Dawniejszy wicestarosta, potem radny powiatowy i kandydat na burmistrza Strzelna co pewien czas na sesji zabiera głos. Przemysław Zowczak robi to już teraz, jako osoba prywatna, bo jak zapewnia, nie zamierza ubiegać się o żadne funkcje publiczne. I jako zwykły mieszkaniec Przemysław Zowczak ubolewa, że jest przyzwolenie na krytykowanie strzeleńskiego szpitala.
Przypomnijmy, że niedawno pisaliśmy o młodej mieszkance Strzelna, która dostała udaru mózgu, a jej rodzina twierdzi, że kobiecie nie udzielono należytej pomocy. Później pojawiły się informacje o tym, że pomocy nie dostał poparzony mężczyzna. Dyrektor SPZOZ Marek Gotowała przyznał, że z lekarzem, który miał zajmować się pacjentem rozwiązano umowę.
Przemysław Zowczak uważa, że negatywne informacje o strzeleńskiej służbie zdrowia to element kampanii przeciw szpitalowi. Zdaniem mieszkańca gminy chodzi o to, aby pacjenci nie sprzeciwiali się likwidacji oddziałów i przeniesieniu ich do Mogilna. Jak mówi jeśli będzie opinia, że szpital jest taki zły, to można go zamknąć.
Całej wypowiedzi pikanterii dodał fakt, że Przemysław Zowczak stwierdził iż jedną z osób, które negatywnie wypowiadają się o lecznicy jest Teresa Kujawa, przewodnicząca rady miejskiej w Mogilnie.
Chodziło o wpisy na internetowym forum. Sprawę "psucia opinii o szpitalu" poruszył dalej na sesji powiatowej Krzysztof Mleczko. Wspomniał o podejrzeniach, jakie padły pod adresem przewodniczącej.
Tymczasem sama zainteresowana, Teresa Kujawa mówi, że nie ma sobie nic do zarzucenia. - Żadnych wpisów nie robiłam. Mogła to jednak uczynić jakaś moja koleżanka, znając sytuację, jaka spotkała moją rodzinę.
Jak mówi przewodnicząca chodziło o sytuację kiedy szachrowała jej trzyletnia wnuczka. Kiedy rodzice zgłosili się z nią w Strzelnie, zaproponowano pobyt na oddziale, jednak nie zlecono żadnych badań. Rodzina wzięła dziecko do domu, a następnego dnia wykonano badania, ale trzeba było za nie zapłacić. Ta sytuacja oburzyła Teresę Kujawę.
- Wnuczka miała leżeć w szpitalu i czekać. A przecież także w nocy pracuje laboratorium. Mówiłam o tym zdarzeniu i ktoś dokonał wpisu pod moim nazwiskiem. Takie są jednak fakty - mówi przewodnicząca. Dodaje, że nie doszło do wyrażania jakiś negatywnych opinii o szpitalu, a jedynie do opisania faktów jakie miały miejsce.