https://pomorska.pl
reklama

Kujawsko-pomorskie morsy zacierają ręce. Spotykają się regularnie w zimowe weekendy

Marek Weckwerth
Wystarczy regularnie zanurzać się w zimnej wodzie, ale z głową, bezpiecznie, a zdrowie poprawi się, przybędzie nam energii i wzrośnie poziom optymizmu. Tak hartują się „Morsy Kujawskie” z Włocławka.
Wystarczy regularnie zanurzać się w zimnej wodzie, ale z głową, bezpiecznie, a zdrowie poprawi się, przybędzie nam energii i wzrośnie poziom optymizmu. Tak hartują się „Morsy Kujawskie” z Włocławka. Wojciech Alabrudziński
Spotykają się regularnie w weekendy, a ta pasja tak ich wciąga, że chcieliby częściej i tak się zdarza. Absencji właściwie nie ma, bo są zahartowani „do bólu” i praktycznie nie przeziębiają się. Mowa oczywiście o morsach.

To popularne określenie osób lubujących się w zimnych kąpielach nad otwartymi wodami, najlepiej zimą. Wszyscy podkreślają, że szczytem marzeń jest spory mróz i wyrąbany w lodzie przerębel – wtedy są w swoim żywiole, jak prawdziwe morsy i foki.
Uwielbiają plaże w swoich miejscowościach, ale wyprawiają się także na inne, na zaproszenie zaprzyjaźnionych grup, także na centralny zlot morsów do Mielna, a nawet do Szwecji i Danii.

Morsowanie to przybierający na sile trend społeczny. Ci, którzy znaleźli się w jego zimnym - co by nie mówić - nurcie, podkreślają, że to dla zabawy w dobrym towarzystwie i dla zdrowia.

„Morsy Kujawskie” z Włocławka

Działają jako stowarzyszenie kultury fizycznej od roku 2011. Są grupą zimnolubnych, wesołych i fajnie nastawionych do życia ludzi – piszą sami o sobie na FB. Mogą też pochwalić się takimi wyczynami, jak Mikołajkowe Przepływanie Wisły w ich rodzinnym mieście. Do włocławian dołączają wtedy pasjonaci z całej Polski. Za nimi – za 55 śmiałkami - siódma już edycja tego przedsięwzięcia. Każdorazowo przepływa się ok. 500 metrów, ale trzeba walczyć z bocznym, silnym nurtem największej polskiej rzeki, z wiatrem i falami, a wtedy dystans, przynajmniej ten odczuwalny w mięśniach, wydłuża się o kilkaset metrów.

- Pochodzę ze Śląska i właśnie przez to, przez niezdrowy przemysłowy klimat, miałam kłopoty ze zdrowiem. Jednak gdy przeniosłam się do Włocławka i zaczęłam morsować, mój stan znacząco się poprawił – mówi Anna Przekwas, prezes „Morsów Kujawskich”. - A przekonałam się do kąpieli w zimnej wodzie dosłownie miesiąc po powstaniu naszego stowarzyszenia, gdy przyszłam na plażę i zobaczyłam morsujących. Od razu pożałowałam, że nie zabrałam stroju kąpielowego, ale swój „błąd” naprawiłam tydzień później. I tam mi zostało.

Turystyka

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Włocławianie spotykają się w każdą niedzielę o godz. 13.00 na plaży nad Jeziorem Czarnym, za południowymi rogatkami miasta, w otoczeniu lasów.

To też może Cię zainteresować

Pani Anna przekonuje, że regularne kąpiele w zimnej wodzie, przynajmniej raz w tygodniu, hartują organizm, wzmacniają go. Zdecydowaną poprawę zdrowia fizycznego i psychicznego, bo to idą w parze, odczuwa się po 5 latach takich zabiegów. A poza tym liczy się spotkanie i przeżywanie tej przygody w dobrym towarzystwie.

We Włocławku istnieje również nieformalna grupa „Morsy Bez Forsy”. Ona także brała udział w przepływaniu Wisły.

Morsy Śliwice

- Odkąd morsuję, a to już pięć lub sześć lat, czuję się znacznie lepiej. Choruję na nadciśnienie i cukrzycę, ale właśnie dzięki regularnym kąpielom w zimnej wodzie obniżyłem sobie ciśnienie i wyregulowałem poziom cukru – opowiada nam Piotr Wilkowski, członek grupy „Morsy Śliwice”. - Jednak morsowanie to nie tylko sama kąpiel, zresztą tak dobrze wpływająca na zdrowie, ale także radość płynąca ze spotkania z gronie znajomych, porozmawiania o tym, co u nas, u każdego z osobna. To dodaje bardzo dużo pozytywnej energii.

Członkowie pochodzą z samych Śliwic (jak pan Piotr) i z okolicznych miejscowości, między innymi z Łobody, Lińska, Główki.

Do wody schodzą zwykle z plaży nad pobliskim jeziorem Trzcianno w pobliżu Łobody. Często wyjeżdżają na zaproszenie kolegów z Czarnej Wody, aby zanurzyć się w nurcie Wdy. Wyjeżdżają też na centralny (międzynarodowy) zlot morsów do Mielna, gdzie spotkanie odbędzie się tradycyjnie w 2. weekend lutego. Wyjeżdżali też do Szwecji (podobnie zresztą jak włocławianie).
„Morsy Śliwice” nie tylko spotykają się w wodzie, także pomagają w organizacji biegów członkom grupy „Biegające Śliwice”, wspierają na terenie gminy chore dzieci (zbierają plastikowe nakrętki).

Przed zanurzeniem w zimnej wodzie trzeba się trochę rozgrzać na ośnieżonej plaży. W akcji grudziądzanie
Przed zanurzeniem w zimnej wodzie trzeba się trochę rozgrzać na ośnieżonej plaży. W akcji grudziądzanie Piotr Bilski

Bydgoskie Morsy

Jarosław Pozorski z „Bydgoskich Morsów” zaczął w roku 2010, choć kontakt przypadkowy kontakt z zimną wodą miał jako nastolatek podczas wędkowania. Gdy wpadł, przestał chorować. Świadomie zaczął morsować jako 40-latek.

- Spodobało mi się i morsuję do dziś – cieszy się pan Jarosław. - Parę lat temu na morsowaniu w Pieckach zaczęło pojawiać się około 50 osób. Szczyt popularności widoczny był w okresie pandemii, gdy w ten sposób zastępowano inną aktywność fizyczną.

Pan Jarosław dodaje: zdrowie jest lepsze, łatwiej zwalcza się przeziębienie.

Morsy z Grudziądza

To zgrana, kilkudziesięcioosobowa paczka. Spotykają się co niedzielę o godz. 11.00 na plaży Miejskiego Ośrodka Rekreacji i Wypoczynku nad jeziorem Rudnik. Nie dość, że sami morsują, to zachęcają innych i nowicjuszy zawsze łagodnie wprowadzają krok po kroku w arkana zimnych kąpieli, od rozgrzewki oczywiście poczynając.

Miłą atmosferę podgrzewa jeszcze płonące na plaży ognisko. Słowem sympatyczna, wesoła atmosfera. W ośrodku jest czynna przebieralnia.

Grudziądzanie także wyjeżdżają w gości. Ostatnio, 4 grudnia, w ramach mikołajek, a zatem ubrani w stosowne czerwone czapeczki, a często także w kubraczki, morsowali w Stegnie. Było fantastycznie. Ci zaś, którzy nad morze nie wyjechali, dzielnie reprezentowali koleżanki i kolegów w Rudniku.

Kruszwicki Klub Morsów i Nadgoplańskie WOPR

Misją Kruszwickiego Klubu Morsów jest integracja i propagowanie zdrowego i aktywnego trybu życia – czytamy na jego stronie na FB.

Ich poczynania o tej porze roku zabezpieczają często ratownicy Nadgoplańskiego WOPR. Zawsze ubrani w termiczne pianki, aby mogli natychmiast udzielić pomocy potrzebującym w zimnej wodzie.

To też może Cię zainteresować

- Robimy to nieodpłatnie, bo tu nad Gopłem mamy swoją stanicę wodną. Gdyby jednak inny klub poprosił nas o asystę podczas morsowania, wtedy – nie ukrywam – trzeba by pokryć przynajmniej koszty dojazdu. Dwa lata temu członkowie Kruszwickiego Klubu Morsów przeszli szkolenie z zasad bezpiecznych kąpieli w zimnej wodzie, z rozpoznawania hipotermii i udzielania pierwszej pomocy w takich przypadkach. A to naprawdę ważne – przekonuje Maciej Banachowski, prezes Nadgoplańskiego WOPR i jednocześnie szef kujawsko-pomorskiego wojewódzkiego WOPR-u.

Od Borów Tucholskich po Gopło

Na Kujawach i Pomorzu jest tak wiele klubów i stowarzyszeń oraz grup nieformalnych, że nie podejmujemy się ich wyliczenia. Bo też jezior i rzek u nas dostatek, a te jak magnes na ludzi żądnych ekstremalnych wrażeń działają.

Nic tylko zanurzyć się w tej zdrowej atmosferze, a że jest ona bliska każdemu z nas, można się przekonać wymieniając miejscowości czy akweny na Kujawach i Pomorzu, gdzie morsy zażywają przyjemności. W całym regionie regonie mamy już wiele klubów zrzeszających miłośników morsowania. Wiele osób zanurza się w wodach wszelkich także w nieformalnych grupach, a nawet indywidualnie i wszystkim jest dobrze. Nie znajdziemy tu miejsca, a szkoda, na opis wszystkich, ale z kilkoma klubami kontakt nawiązaliśmy i – inaczej być nie mogło – ciepło o nich piszemy.

„Morsy z Borów Tucholskich” zanurzają się w każdą niedzielę o godz. 14 i w środę o 17 w Jeziorze Bysławskim. „Morsy Świecie” spotykają się w soboty o 15 na plaży jeziora Deczno. Charzykowskie „TermoRsy” zażywają ożywczych kąpieli co niedzielę w samo południe w toni Jeziora Charzykowskiego. "Morsy z Grudziądza" to kolejna zgrana paczka. Spotykają się co niedzielę o godz. 11 na plaży nad jeziorem Rudnik. „Kruszwicki Klub Morsów” integruje się na plaży jeziora Gopło, a ich poczynania zabezpieczają i porad na temat bezpieczeństwa udzielają ratownicy Nadgoplańskiego WOPR-u. „Morsy Pakość” spotykają się w Jankowie nad Jeziorem Pakoskim.

Mistrzyni zimowego pływania

- Moja przygoda z zimowym pływaniem zaczęła się w roku 2017. Uznałam, że będzie to dobra terapia po urazie i operacji kolana, i faktycznie była to dobra rehabilitacja – opowiada pochodząca z Bydgoszczy Hanna Bakuniak, rekordzistka świata w pływaniu zimowym, specjalizująca się także w w długich dystansach.

Pływaczka także jest przekonana, że morsowanie poprawia krążenie, podwyższa odporność organizmu na wszelkie infekcje i przyspiesza leczenie tychże.

- Zawsze jednak przed podjęciem decyzji o morsowaniu radzę udać się do lekarza, który wie lepiej czy dana osoba może rozpocząć taką przygodę czy też raczej nie – dodaje mistrzyni.

Liczy się bezpieczeństwo i odpowiedzialność

Maciej Banachowski, cytowany już wyżej prezes kujawsko-pomorskich ratowników WOPR, przypomina, iż w myśl ustawy o bezpieczeństwie osób przebywających na obszarach wodnych, za osoby kąpiące się odpowiada prawnie organizator. Jeśli nie jest to konkretne stowarzyszenie, np. zarejestrowany w KRS klub morsów, to odpowiedzialność spada na osobę fizyczną, która zaprasza nad wodę, bo jest wtedy organizatorem.

- Bardzo ważne jest zabezpieczenie miejsca kąpieli. Jeśli nie ma lodu, to dobrze jest oznakować wodę bojkami pływającymi i poruszać się lub pływać tylko do nich. Na plażę warto zabrać karimatę, śpiwór lub koc i folię termiczną. Dobrym rozwiązaniem jest płachta folii bąbelkowej. To oczywiście na wypadek, gdyby trzeba było komuś udzielić pomocy w razie objawów hipotermii, w oczekiwaniu na przyjazd karetki pogotowia – instruuje szef ratowników.

Organizator powinien też przygotować sobie instrukcję postępowania w razie wypadku uczestników kąpieli, zasłabnięcia, hipotermii, nawet utonięcia i w takich sytuacjach dowodzić akcją ratunkową do przybycia wyspecjalizowanych służb.
Dobrą praktyką jest zabronienie nurkowania, szczególnie pod lodem. Maciej Banachowski przypomina ubiegłoroczną (17 stycznia) tragedię na Jeziorze Urszulewskim w powiecie rypińskim, gdzie utonął 46-letni mężczyzna, amator morsowania. Chciał przepłynąć pod lodem między dwoma przeręblami i już nie wypłynął. Został wyciągnięty po ok. 2 godzinach przez strażaków. Reanimacja nic nie dała.

Nasz rozmówca uzmysławia też morsującym, że nie wolno ot tak wyrąbać przerębla, a potem zostawić go niezabezpieczonym. Przecież ktoś może przechadzać się po lodzie i wpaść do lodowatej wody… Przerębel musi być przynajmniej oznaczony tyczkami albo wiązkami trzciny i obwiązany taśmą ostrzegawczą.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Wyjmij z lodówki i podlej hortensje. Ogród utonie w kwiatach. Oto trik na kwitnienie!

Wyjmij z lodówki i podlej hortensje. Ogród utonie w kwiatach. Oto trik na kwitnienie!

Tym osobom należy się prawie 350 złotych dodatku do emerytury. Oto zasady wypłaty

Tym osobom należy się prawie 350 złotych dodatku do emerytury. Oto zasady wypłaty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska