Pracowali żnińscy strażacy
Zdarzenia miały miejsce dwa razy: 18 maja br. (po ulewie) oraz kilka dni temu.
Marek Krygier, rzecznik KP PSP w Żninie relacjonował dla "Pomorskiej" 18 maja: - Zgłoszenie od policji przyjęliśmy o godzinie 6.43. Wysłaliśmy dwa samochody z naszej jednostki ratowniczo-gaśniczej - usłyszeliśmy.
Prawdopodobnie zaalarmowali wędkarze. - Ciecz była mocno wyczuwalna - powiedział nam obecny na miejscu żninianin. - Gdy strażacy potwierdzili wyciek, w początkowej fazie rozłożyli zaporę sorpcyjną, aby ograniczyć dalsze rozprzestrzenianie się substancji na akwen.
Skąd to poszło?
Konieczne też było ustalenie miejsca wycieku ropopochodnego do rzeki. W trakcie tych czynności dyżurny powiatowego stanowiska kierowania powiadomił Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Bydgoszczy oraz zespół zarządzania kryzysowego starostwa ze starostą żnińskim włącznie - dowiedzieliśmy się. - Zadysponowano też, przez wojewódzkie stanowisko kierowania, samochód ratownictwa chemicznego z Bydgoszczy. Chodziło między innymi o pomoc i neutralizację rozlanej substancji.
Blisko mostku przy Dworcowej
Gdy strażacy hamowali rozprzestrzenianie się cieczy, zlokalizowano miejsce, skąd ona wypływa. - Okazało się, że blisko mostu na ulicy Dworcowej, z jednej z rur spustowych kanalizacji deszczowej. Gdy tam dotarliśmy, wciąż, w niewielkiej ilości, film olejowy się sączył - relacjonuje rzecznik strażaków.
W związku z tym zastosowano kolejną zaporę sorpcyjną (jest to specjalny rękaw wchłaniający substancję). - Zostanie ona tak długo, jak będzie to konieczne - dowiedzieliśmy się wówczas.
Tam, gdzie było to możliwe, strażacy zebrali około 30 litrów mieszaniny olejowo-wodnej, która została przewieziona do oczyszczalni ścieków w Żninie. - Później pracowaliśmy także przy tzw. rybakówce (również przy Dużym Jeziorze). Okazało się, że i tam ciecz już dotarła. - Działania zakończyliśmy o 14.14. Trzeba się jednak liczyć z tym, że w małych ilościach może się jeszcze pojawić. Na pewno też będzie wyczuwalna - komentował tuż po akcji Marek Krygier.
Po pierwszym wycieku policja pobrała próbki i wszczęła w tej sprawie dochodzenie. - Celem jest dokładne ustalenie, skąd nastąpił wyciek. Próbki, z różnych punktów jeziora, do przebadania, wzięli też pracownicy WIOŚ.
Wyciek po raz kolejny
Niestety na tym jednym skażeniu sprawa się nie zakończyła. Po ok. dwóch tygodniach od zdarzenia doszło do powtórki, choć już w mniejszej skali. - Tym razem nie zbieraliśmy tej substancji. Poprzestaliśmy na rozłożeniu mat sorpcyjnych - skomentował Krygier.
- Prowadzimy śledztwo - pod nadzorem prokuratora - z art. 183 KK - mówi Krzysztof Jaźwiński, rzecznik prasowy komendanta powiatowego policji w Żninie.
- Pewne ustalenia nasi policjanci mają, jednak na tym etapie nie chciałbym zdradzać szczegółów - dodał Jaźwiński.
Czytaj e-wydanie »