w życiu nie udało? - pytam. - Nie przypominam sobie... No może przydarzyły mi się jakieś małe niepowodzenia - odpowiada. Słucha muzyki, interesują go sztuki walki.
Marek też lubi słuchać muzyki. Od domu do tymczasowego studenckiego lokum w Toruniu ma dokładnie 421 kilometrów. Wie, bo ostatnio zmierzył - prawdziwy księgowy - chciałoby się powiedzieć. Beata pływa, lubi tańczyć, a na wykładach zdarza się jej robić na drutach.
Lepszy start
- Absolutnie nie zgadzamy się z poglądem, że księgowi są sztywni i nie potrafią się bawić - twierdzi Grzesiek z przekonaniem._- _To stereotyp. Tak jak ten, że dziennikarze dużo zarabiają - dodaje Marek.
Gadają jeden przez drugiego, często się śmieją i zapraszają na kręgle.
Jednocześnie myślą o przyszłości i mają nadzieję, że dzięki konkursowi będą mieli łatwiejszy start na rynku pracy.
