Ambasador miał wyrazić aprobatę, kiedy Khalilzad zaznaczył, że "potrzebujemy porozumienia", by zakończyć wojnę między Ukrainą a Rosją. Antonow miał zadać takie pytanie swojemu rozmówcy: "Z czego [USA] chciałyby, żebyśmy zrezygnowali"? Khalilzad zasugerował ambasadorowi Rosji w USA, żeby ten zjadł kolację z jego ukraińskim odpowiednikiem - wynika z notatek reportera.
"Ukraińscy neonaziści"
Mogłoby się wydawać, że politycy tego szczebla są w stanie rozpoznać propagandę i nie ośmieszać się w obecności innych. Antonow najwyraźniej jest przekonany o "odradzaniu się nazizmu" na Ukrainie, bowiem z notatek reportera wynika, że zadał takie pytanie Khalilzadowi: W Stanach Zjednoczonych jest tak wielu Żydów. Dlaczego są oni tak tolerancyjni wobec tego, co dzieje się w Kijowie?
Antonow miał również powiedzieć, że "nie rozumie wizji Wołodymyra Zełenskiego dla przyszłości Ukrainy".
W trakcie spotkania omawiano również relacje Stany Zjednoczone-Rosja. Antonow miał narzekać, że Kreml nie jest "w ogóle szanowany" przez Waszyngton. Ambasador miał zaznaczać, że Federacja Rosyjska "potrzebuje szacunku" i "chciałaby, żeby [USA] ją szanowały".
Gdy został zapytany o to, co doprowadziłoby do unormowania relacji ze Stanami Zjednoczonymi, Antonow odpowiedział Khalilzadowi, że "nie może odpowiedzieć na to pytanie". Następnie uznał, że Rosja potrzebuje "gwarancji bezpieczeństwa".
W spotkaniu brał również udział Dimitri Simes, syn rosyjskich imigrantów, znany w USA analityk od spraw rosyjskich. Według reportera, to on miał gościć Khalilzada i Antonowa. Simes miał omówić z nimi swój plan na biznes, którym ma być założenie nowego kanału telewizyjnego w Moskwie. Simes określił swój plan biznesowy jako "bardzo lukratywny". - Nie zapomnij o mojej prośbie o bycie młodszym partnerem - miał żartować Antonow.
Źródło: POLITICO
