https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Łakocie od profesora

Małgorzata Wąsacz [email protected]
Profesor Florian Kaja ze swoimi uczniami na wycieczce w lesie szubińskim. Zabrał ich tam w dniu imienin.  - Jestem tą  dziewczynką, która prawie brodą dotyka prawego ramienia profesora - mówi Elżbieta Soroko. Zdjęcie zostało zrobione w drugiej połowie lat trzydziestych.
Profesor Florian Kaja ze swoimi uczniami na wycieczce w lesie szubińskim. Zabrał ich tam w dniu imienin. - Jestem tą dziewczynką, która prawie brodą dotyka prawego ramienia profesora - mówi Elżbieta Soroko. Zdjęcie zostało zrobione w drugiej połowie lat trzydziestych. Zdjęcie pochodzi z albumu Elżbiety Soroko.
Każdego roku, 4 maja w dniu imienin, profesor Florian Kaja zabierał uczniów swojej klasy na wycieczkę do lasu szubińskiego.

Częstował ich cukierkami i innymi łakociami. - Ale nie tylko dlatego warto było chodzić do Szkoły Ćwiczeń przy Państwowym Seminarium Nauczycielskim przy ul. Seminaryjnej 3 w Bydgoszczy - zapewniają nasi Czytelnicy.

Elżbieta Soroko w tej szkole uczyła się w latach 1935-38. - Miałam to szczęście, że moim wychowawcą był profesor Florian Kaja. Do dziś pozostał w mojej pamięci jako dobry, troskliwy, wspaniały pedagog. Cieszę się bardzo, że Szkoła Podstawowa numer 32 przy ulicy Bałtyckiej 59 obecnie nosi jego imię - opowiada.

Ogromny autorytet

Marian Terlecki również doskonale pamięta profesora Kaję. - Był wyjątkowo cierpliwy. Nawet, gdy z kolegami niemiłosiernie psociliśmy, delikatnie nas karcił. Mówił, że nie wypada być takimi łobuzami, że na pewno naszym rodzicom byłoby przykro, gdyby im powiedział o naszych wybrykach. Nigdy jednak tego nie zrobił, choć raz miał ku temu powód szczególny. Kolega z wyższej klasy naśmiewał się ze stroju mojego przyjaciela Wojtka Puchalskiego. Wówczas Wojtek nie wytrzymał i najpierw go pchnął, a potem uderzył. Chłopcy zaczęłi się bić. Profesor akurat szedł do klasy na lekcje. Zatrzymał się i spokojnie powiedział, by natychmiast się rozdzielili i podali sobie ręce na zgodę. Tak też zrobili. Taki profesor Kaja miał autorytet - słyszymy.

Religia z prefektem

Pani Elżbieta ma w albumie kilka zdjęć ze swoim wychowawcą. Jedno zostało zrobione na pamiątkę Pierwszej Komunii Świętej w maju 1938 roku (poniżej). Widać na nim uczniów klasy trzeciej w roku szkolnym 1937/38. - Do sakramentu przystępowaliśmy w kaplicy, mieszczącej się na terenie szkoły - wspomina Elżbieta Soroko.
Eugeniusz Gliwiński, również uczeń Szkoły Ćwiczeń w latach 1934-39, dopowiada: - Do pierwszej komunii przygotowywał prefekt na lekcjach religii, które odbywały się w szkole. Wymienię nazwiska pedagogów, widocznych na fotografii. Pierwszy od lewej siedzi profesor Władysław Łanoszka, obok ksiądz Józef Batkowski, prefekt przygotowujący młodzież do sakramentu w roku szkolnym 1937/38. Następny to ksiądz Antoni Majchrzak, prefekt w latach 1936/37, po wojnie długoletni proboszcz parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bydgoszczy. Obok niego siedzi wychowawca klasy, nazywający się wówczas opiekunem, czyli profesor Florian Kaja. Dodam tylko, że w gronie uczniów jest moja młodsza siostra Benedykta oraz Lech, syn profesora Kaji.

Pamięci pomordowanych

Profesor Władysław Łanoszka oraz prof. Florian Kaja zostali aresztowani przez hitlerowców 14 października 1939 roku. Zamordowano ich w fordońskiej Dolinie Śmierci.
Do lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku w budynku przy ul. Seminaryjnej 3 mieściło się Liceum Pedagogiczne.
W 1951 roku, na półpiętrze głównej klatki schodowej, wmurowano tablicę pamiątkową z następującą inskrypcją: "Nauczyciele tego zakładu: Czyżowski Stanisław, Jurkowski Zygmunt, Kaja Florian, Łanoszka Władysław, Żurek Stanisław zginęli za Polskę, zamordowani przez faszystowskich okupantów. Dla uczczenia ich pamięci wmurowano tą tablicę ufundowaną przez grono nauczycielskie i młodzież"
Autorem tablicy jest rzeźbiarz Piotr Triebler.

Tu jest uniwersytet

Obecnie gmach dawnej Szkoły Ćwiczeń przy Państwowym Seminarium Nauczycielskim zajmuje Uniwersytet Technologiczno-przyrodniczy. - W dawnej kaplicy, w której również i ja przyjąłem pierwszą komunię, znajduje się sala wykładowa - reasumuje Eugeniusz Gliwiński.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska