Kosze, z których wysypują się śmieci, to widok wcale nie rzadki. Zarówno w śródmieściu, jak i w osiedlach mieszkaniowych, do śmietników wrzucane są reklamówki pełne odpadów z domów, a często i sklepów. Zdarza się, że śmieci podrzucają właściciele posesji, którzy mają dług wobec Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej "Saniko" i rezygnują z usług tej firmy.
Nie bez winy są też właściciele sklepów, którzy - jak sygnalizują Czytelnicy - często wyrzucają do śmietniczek resztki zepsutego towaru lub opakowania. Czy jest sposób na to, żeby zdyscyplinować mieszkańców? To zadanie dla Straży Miejskiej. Nie ma jednak szans, aby strażnicy pilnowali każdego ulicznego śmietnika. Sprawdzają natomiast tych mieszkańców, którzy zerwali umowę z "Saniko" na wywóz śmieci.
- W ciągu miesiąca takich rezygnacji jest od dwudziestu do trzydziestu - mówi Mirosław Sowa, naczelnik wydziału we wło-cławskiej Straży Miejskiej. Jednym z powodów, dla których właściciele domów rezygnują z usług "Saniko", jest zadłużenie, jakie mają wobec tej firmy.
Nie ulega wątpliwości, iż wła-ściciele domów, którzy nie mają pieniędzy na wywóz śmieci, albo wywożą odpady do lasu, albo pozostawiają je przy pierwszym napotkanym ulicznym śmietniku.
Spółdzielnie mieszkaniowe zabezpieczyły się przed tym "kukułczym jajem" zamykając na klucz wejścia do śmietników. W ten sposób tylko lokatorzy mają do nich dostęp. Ulicznych śmietniczek nie da się jednak zamknąć na klucz. Trzeba je tylko często opróżniać.
Z informacji Sławomira Sar-nowskiego, prezesa "Saniko" wynika, że w sezonie letnim kosze na śmieci w centrum miasta opróżniane są codziennie. Brygady robią to w nocy, więc zdarza się, że wieczorem wokół śmietniczek jest brudno, ale ra-no już jest wszystko w porządku. W najrzadziej uczęszczanych punktach Włocławka śmieci są wywożone raz w tygodniu.