Spis treści
Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego podsumowała statystyki wypadków w rolnictwie w 2024 r. Tzw. wskaźnik wypadkowości w kraju wyniósł 7,8 wypadków na tysiąc ubezpieczonych i najwyższy - 10,7 - jest w województwie kujawsko-pomorskim. Dla porównania, najniższy (na Śląsku) wynosi 3,9 .
O 59 mniej wypadków niż w ubiegłym roku
Kujawsko-pomorskie przoduje w liczbie wypadków od lat. - Ale spadła ona w porównaniu z 2023 rokiem - podkreśla Jerzy Wojtach, kierownik Referatu Prewencji, Rehabilitacji i Orzecznictwa Lekarskiego w KRUS w Bydgoszczy.
Dokładnie było o 59 zdarzeń mniej. - Spadek wynosi 7,21 proc., to dużo - ocenia Jerzy Wojtach.
Z analizy KRUS wynika, że w większości wypadki mają rolnicy w średnim wieku.
Mniej wypadków w wielkich gospodarstwach
Przyczyną wysokiego wskaźnika wypadkowości w Kujawsko-Pomorskiem jest duże rozdrobnienie gospodarstw, a co za tym idzie - ich niska mechanizacja.
- Tam, gdzie są duże, zmechanizowane gospodarstwa, niebezpiecznych zdarzeń jest mniej, bo narażenie na nie jest mniejsze. Natomiast w małych gospodarstwach więcej prac wykonuje się ręcznie, co zwiększa prawdopodobieństwo wypadku - tłumaczy Jerzy Wojtach.
Pamięta on czasy, gdy wskaźnik wypadkowości w Kujawsko-Pomorskiem nie wynosił ok. 11, ale 28. - To przepaść - zaznacza Wojtach. - Jednak nadal do największej liczby wypadków dochodzi w kategorii "upadek osób". W 2024 r. stanowiły one 43,4 proc. wszystkich zdarzeń. Kolejną grupą są uderzenia i pogryzienia przez zwierzęta, to 16,5 proc.
Więcej wypadków z bydłem opasowym
Ale są też zdarzenia, które przeszły do historii. Np. od kilku lat nie ma wypadków związanych z parnikami elektrycznymi, w których kiedyś gotowano ziemniaki jako karmę, bo dziś już nie karmi się zwierzyny ziemniakami.
- Nie ma też wypadków związanych z siewnikami i sadzarkami do ziemniaków, na których nagminnie jeździły osoby strącające nadmiar ziemniaków - dodaje Jerzy Wojtach. - Teraz ziemniaki sadzi się innymi maszynami, są inne technologie.
Za to jest znaczny wzrost wypadków z udziałem bydła.
- Bo rolnicy rezygnują z hodowli trzody na rzecz bydła i nie chodzi o krowy mleczne a bydło opasowe, które jest bardziej niebezpieczne - uzupełnia Jerzy Wojtach.
