https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kto miał wyjść i dlaczego

Barbara Zybajło
Wręczenie petycji podczas sesji Rady Miejskiej
Wręczenie petycji podczas sesji Rady Miejskiej Fot. Aleksander Knitter

Na czwartkowej sesji przedstawiciel stowarzyszenia "SOS dla Tucholi" wręczył radnym petycję, a delegaci, którzy udali się na sesję, dostarczyli radnym materiały o obwodnicy południowej. Zanim jednak na sesji wręczono uroczyście petycję, na sali rozpętała się dyskusja, kto miał do kogo wyjść i dlaczego.

A poszło o to, że na spotkaniu z przewodniczącym Rady Miejskiej umawiano się, że do protestujących w sprawie obwodnicy zejdą przedstawiciele Rady Miejskiej. Tłum przed ratuszem krzyczał, gdzie są radni, a radni siedzieli karnie w sali obrad, czekając na przedstawicieli "SOS dla Tucholi".

- Umawialiśmy się, że schodzą tylko przedstawiciele, nic nie stało na przeszkodzie, żeby zeszli wszyscy radni - mówił do Prussa Cieślewicz. - Ale umowa była inna i mam do pana pretensje, bo nie potrafił pan zdyscyplinować tłumu.

Pruss, który przewodził demonstracji, udowadniał, że nad tłumem trudno jest zapanować, a przewodniczący nie potrafił zdyscyplinować radnych, bo część jednak zeszła. - Byłem na proteście wcześniej, uważałem, że powinienem się pojawić na dole - przekonywał niezdyscyplinowany radny Andrzej Jerosławski.

Cieślewicz udowadniał, że wszyscy, którzy siedzą na sali, są za obwodnicą północną, ale podejmując decyzje poważnie obciążające budżet miejski na 20 lat, trzeba się dobrze zastanowić. - Jesteśmy jedynymi, którzy coś w kierunku obwodnicy zrobili, a to na nas się krzyczy - mówił rozżalony, bo rzeczywiście, to obecny samorząd ruszył sprawę obwodnicy zwabiony obietnicą pieniędzy od marszałka, które okazały się mniejsze, niż się spodziewano.

A Pruss, stając na mównicy, zaapelował do radnych, żeby zajęli się tym, czym powinni, czyli projektowaniem i wytyczeniem trasy. - Do samorządu lokalnego należy pierwszy krok - wskazanie miejsca - mówił. - Niech marszałek wyrzuci drogę poza Tucholę. A skąd weźmie pieniądze, to już jest jego sprawa - to jego droga i my nie jesteśmy zwolennikami tego, żeby wydawać na drogę marszałka pieniądze z miejskiego budżetu.

Członkowie "SOS dla Tucholi" przekonywali, że skoro droga jest wojewódzka, to ten samorząd powinien się martwić o jej finansowanie.

__

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska