W internecie pojawiło się pytanie do ministra zdrowia, Adama Niedzielskiego o noszenie maseczek.
"Panie Ministrze, a może zróbcie tak, jak było w zeszłym roku w okresie letnim (oczywiście, jeśli sytuacja na to pozwoli), tzn. maski na zewnątrz tylko wtedy, gdy nie jesteśmy w stanie utrzymać dystansu od innych" - napisała internautka do Niedzielskiego na Twitterze.
Szef resortu zdrowia zapowiedział, że możliwe będzie zniesienie obowiązku zakrywania ust i nosa.
"Pójdziemy w tę stronę przy mniejszej liczbie zachorowań" - odpisał Niedzielski.
Tymczasem na antenie RMF FM dość odważnie w kontekście noszenia maseczek wypowiedział się prof. Miłosz Parczewski, członek rady medycznej przy premierze. Początkowo pytany o zasadność zamykania salonów fryzjerskich i otwierania żłobków odpowiedział:
"Otwarcie salonów fryzjerskich jest dyskutowane w różny sposób. Wiele krajów nigdy ich nie zamknęło. Nie ma dobrych danych (pokazujących - przyp. red.), że ta decyzja była dobra" - mówił Parczewski.
I zaraz potem dodał:
"Jedyne badanie, które się pojawiło w ostatnim tygodniu i jest istotne epidemiologicznie to to, że na zewnątrz nie dochodzi do istotnej liczby zakażeń. Noszenie masek na dworze jest bez sensu" - powiedział prof. Parczewski.
Przypomnijmy, że od 10. października 2020 roku w Polsce wprowadzono obowiązkowe zakrywanie ust i nosa w przestrzeni publicznej, także na świeżym powietrzu. W tym roku przepisy zmieniono pod tym kątem, że obowiązkowo trzeba używać wyłącznie maseczek. Nie można już zakrywać ust i nosa np. przyłbicą, chustką, szalikiem itp.
