- Mieliśmy taką sytuację, że pracownik chorował i chorował - wspomina specjalistka ds. płac w firmie współpracującej z Urzędem Wojewódzkim w Bydgoszczy. - Zaczęliśmy więc zastanawiać się czy rzeczywiście jest z nim aż tak źle, skoro wcześniej nic na to nie wskazywało. Podejrzenia okazały się słuszne. Po czasie wyszło na jaw, że nasz urzędnik wyjechał do Wielkiej Brytanii i podjął tam ciężką fizyczną pracę.
Czytaj też: Kujawsko-Pomorskie. Rośnie liczba zwolnień lekarskich. Lewe zwolnienia lekarskie rujnują przedsiębiorców
Kujawsko-Pomorskie. Rośnie liczba zwolnień lekarskich, lewych, czyli zza biurka na plac budowy
Zdrowie musiało mu widać dopisywać, skoro zamienił biurko na plac budowy, oficjalnie będąc oczywiście chorym. To nie jedyny przypadek nadużywania zwolnień lekarskich w naszym regionie. Oddział ZUS w Bydgoszczy kontrolował m.in. pracownika, który zapadł na dziwne schorzenie. Inspektorzy zastawali go w dzień w łóżku, choć na chorego nie wyglądał. Okazało się, że padał zmęczony, ponieważ w nocy dorabiał sobie w piekarni. Zdarza się też, że osoby np. z chorym kręgosłupem remontują mieszkania sąsiadów. Inni wyjeżdżają w tym czasie na zagraniczne wakacje i naiwnie tłumaczą się później, że termin zagranicznej wycieczki mieli już zarezerwowany dużo wcześniej.
- Od stycznia do września tego roku, blisko 18 procent przebadanych przez naszych lekarzy osób na L-4, zostało uznanych za zdolnych do pracy - informuje Alina Szałkowska, rzecznik prasowy ZUS w Bydgoszczy.
Co ciekawe,ZUS organizuje nawet cykliczne szkolenia dla przedsiębiorców, jak kontrolować lewe zwolnienia.
Kto za to płaci? SZEF
Mirosław Ślachciak, prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Pracodawców i Przedsiębiorców, twierdzi, że zwolnienia rujnują firmy, które formalnie za nie płacą, jeśli chory przebywa na L-4 do 33 dni: - To dla wielu przedsiębiorców zdecydowanie za długo, a przecież nie możemy podważyć wiarygodności tego dokumentu, nawet, jeśli podejrzewamy, że jest nieprawdziwy. Jednak ten problem bardziej dotyczy pracowników budżetówki, którzy nie wypracowują pensji, jak w firmach handlowych czy produkcyjnych. Tutaj zatrudniony jest bardziej zdyscyplinowany i ma większą świadomość, że gdy choruje to kolega bierze na siebie jego robotę, a gdy wróci będzie musiał harować podwójnie.
Ze statystyk wynika, że
najczęściej chorują policjanci
Ale rząd szykuje dla nich terapię szokową. Chce, aby przebywając na zwolnieniu lekarskim, nie dostawali oni pełnej pensji. Na razie będą tracić dodatki służbowe, a - po zmianach - mogą stracić przywilej pobierania 100 proc. uposażenia. To ma być lekarstwo na plagę zwolnień lekarskich wśród funkcjonariuszy: każdego dnia na L-4 przebywa od 6 do 9 tys. policjantów.
Czytaj też: ZUS walczy z lewymi zwolnieniami lekarskimi!
W**ypowiedz się na FORUM: Waszym zdaniem policjanci naprawdę tak często chorują czy zwyczajnie udają, bo póki co nie tracą na pensji?**
