Justyna Karlisiak, studentka: - Sądzę, że włocławskie sklepy nie maja najgorszego asortymentu. Jeśli zaś chodzi o te, na które narzekamy najbardziej, czyli odzieżowe i obuwnicze, to uważam, że włocławscy handlowcy boją się sprowadzać do tak małego miasta jakim jest Włocławek, jakieś nowości. Wszędzie są te same buty, te same bluzki i tak dalej. Rzadkością jest to, że ktoś odważy się zaproponować swoim klientom coś nowego, bo jest to dla wielu szokujące.
Maria Upowska, handlowiec: - Włocławianie mają inną mentalność niż na przykład warszawiacy, czy też bydgoszczanie. U nas każdy wstydzi się nowości, czegoś co przyciąga wzrok, zwraca uwagę. Jedynie nastolatki podpatrujące w telewizji czy gazetach modę nie boją się ubrać czegoś "innego", choć i to nie dotyczy wszystkich. Właśnie dlatego włocławscy sprzedawcy boją się sprowadzać "coś innego" jak to nazywają niektórzy.
Karol Likaniewski, student: - Mało jest we Włocławku sklepów z prawdzie młodzieżową, luzacką odzieżą. Wszędzie tylko firmowe salony, na których odwiedzenie - już nie mówiąc o kupnie tego co proponują - większości z nas nie stać. Brakuje sklepów ze zwyczajną odzieżą, zwykłymi spodniami, bluzami itp.
Lucyna K., sekretarka: - Może to, co powiem zabrzmi dziwnie, ale według mnie jedyne sklepy, w których można znaleźć "coś innego" to lumpeksy. Większość z nas wstydzi się do nich chodzić i dlatego nosi "taśmowo" produkowane ciuchy. Nie narzekajmy więc, że nie możemy się wyróżnić. A swoją drogą uważam, że włocławskim sklepom nic nie brakuje. Proponują całkiem modny i ciekawy towar. Nie wszystkich jednak na niego stać. Dlatego większość mieszkańców naszego miasta kupuje w sklepach z odzieżą używaną.
**
