Danza Contemporanea de Cuba na deskach Opery Nova
- Teraz mogę śmiało powiedzieć, że ten występ niemal zelektryzował baletową Polskę. Podczas dwóch baletowych wieczorów festiwalowych przewinęła się przez Operę Nova naprawdę cała śmietanka polskich mistrzów baletu - dodał dyrektor Figas. - A i publiczność była zachwycona olśniewającą perfekcją kubańskich tancerzy. Powiem wprost: gdyby któryś z tancerzy z tej formacji chciał tańczyć w zespole baletowym Opery Nova, to natychmiast oferuje mu pracę. A najchętniej zatrzymałbym tu wszystkie 28 osób, które wystąpiły podczas festiwalu …
Dla wszystkich z nich taniec jest pasją. Ale mordercza praca i systematyczny trening nie odbierają tym młodym artystom uśmiechu i radości z tego co robią.
W zaproszeniu tego rozchwytywanego już na świecie zespołu na XVII BFO pomógł Jacek Solecki, zaprzyjaźniony z Operą Nova, były tancerz, a obecnie impresario, który już wcześniej miał spory udział w tym, że na bydgoskiej imprezie gościły zespoły baletowe z najwyższej, światowej półki.
Kubańczycy pokazali w Bydgoszczy w trzech odsłonach program będący konfrontacją współczesnej kubańskiej myśli choreograficznej z twórczością Matsa Eka, światowej renomy szwedzkiego choreografa. W pierwszej odsłonie potwierdzili to co charakterystyczne dla formacji - że chętnie sięgają nie tylko do najlepszych wzorców kubańskiego baletu, ale również do dziedzictwa afrykańskich przodków. Odsłona druga - to perfekcyjna płynność ruchów, trochę tak jak by w gimnastyce artystycznej. I niesamowite wręcz wrażenie na samym początku drugiego aktu - taniec w absolutnej ciszy. Bez muzyki i przy udziale publiczności, która ten fragment odbiera na długim wdechu. Nie słychać nawet komara! A oni tańczą. I graja ciałem wielki spektakl. Do tego w kolejnym fragmencie - tło stanowi śpiew a capella jednej z tancerek. Fantastyczne wrażenie! Tu zresztą bez przesady można powiedzieć, że tancerze i tancerki stają na głowie, by się wszystkim ta druga odsłona podobała. Dosłownie! Dziesięciu facetów i ich jedenaście partnerek tak właśnie kończy porywający taniec w tej części spektaklu.
A potem jest zaskoczenie - bo oto z tańca bardzo współczesnego przenosimy się w taniec bardziej domowy. Trzecia odsłona bowiem rozgrywa się w przestrzeni pomiędzy drzwiami, fotelem i kuchenką. I stanowi nawiązanie do prozy codzienności. Oczywiście i tu zdarzają się kompozycje i pomysły bardzo wyszukane. Niektóre z bardzo głęboką treścią. Wszystkie ruchy bardzo dynamiczne, a zarazem niezwykle plastyczne. No i tempo całości świetne. Zauważyć też warto, że "obrazy" namalowane kolejno przez choreografów- Rafaela Bonachelę, wspomnianego już Matsa Eka i Eduardo Rivero mają w podkładzie interesującą muzykę. Czasem nawet nieco dokuczliwą dla ucha (sporo wysokich dźwięków, mocno współczesnych w brzmieniu).
Całość tworzy rzeczywiście bardzo elektryzujące widowisko. Trudno się więc dziwić, że spektakl kubańskich tancerzy - pierwszy w Polsce zresztą (i to zaraz po występach w Londynie!) kończy długotrwała owacja.
Obecny na zakończeniu tegorocznej edycji BFO marszałek województwa Piotra Całbecki część z tych braw przeznaczył dla dyrektora Macieja Figasa. Przyznał, że inni koledzy marszałkowie z Polski coraz częściej zazdroszczą mu takiej imprezy festiwalowej w tak pięknym i nowoczesnym gmachu operowym!
Przypomnieć też warto, że festiwal ma także już sporą grupę wiernych sponsorów, którzy chętnie wspomagają zarówno budżetową, jak i samorządową kasę przeznaczoną na organizację imprezy. Udział ich przedstawicieli w podsumowującym to ważne dla Bydgoszczy artystyczne wydarzenie potwierdził, że choć kryzys lekko nadszarpnął niektóre firmowe budżety, to w wielu z nich pozycja "bydgoski festiwal operowy" na rok 2011 zostanie zapisana jako jedna z wiodących.