Na południu Polski pomoc niosło 37 ratowników reprezentujących Wojewódzkie WOPR, Nadgoplańskie WOPR w Kruszwicy, Lipnowskie WOPR, Pałuckie WOPR, Włocławskie WOPR, Wdeckie WOPR, WOPR w Toruniu i Rejonowe WOPR w Bydgoszczy.
Na tereny powodziowe ratownicy wyruszyli wyposażeni w auta terenowe, łodzie, skuter wodny, quada z przyczepą do ewakuacji ludzi, a także w agregaty prądotwórcze i pompy.
- Jechaliśmy do Kłodzka, stamtąd zostaliśmy przerzuceni do Nysy, następnie do Lewina Brzeskiego i ostatecznie do miejscowości Skorogoszcz. Przez Kłodzko powódź przeszła szybko. Najgorzej było w Lewinie i Skorogoszczy, bo tam woda utrzymywała się długo - relacjonuje Maciej Banachowski, prezes Kujawsko-Pomorskiego WOPR i Nadgoplańskiego WOPR w Kruszwicy.
Zdaniem woprówców była przede wszystkim ewakuacja mieszkańców z zalanych powodzią terenów i udzielanie pomocy medycznej.
- Ze sztabu kryzysowego otrzymywaliśmy informację pod jaki adres płynąć, bo czekają tam na ewakuację ludzie. A ponieważ nie działał internet, w nieznanym nam terenie byliśmy zdani jedynie na mapy - opowiada Maciej Banachowski.
Spora grupa osób nie chciała opuszczać swoich domostw. Ci, którzy skorzystali z pomocy ratowników WOPR, łodziami byli ewakuowani do miejsca koordynacji, a stamtąd inne służby transportowały je na bezpieczne i suche tereny.
- Widzieliśmy strach w oczach powodzian. Ludzi, którzy stracili wszystko. Byli i są zdruzgotani. W 2010 i 2011 byłem na powodzi w naszym rejonie, ale nie da się tego porównać z tym, co dzieje się obecnie na południu Polski. Choć woda opada, oni nie mają tam zabezpieczenia medycznego. Zespoły Ratownictwa Medycznego nie są w stanie dotrzeć szybko do potrzebujących pomocy osób - w krótkich słowach Maciej Banachowski komentuje to, co widział na miejscu kataklizmu.

Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja
Prezes WOPR zwraca uwagę, że mieszkańcy zalanych terenów obawiają się najbardziej szybkiego nadejścia wilgotnej jesieni i zimy. Oznacza to, że nie zdążą osuszyć domów. Tym m.in. różni się powódź 2024 od tej z 1997 roku. Ta sprzed 27 lat miała miejsce w lipcu. Był środek lata i znacznie więcej czasu na działanie.
- Jesteśmy w kontakcie ze służbami w Lewinie, który został zalany w 90 procentach. Jeśli idzie o żywność, są dobrze zabezpieczeni. Proszą nas natomiast o agregaty prądotwórcze i nagrzewnice do suszenia murów budynków. Potrzebna będzie też z pewnością pomoc w postaci farb i innych materiałów do remontów mieszkań i budynków. Nie mają skąd ich brać. Jeśli na miejscu były specjalistyczne sklepy czy hurtownie, to też zostały zniszczone przez powódź - dodaje Maciej Banachowski.
Prezes informuje, że prawdopodobnie w najbliższych dniach kujawsko-pomorska ekipa WOPR ponownie uda się na zniszczone powodzią tereny, by dostarczyć tam niezbędne urządzenia i materiały.