Według najnowszych danych GUS, wynagrodzenie w naszym regionie wyniosło w lutym 3282 zł brutto miesięcznie (według portalu księgowego Gofin.pl to jest 2350 zł do kieszeni). Zarabialiśmy o 4,1 proc. więcej niż rok temu, ale o 0,6 proc. mniej niż w styczniu.
6 tys. zł netto miesięcznie: dla kogo?
"Pracuję w Bydgoszczy, branża IT, duża korporacja. Moja podstawowa pensja wynosi 3,6 tys. zł na rękę miesięcznie. Do tego dochodzą premie przy realizacji większych projektów, w najlepszych miesiącach wyciągam 6 tys. zł. To moja pierwsza praca, jestem zatrudniony od półtora roku, w 2013 roku ukończyłem licencjat - informatykę" - tak wpisał się na forum naszej Strefy Biznesu Wojtek 1515 (pod artykułem "Kujawsko-Pomorska Lista Płac 2014. Pensje w prywatnych firmach zrobione na szaro").
Właśnie tacy mieszkańcy, jak m.in. pan Wojtek, podnoszą lokalne statystyki, bo przecież wielu innych może pomarzyć nawet o średniej GUS. Jednak branża, którą reprezentuje bydgoszczanin od dawna należy do najlepiej opłacanych. Niektórzy informatycy, a zwłaszcza programiści, zarabiają jeszcze więcej.
Według bydgoskiego urzędu lepiej niż pozostałym wiedzie się jeszcze zatrudnionym m.in. w administracji, hotelarstwie, gastronomii, handlu, transporcie i przy naprawie samochodów. Tutaj pensje wzrosły więcej niż przeciętnie w województwie, bo nawet o 7 proc. Najgorszą sytuację finansową mają zaś zatrudnieni w usługach związanych z dostarczaniem wody, gospodarowaniem ściekami i odpadami , rekultywacją.
W ich przypadku wynagrodzenia spadły aż o 18 proc.
Brakuje nam do średniej krajowej
Mniej więcej tyle - 17,6 proc. - dzieli średnie miesięczne wynagrodzenie w naszym regionie od krajowego (3981 zł brutto). Zajmujemy 12. lokatę w rankingu województw.
Najlepiej wynagradzani byli pracownicy w Mazowieckiem (4911,96 zł brutto) i Śląskiem (4305,66 zł), a najgorzej w Warmińsko-Mazurskiem (3181,64 zł) i Podkarpackiem (3274,15 zł).
- Wynagrodzenia ogólnie nie zachwycają - komentuje Krzysztof Kolany, główny analityk Bankiera.pl. - Tak zwana średnia, czyli płaca nieosiągalna dla 70 proc. pracujących i podawana brutto (to znaczy bez uwzględnienia jej opodatkowania pochłaniającego kilkadziesiąt procent tej kwoty - red.) rosła w tempie 3,2 procent, czyli najwolniej od listopada.
Jednak, jak twierdzi Kolany, akurat tę statystykę ratuje rekordowa deflacja (długotrwały spadek cen - red.) na poziomie, dzięki któremu realne wynagrodzenia rosły w lutym w całkiem przyzwoitym tempie.
Jest więcej pracy, do której urząd się nie dokłada
- Optymistycznej jest to, że rośnie liczba ofert pracy niesubsydiowanych, czyli takich, w których koszty zatrudnienia ponosi firma, nie są więc finansowane z Funduszu Pracy czy Europejskiego Funduszu Społecznego - podkreśla Artur Janas, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Toruniu. - Zatrudnienie w kolejnych miesiącach też będzie rosło, jak zawsze wiosną i latem. Pojawi się więcej ofert sezonowych w rolnictwie czy budownictwie. Urzędy pracy zwiększą też wsparcie w ramach programów rynku pracy po okresie zimowym .
