W szkołach trwa sezon wycieczkowy, co skrupulatnie wykorzystują rozmaici przewoźnicy. Bywa, że zamiast sprawnych autokarów podstawiają gruchoty. W minioną środę, po interwencji organizatora wycieczki i rodziców, pod włocławską komendę podjechał autobus marki Jelcz, który miał zabrać grupę dzieci w kilkugodzinną podróż. Kierowca, 60-letni Henryk H., wręczył zdumionym policjantom dowód rejestracyjny pojazdu, z którego wynikało, że termin badań technicznych minął już w marcu. Kontrolerzy dość szybko ustalili, że układ hamulcowy również pozostawia wiele do życzenia. Nie jest wykluczone, że wad było znacznie więcej, jednak brak aktualnych badań to wystarczający powód, by autobus nie mógł być dopuszczony do ruchu.
Zawiedzione dzieci musiały wysiąść i poczekać na inny, tym razem sprawny autokar, podstawiony przez Władysława D., właściciela firmy przewozowej. Policja zatrzymała dowód rejestracyjny niesprawnego pojazdu.
- Sezon wycieczkowy rozpoczął się _niedawno, więc takich kontroli jest coraz więcej - mówi podinsp. Andrzej Zwoliński, naczelnik sekcji ruchu drogowego KMP we Włocławku. - _Odbywają się one głównie na wniosek rodziców uczestników lub organizatorów wycieczek. Wśród kilkunastu autokarów, sprawdzanych przez nas w tym roku, zdarzały się drobne nieprawidłowości, jednak tak drastycznego przypadku jak ten środowy jeszcze nie było.
Policja zapewnia, że każdy autokar przewożący dzieci, będzie drobiazgowo kontrolowany.**