Dochody miały ukształtować się na poziomie prawie 24 mln 883 tys. złotych, ostatecznie w kasie znalazło się niecałe 23 mln 837 tys. złotych. Także wydatki budżetowe były mniejsze. Wyniosły one 23 mln 352 tys. złotych, zamiast 25 mln 649 tys. złotych.
Dlaczego w kasie znalazło się przeszło milion złotych mniej? Było kilka przyczyn. Na przewidywanym poziomie nie została zrealizowana sprzedaż mienia, gmina odnotowała też mniejsze wpływy z podatków, opłat eksploatacyjnych, są też spore zaległości czynszowe. - Ale byliśmy dość rygorystyczni w kwestii umorzeń. W ubiegłym roku było to tylko 50 tys. złotych - powiedział Jacek Idzi Kaczmarek.
Jeśli chodzi o wydatki, najbardziej kosztowym działem była oświata - 9 mln złotych, dalej opieka społeczna - 4, 5 mln złotych, administracja - przeszło 3 mln złotych oraz gospodarka - 2, 3 mln złotych.
Mimo niskiego budżetu burmistrz zaznaczył, że w 2009 roku wykonano sporo inwestycji na czele z najważniejszą czyli kanalizacją w obszarze Nowego Rynku. Wykonano też m.in. prace remontowe piwnic, remont świetlicy w Jeżewie (z dodatkiem środków unijnych) remont świetlic w Pszczółczynie i Jabłowie Pałuckim, adaptację pomieszczeń na przedszkole w Lubostroniu, rewitalizację boiska i placu zabaw przy tzw. czerwonej szkole w Łabiszynie, remont ciągu sanitarnego w szkole w Ojrzanowie, termomodernizację wraz z elewacją szkoły w Nowym Dąbiu, zakupy do świetlic wiejskich, remont biblioteki w Łabiszynie.
Jednak 2009 rok zakończył się zadłużeniem gminy w wysokości 5,4 mln złotych. Biorąc pod uwagę prawo, dopuszcza ono 60 procentowe zadłużenie. Na koniec roku w Łabiszynie, było to 22 procent. Na dziś zobowiązania wymagalne, w kwocie przeszło 1 mln złotych, zostały już uregulowane. Reszta to kredyty i pożyczki. Mimo pozytywnej opinii Regionalnej Izby Obrachunkowej z wykonania budżetu, burmistrz nie od razu otrzymał absolutorium.
Tajemnicze umowy zlecenie
Najpierw w interpelacjach radnego Romana Minierskiego zainteresowało dlaczego nie ma wglądu do informacji publicznej, gwarantowanej mu, jako radnemu, przez ustawę o finansach publicznych. - Co w tej gminie jest do ukrycia, że pan burmistrz uniemożliwia mi wgląd do dokumentów? Ja się nie pytam o rzeczy prywatne tylko o finanse publiczne - powiedział.
Jak się okazało to był wstęp do dyskusji, która odbyła się przed uchwaleniem absolutorium. Radny drążył dalej: - Dlaczego w ubiegłorocznym budżecie tak bardzo skoczyła ilość zawieranych umów zlecenie? Zamiast wydanych na ten cel 171 tys. złotych planowano, że będzie to 50 tys. złotych. To przeszło dwustuprocentowy wzrost. Mówimy o braku pieniędzy, a tu nagle taka rozrzutność. To rodzi we mnie różne podejrzenia. Czy są tajemniczy ludzie opłacani przez gminę? Nie ma pieniędzy, a tu taki skok na kasę.
- Jeśli powstały u nas zobowiązania to tylko dlatego, że nie było pieniędzy. Gmina to jest taki twór, że płaci wtedy kiedy ma. A jeśli ktoś sądzi, że ma prawo oczekiwać dokumentów z urzędu to jest w błędzie. Radny to taki sam obywatel jak każdy inny. Nie może być tak, że przychodzi i chce - tak na słowa Minierskiego, zareagował Jacek Idzi Kaczmarek. Wyjaśnił, że można odmówić wydania dokumentów, które ujawniają dane osobowe oraz wysokość wynagrodzenia. - A jeśli ktoś mówi o tajemniczych ludziach i skoku na kasę, to ja nie będę przytaczał historii tej gminy (zadłużenie gminy Łabiszyn sięgało w przeszłości znacznie więcej niż to na koniec 2009 roku - przyp. red.).
Dalej włodarz wymienił szereg osób, które nie pobierają stałego wynagrodzenia, a mają właśnie umowy zlecenie. Są to m.in. pielęgniarki na dyżurach w sobotę i w niedzielę, gospodarz stadionu, inkasent znaczków skarbowych, opiekun muzyczny w klubie seniora, instruktorzy sportowi czy dozorca w kotłowni.
Radny Minierski nie jest już w przedszkolu
- Te rzeczy, które chroni ustawa, zasłania się tak, by nie było ich widać. To można ocenzurować. Gmina Łabiszyn jest chyba jedyną gminą, w której odmawia się wydawania radnemu dokumentów. Ja nie chcę znać nazwisk. Mnie tylko interesuje za co się płaci - zripostował Minierski. - Nie życzę sobie insynuacji w stosunku do mnie - odparł z kolei burmistrz.
- Ja nie powiedziałem niczego co jest obraźliwe - kontynuował Roman Minierski. - Odpowiedzi, na interpelacje, które od pana dostaję brzmią "tak" albo "nie". To nie jest żadne przedszkole - oświadczył na zakończenie.
Radni udzielili Jackowi Idziemu Kaczmarkowi absolutorium. Za głosowało 12 osób, jedna wstrzymała się od głosu, jedna była przeciw.